Arkadiusz Michalski: Tak dobrze jeszcze się nie czułem

Rozmowa z Arkadiuszem Michalskim, sztangistą Budowlanych Opole, trzykrotnym medalistą mistrzostw Europy, który chce zdobyć złoto na najbliższym czempionacie Starego Kontynentu.

MAREK HAJKOWSKI: Powoli zbliża się pierwsza tegoroczna wielka impreza. Zamierza pan wystąpić na mistrzostwach Starego Kontynentu, które pod koniec marca odbędą się w Bukareszcie?

ARKADIUSZ MICHALSKI: – Jak najbardziej i wszystko idzie w dobrym kierunku. Bardzo się cieszę, że nie odczuwam większych dolegliwości. Co prawda czasem się pojawiają, ale na szczęście nie przeszkadzają w porządnym treningu. Spokojnie więc skupiam się na robocie i nie denerwuję się, że – z powodu bólu – coś mi nie wychodzi. Mogę wykonywać wszystkie ćwiczenia. Tak solidnie i stabilnie przepracowanego początku roku właściwie nie pamiętam.

Wchodził pan na rekordowe ciężary?

ARKADIUSZ MICHALSKI: – Nie. Na to jest jeszcze za wcześnie. Na razie skupiam się na treningu objętościowym, czyli na jak największej liczbie powtórzeń. Przyjdzie jednak czas, że będzie ich coraz mniej, ale już na dużych ciężarach, co – mam nadzieję – przełoży się na wynik na zawodach. Czuję jednak, że już jestem w dobrej dyspozycji.

Zamierza ją pan potwierdzić w sobotę w rodzinnych Polkowicach podczas pierwszej rundy drużynowych mistrzostw Polski?

ARKADIUSZ MICHALSKI: – To będzie mój pierwszy start w tym roku i potraktuję go jako sprawdzian przed mistrzostwami Europy. Ustaliłem z trenerami, że przystąpię do niego z marszu, po ciężkim treningu, dzień po powrocie ze zgrupowania w Zakopanem. Potem skupię się już tylko na szlifowaniu formy, by pojechać na te zawody i je wygrać.

Ambitny plan.

ARKADIUSZ MICHALSKI: – To prawda, ale mam nadzieję go zrealizować. Wiem, że łatwo nie będzie. Mimo nieobecności przedstawicieli siedmiu zawieszonych federacji, przyjdzie mi walczyć praktycznie z tymi samymi rywalami, co na ostatnich mistrzostwach świata. W kategorii 105 kg od dawna dominują Europejczycy.

Kto może panu zagrozić?

ARKADIUSZ MICHALSKI: – Na pewno mocni będą Łotysz Arturs Plesnieks i Bułgar Vasil Gospodinow. Z tym drugim przegrałem w zeszłym roku w Splicie, a z reguły z nim wygrywałem, choć jeszcze może ktoś dojdzie… Spodziewam się trzech, czterech konkurentów i sam jestem ciekaw przebiegu rywalizacji. Mam nadzieję, że potoczy się po mojej myśli. Z mistrzostw Europy dwukrotnie przywiozłem srebro i raz brąz. Najwyższy więc czas zdobyć złoty medal.

Z organizacji mistrzostw Europy wycofała się Albania, długo trwały poszukiwania nowego gospodarza, w końcu została nim Rumunia.

ARKADIUSZ MICHALSKI: – Dla mnie nie ma większego znaczenia, gdzie się odbędą te zawody, bo – niezależnie od wszystkiego – trzeba na nich zrobić swoje. Zmieniło się miejsce, ale termin pozostał, choć też mówiło się, że może zostać przesunięty o tydzień lub dwa. Gdyby tak było, miałbym więcej czasu na przygotowanie i byłbym mocniejszy… Nie narzekam jednak na coś, na co nie mam wpływu.

Nie mogę pominąć kwestii zmiany trenera reprezentacji. Od nowego roku jest nim Mirosław Choroś, który zastąpił Roberta Dołęgę.

ARKADIUSZ MICHALSKI: – Trenera Chorosia poznałem wcześniej, więc już mieliśmy okazję współpracować. Wszystko jest w porządku, dogadujemy się i na tym to powinno polegać. Kadra jest zróżnicowana; są w niej zarówno starsi, jak i młodsi zawodnicy, trenujemy w przyjaznej i spokojnej atmosferze. To jest w tym wszystkim najważniejsze.