Arka zatopiona w 9 minut

Wszystkie gole padły po rzutach wolnych, które lepiej od gdynian wykonywali zawodnicy „Białej gwiazdy”.


Wprawdzie ostrzeżenia przed sztormem i silnym wiatrem dotyczyły sytuacji na Bałtyku, ale na murawie boiska w Gdyni także okazały się prorocze. W meczu drużyn, które nie ukrywają ochoty powrotu do ekstraklasy wysoka fala Wisły w 9 minut „zatopiła” Arkę, choć do 55. minuty meczu nic tego nie zapowiadało.

Wprawdzie pierwszy celny strzał i to już w 2. minucie gry oddał Mateusz Młyński, uderzeniem z 12. metra zmuszając Daniela Kajzera do zaprezentowania umiejętności, ale później na murawie dominowali gospodarze. Dość powiedzieć, że przez pierwsze pół godziny mieli 65-procentowe posiadanie piłki, a swoją przewagę udokumentowali golem. W 39. minucie spotkania na strzał z rzutu wolnego z 20. metra zdecydował się bowiem Dawid Gojny i Mikołaj Biegański nie zdołał zatrzymać piłki, która przy słupku wpadła do siatki.

Nic nie zapowiadało, żeby po przerwie obraz gry się zmienił, bo to gdynianie w 48. minucie przeprowadzili akcję zakończoną główką Karola Czubaka, który uderzając z 5. metra minimalnie chybił. Jednak w 55. minucie rozpoczął się sztorm. Igor Sapała wykonując rzut wolny zagrał na prawe skrzydło, a Miki Villar dośrodkował spod linii bocznej w pole bramkowe. Tam Igor Łasicki na wysokości „długiego słupka” wygrał powietrzny pojedynek z obrońcami gospodarzy i zgrał piłkę przed linię bramkową, a Boris Moltenis z najbliższej odległości doprowadził do wyrównania.

Miejscowi jeszcze nie ochłonęli po stracie pierwszego gola, a francuski stoper „Białej gwiazdy” znowu okazał się najsprytniejszy w polu bramkowy. W 59. minucie rzut wolny zza linii bocznej szesnastki wykonywał Luis Fernadez, a wychowanek AS Danjoutin Andelnans Meroux w pełnym biegu trafił futbolówkę głową i Kajzer nie zdołał zareagować.

To jednak nie był koniec nawałnicy. W 64. minucie bowiem, ledwo co wprowadzony na boisko Tachi, wykonując rzut wolny ze środka boiska uruchomił Młyńskiego. Skrzydłowy, który wyrósł w Arce i w niej zadebiutował w ekstraklasie, żeby półtora roku temu przenieść się do Wisły, wbiegł w pole karne i mając sporo miejsca i czasu na oddanie strzału przymierzył zza narożnika pola bramkowego w długi róg i postawił pieczęć na drugim z rzędu zwycięstwie krakowian w tym roku.

W ten sposób Wisła zbliżyła się do strefy barażowej na odległość 1 punktu, a Arka nadal ma problem z meczami u siebie, bo na 10 domowych spotkań w tym sezonie wygrała tylko 2, a po 4 zremisowała i przegrała.


Arka Gdynia- Wisła Kraków 1:3 (1:0)

1:0 – Gojny, 39 min (wolny), 1:1 – Moltenis, 55 min, 1:2 – Moltenis, 59 min (głową), 1:3 – Młyński, 64 min.

ARKA: Kajzer – Rymaniak (64. Stolc), Marcjanik, Azaćkyj, Gojny – Skóra (71. Stępień), Gol (86. Marcus Vinicius), Milewski, Luan Capanni (64. Żebrowski), Haydary – Czubak. Trener HERMES.

WISŁA: Biegański – Jaroch, Łasicki, Moltenis, Junca (75. Szot) – Villar (62.Mula), Duda (62. Tachi), Sapała (81. Szywacz), Młyński – Fernadez, Rodado (62. Benito). Trener Radosław SOBOLEWSKI.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock). Widzów 6473. Żółte kartki: Luan Capanni, Skóra, Żebrowski, Stolc – Duda, Villar, Junca, Tachi.

Piłkarz meczu – Boris MOLTENIS.


Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus