Arkadiusz Kasperkiewicz: Wracamy z podniesioną głową

Rozmowa z Arkadiuszem Kasperkiewiczem, obrońcą Stali Mielec.


Chyba nie jesteście zadowoleni z wyniku tego spotkania, szczególnie z końcówki gdzie mieliście szansę na to, aby wyrównać wynik tej rywalizacji.

Arkadiusz KASPERKIEWICZ: Oczywiście, że nie jesteśmy, bo przegraliśmy to spotkanie. Uważam, że ten mecz był wyrównany. Faktem jest, że Raków miał swoje sytuacje na przechylenie wyniku meczu. Patrząc z perspektywy całego spotkania, nawet miał ich więcej, choć tak jak powiedziałem na wstępie – rywalizacja była wyrównana, szczególnie po strzeleniu bramki w końcówce. Jeszcze sytuacja dla nas z rzutem karnym, myślę, że bardzo kontrowersyjna zarówno jak w przypadku „jedenastki” podyktowanej przeciwko nam. Ten mecz mógł się zdecydowanie inaczej ułożyć. Mówi pan, że jesteśmy niezadowoleni i to jest prawda. Niestety wracamy do domu z porażką, ale z podniesioną głową. Czekamy na następny mecz ligowy, żeby ten dzisiejszy wynik „odrobić”, ale także po prostu odbić się w ligowej tabeli i powalczyć o kolejny komplet punktów.

Szczególnie pan może wrócić z podniesioną głową. Powrót na swój dawny stadion okraszony bramką. Zapewne to pana cieszy?

Arkadiusz KASPERKIEWICZ: Nie jest to dla mnie nic szczególnego, że zdobyłem gola w Częstochowie. Nie miałem nikomu nic do udowadniania, nie mam tutaj nikomu nic za złe. Nie ma we mnie żadnych negatywnych emocji. Po prostu szkoda, że ta bramka nic nam nie dała. Nie pomogła ona nam w zdobyciu jakiegokolwiek punktu, więc specjalnie nie jestem zadowolony. Oczywiście idzie ona na konto indywidualne, ale kiedy nie daje to pozytywnego rezultatu, to nie ma to żadnego znaczenia.

Niedawno wygraliście z Lechem Poznań, w niedziele porażka z Rakowem. Jak duże różnice widzi pan pomiędzy Lechem i Rakowem, czyli dwiema drużynami, które reprezentują nas w pucharach?

Arkadiusz KASPERKIEWICZ: To bardzo trudne pytanie. Ciężko porównywać te drużyny. Oczywiście wygraliśmy z Lechem, ale on też miał swoje sytuacje do strzelenia bramki. Tam pomógł nam Bartek Mrozek, zresztą tak, jak w ostatnim meczu ligowym czy dzisiaj. Jeżeli chodzi o samo porównanie Lecha i Rakowa to ciężko cokolwiek powiedzieć. Wtedy wygraliśmy, teraz przegrywamy, to tyle.


Fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus