Arkadiusz Piech: Jestem dobrze zakonserwowany

Rozmowa z Arkadiuszem Piechem, napastnikiem Odry Opole.


9 występów – 6 goli. Po pandemii wystrzelił pan z formą strzelecką. W czym tkwi sekret?
Arkadiusz PIECH:
– Chyba nie ma żadnego. Cała drużyna gra dobrze, łapie punkty, każdy czuje się pewnie. Bez kolegów nie miałbym sytuacji. Ktoś piłkę musi wrzucić, ktoś podać, bym mógł wykończyć. Na razie wszystko idzie we właściwą stronę. Oby tak do końca.

Do Odry trafił pan już w trakcie sezonu, dopiero we wrześniu. Był pan spokojny, że ten powrót do piłki się powiedzie?
Arkadiusz PIECH:
– Odkąd wygasł mój kontrakt ze Śląskiem Wrocław, miałem problem ze znalezieniem klubu. Pewna osoba zrobiła mi zły PR i dlatego wyszło tak, a nie inaczej. Niczego nie muszę udowadniać – bo udowadniałem swą wartość grając latami w różnych klubach. Gdy jednak przez pół roku nie walczysz o punkty – to jest szmat czasu. Dlatego trochę potrzebowałem, by się odbudować fizycznie, złapać pewność siebie. Ten etap mam już za sobą i będzie tylko lepiej.

Kto robił panu zły PR?
Arkadiusz PIECH:
– Nie będę tego szeroko komentował. Czasu i miejsca by nie starczyło… Pewna osoba opowiadała na mój temat nieprawdę. Nie wiem, jaki ten ktoś miał w tym interes. Odradzał trenerom, klubom, sięgnięcie po mnie. Dowiedziałem się o tym po czasie. Nazwiska nie zdradzę, ale mam nadzieję, że ten ktoś sam jest tego świadomy. Przez wiele lat pracowałem na swoje nazwisko, a ktoś psuł mi je, mówiąc nieprawdę, w którą każdy wierzył. Szczegółów jednak nie zdradzę. Może kiedyś.

Na poziomie I ligi okazało się, że Piech na pewno jeszcze się nie skończył.
Arkadiusz PIECH:
– Bardzo szanuję miejsce, w którym się znalazłem, ale nie będę też nikogo oszukiwał: pierwsza liga nie jest jakoś megawymagająca. Ekstraklasa to ekstraklasa. W I lidze jest więcej przypadku, więcej się walczy, ale napastnikowi jest łatwiej. Choć wiadomo, że każdy mecz jest inny i trafia się na różnych obrońców, to w ekstraklasie jest wyższy poziom techniczny, więcej taktycznego grania, no i inne stadiony, cała otoczka. Tam grasz przeciwko Legii, Lechowi, Wiśle. Pierwsza liga to inna specyfika, ale jeszcze raz powtórzę: szanuję to, gdzie jestem.

W pewnym sensie może pan być wdzięczny Odrze. Wyjęła pana z szafy, a pańskie gole wyjęły ją z dna tabeli.
Arkadiusz PIECH:
– Klub zdecydował się we wrześniu zatrudnić mnie i wierzę, że wszyscy są z tego zadowoleni. Wniosłem trochę jakości, wiary, doświadczenia.

Czy klub podejmował już rozmowy o przedłużeniu współpracy?
Arkadiusz PIECH:
– Kontrakt wygasa z końcem lipca. Zobaczymy, jak będzie. Plan jest taki, by się utrzymać. Co będzie później? Siądziemy do stołu i porozmawiamy. Nie zamykam się na żadną opcję. Przede wszystkim jednak, zachowajmy dla Opola pierwszą ligę, a potem myślmy o innych kwestiach.

W Chorzowie niektórzy zastanawiali się, czy nie będzie tematu pańskiego powrotu, ale tak pan wystrzelił z formą, że to nie moment, by schodzić do trzeciej ligi…
Arkadiusz PIECH:
– (śmiech). Fajnie by było. Nigdy nie mówię nie, nie zamykam się na żadną opcję. Zobaczymy, co życie przyniesie. Może jeszcze kiedyś…

Z ręką na sercu, wierzy pan jeszcze, że licznik 191 występów w ekstraklasie może jeszcze drgnąć?
Arkadiusz PIECH:
– Nie zastanawiam się nad tym. Na liczniki nie patrzę, nie gram dla rekordów. Może gdybym był zawodnikiem topowego klubu kolekcjonującego mistrzostwa, to byłoby inaczej, ale tak nie jest, dlatego tam, gdzie gram, po prostu staram się wykonywać swoją robotę. Najważniejsze, że to, co robię, nadal przynosi mi radość. Gdyby było inaczej, powiesiłbym już buty na kołek. A tak – czerpię przyjemność z piłki, z chęcią przyjeżdżam na treningi, cieszę się na każdy kolejny mecz. Będę to ciągnął, dopóki zdrowie pozwoli.

Widzi się pan w ekstraklasie?
Arkadiusz PIECH:
– Oczywiście, że się widzę. Dlaczego nie? Łatwo stamtąd wypaść, a trudniej wrócić. Gdyby pojawiła się taka opcja, nie powiedziałbym „nie”.

Nie wierzę, że jeszcze nie dzwonili – nawet jeśli nie z ekstraklasy, to kilku innych klubów.
Arkadiusz PIECH:
– Nic na razie nie ma, pół telefonu nie odebrałem. Inne kluby też są w trakcie sezonu, mają różne podejście. W tych czasach wiek bywa dużą przeszkodą. Skoro jednak człowiek haruje na boisku, zdobywa bramki… Ja naprawdę nie czuję się na 35 lat, a o wiele młodziej. Jestem dobrze zakonserwowany. Najważniejsze, by dopisywało zdrowie. Siły do biegania nadal są, doświadczenie zdobyłem, przez co jest mi trochę łatwiej. Gdy byłem młodszy, bardziej odczuwałem trudy kolejnych spotkań. Teraz pod tym względem jest OK. Przede wszystkim istotne jest to, że kontuzje mnie omijają. Oby tak jak najdłużej.

Dawka meczów jest po pandemii końska, ale dobrze pan to znosi.
Arkadiusz PIECH:
– Jak każdy z nas, bo dobrze się przygotowaliśmy. Mieliśmy odpowiednie rozpiski od sztabu szkoleniowego. Najpierw popracowaliśmy w domach, potem już wspólnie, gdy możliwy był powrót do treningów. Nie brakuje nam sił do biegania. Uważam, że trener megadobrze nas przygotował. Widać to na boisku i po wynikach. Czujemy się wręcz coraz lepiej.

Na czym to polega, że drużyna, która niemalże przez cały sezon plasowała się w strefie spadkowej, złapała serię siedmiu meczów bez porażki?
Arkadiusz PIECH:
– Zaczęliśmy jako zespół grać dobrze, odpowiednio taktycznie, a każda zdobycz podnosi naszą pewność. To się udziela, popełniamy mniej głupich błędów. Odra w zasadzie od początku sezonu gra z nożem na gardle, długo nie mogła wydostać się nad „kreskę”. Może dzięki temu łatwiej nam teraz zbierać punkty, bo jesteśmy do takiego położenia przyzwyczajeni. Najważniejsze, że stanowimy jedność, zespół. To klucz do wszystkiego.

Kalendarz na finiszu macie jednak niełatwy. Prócz domowego meczu z Olimpią, wyjazdy do Bielska-Białej i Niecieczy.
Arkadiusz PIECH:
– Nie dopuszczam do siebie myśli, że spadniemy. Nie możemy tracić czujności, ale wskoczyliśmy już na taki poziom, że powinniśmy sobie dać radę. Teraz mamy mecz w Bielsku-Białej. Walczymy o utrzymanie, Podbeskidzie o awans, który zapewne i tak wywalczy. Da sobie radę – jeśli nie teraz, to później, bo przewagę ma dużą. My za darmo gospodarzom fety nie zafundujemy. Jedziemy tam wykonać swoją robotę, postawić kolejny krok do przodu. Z silniejszymi zespołami gramy lepsze mecze. Ten środowy zapowiada się fajnie. Wierzę, że coś do Opola przywieziemy. Trudniej mierzyć się nam z dołem tabeli niż przeciwnikami, którzy chcą i lubią grać w piłkę.

Podbeskidzie wkrótce znajdzie się w ekstraklasie. Coraz więcej mówi się, ze trafi do niego wasz pomocnik Mateusz Czyżycki. Gdyby ktoś poprosił pana o opinię, to…?
Arkadiusz PIECH:
– To z czystym sumieniem bym Mateusza polecił. Perspektywiczny chłopak, kluby po prostu muszą się mu przypatrywać! Technicznie, szybkościowo, wydolnościowo – to piłkarz na ekstraklasę. Na co dzień się takich nie spotyka, zwłaszcza że jest w takim wieku, w którym może się jeszcze rozwinąć. Ale… Najpierw wszyscy musimy utrzymać Odrę w I lidze. Wtedy każdy z nas będzie miał w życiu łatwiej. W Opolu albo gdzieś indziej.


„Kamyk” z pytajnikiem

Wygląda na to, że Odra w Bielsku-Białej będzie musiała radzić sobie bez kapitana. Mateusz Kamiński, który dwie kolejki temu zakończył z urazem mecz ze Stalą Mielec, nadal nie jest w pełni sił. Istniało nawet ryzyko zabiegu, ale po konsultacji z dr Fickiem podjęto decyzję, że kolano będzie leczone zachowawczo.

– „Kamyk” jest na styku. Raczej przygotujemy go dopiero na niedzielny mecz z Olimpią Grudziądz – mówi trener Dietmar Brehmer, który na konfrontację z liderem wystawi tę samą parę stoperów, która w piątek zachowała czyste konto z Wigrami Suwałki, czyli Konrada Kostrzyckiego i Piotra Żemłę.

– Jestem z nich zadowolony, zaczynają się zgrywać, widać już jakieś automatyzmy, ale popełnili też ostatnio kilka błędów komunikacyjnych – ocenia Brehmer. Odra traci mało bramek, choć z przyczyn zdrowotnych w trakcie tej rundy musiała wymienić cały środek obrony, pierwotnie stanowiony przez Kamińskiego i Mateusza Wypycha. Ten drugi nie zagra już do końca sezonu. W pełni sił jest za to lewy obrońca Patryk Janasik, którego „pociągnął” mięsień dwugłowy i nie dograł spotkania z Wigrami. Dziś powinien jednak zagrać.

– Nie analizujemy szans Podbeskidzia na awans. To z pewnością zorganizowany zespół, przygotowany na ekstraklasę, posiadający szeroką i wartościowo piłkarsko kadrę, osadzoną w poukładanym klubie. Na pewno jednak nie rozłożymy przed rywalami czerwonego dywanu. Podbeskidzie gra o swoje mistrzostwo Polski, a my o swoje. Nasza sytuacja się nie zmienia. Podobnie jak kilka innych drużyn, nie składamy broni w walce o utrzymanie – zaznacza trener Odry, która nie poniosła porażki od 7 kolejek.


Na zdjęciu: Niezależnie od tego, czy Odra utrzyma się w I lidze, przyszłość Arkadiusza Piecha stoi pod znakiem zapytania, bo udowodnił, że może się jeszcze przydać wyżej notowanym klubom.
Fot. Norbert Barczyk/PressFocus