Arka z wiarą, Podbeskidzie jakby mniejszą
Podbeskidzie dobrze w Gdyni grało przed przerwą. W drugiej połowie było gorzej.
-To był charakterny mecz w wykonaniu moich zawodników. Z wiarą i chęcią zdobycia bramki. Okazało się, że jeden gol wystarczył do zwycięstwa. Muszę pochwalić mój zespół za determinacje. W trudnych momentach pomogli nam kibice. „Adaś” strzelił piękną bramkę – powiedział po piatkowym spotkaniuw Gdyni Ryszard Tarasiewicz, szkoleniowiec Arki.
„Żółto-niebiescy” wygrali z Podbeskidziem Bielsko-Biała 1:0, a „górale” – z całą pewnością – z takiego rozstrzygnięcia szczęśliwi być nie mogli. Bo swoją postawą w spotkaniu wyjazdowym na pewno zasłużyli przynajmniej na remis.
– By racjonalnie ocenić ten mecz trzeba go jeszcze raz obejrzeć na wideo. Na pewno możemy być zadowoleni z pierwszej połowy. Ta odsłona spotkania była w miarę pod naszą kontrolą. Wprawdzie nie było klarownych sytuacji bramkowych, ale radziliśmy sobie dobrze. Po przerwie był taki fragment spotkania, w którym Arka dość mocno nas zepchnęła – podkreślił opiekun Podbeskidzia, Piotr Jawny.
– W momencie, kiedy mieliśmy szansę na to, by przejąć inicjatywę, straciliśmy bramkę – dodał szkoleniowiec zespołu spod Klimczoka.
Strata gola w taki sposób na pewno nie powinna się „góralom” przytrafić. Wszystko zaczęło się od starty w środku pola Mathieu Scaleta. Hubert Adamczyk przejął futbolówkę i popędził na bramkę, a następnie odda fantastyczny strzał, który dał gospodarzom trzy punkty.
– Zawodnik Arki znalazł lukę, aby tę bramkę zdobyć. W końcówce dążyliśmy do wyrównania. Mieliśmy przynajmniej jedną bardzo dogodną okazję, by zdobyć wyrównującego gola. Remis byłby dla nas dobrym rozwiązaniem w przekroju całego spotkania – podkreślił trener Podbeskidzia.
Na zdjęciu: Piękny gol Huberta Adamczyka dał Arce trzy punkty w starciu z Podbeskidziem.
Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus