Arkadiusz Szymanek: Nie było konfliktu z trenerem

Rozmowa z Arkadiuszem Szymankiem, prezesem Górnika Zabrze.


Krzesło w pańskim gabinecie żywym ogniem nie płonie, a wygląda na gorące…

Arkadiusz SZYMANEK: – Dlaczego?

W środę Rada Nadzorcza miała ważyć pana przyszłość.

Arkadiusz SZYMANEK: – Rada Nadzorcza miała się zebrać po Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy, ale zarządzono przerwę, więc nic nowego się nie wydarzyło. I przez najbliższy miesiąc cały zarząd wraz ze mną będzie pracował jak do tej pory.

A później?

Arkadiusz SZYMANEK: – Nie wiem. Dostosuję się do każdej sytuacji.

Niedawno Łukasz Mazur, były prezes Górnika, mówił w wywiadzie dla „Dziennika Zachodniego”, że prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik nie toleruje niezależności w podejmowaniu decyzji. Współpracę nazwał szorstką. Jak to wygląda z pańskiej perspektywy?

Arkadiusz SZYMANEK: – Ja staram się współpracować na zasadach określonych w kodeksie spółek handlowych. Powołała mnie Rada Nadzorcza, z którą konsultuję każdą decyzję, a Rada Nadzorcza później dokonuje ustaleń z właścicielem i wnioski przekazuje do mnie. Obowiązuje nas droga służbowa, co nie znaczy, że nie spotykam się z panią prezydent.

Jak wyglądają te spotkania?

Arkadiusz SZYMANEK: – Pani prezydent jest kibicem piłki nożnej. Bardzo świadomym. Nawet wczoraj dyskutowaliśmy na temat drużyny – jak będzie wyglądała i co nas czeka.

I co pan usłyszał?

Arkadiusz SZYMANEK: – Głównie pytania, bo to pani prezydent chciała się wszystkiego dowiedzieć; jaki jest mój plan na Górnika, jaka jest wizja drużyny.

Co pan odpowiedział?

Arkadiusz SZYMANEK: – Mamy stabilny trzon drużyny. W kibicach widzę zniecierpliwienie, wszyscy pytają, gdzie są transfery, podczas gdy okienko dopiero się otwiera i potrwa do końca sierpnia. Tymczasem mamy już podpisanego Lukasa Podolskiego na przyszły sezon, są Paweł Olkowski i Szymon Włodarczyk, podpisaliśmy nowy kontrakt z Danim Pacheco, sprowadziliśmy na stałe Jeana Mvondo, przedłużyliśmy umowy z Rafałem Janickim i Bartkiem Nowakiem. To siedem nazwisk, do których dochodzi trzon drużyny z poprzedniego sezonu.

Od pół roku było wiadomo, że z klubem pożegna się dwóch stoperów, a do dziś w ich miejsce nie zakontraktowano nikogo nowego.

Arkadiusz SZYMANEK: – Gdy przychodziłem do klubu, Adrian Gryszkiewicz i Przemysław Wiśniewski byli już praktycznie wytransferowani. To są w tej chwili moje najgorętsze tematy. Bardzo intensywnie pracujemy nad półlewym obrońcą, który będzie spełniał określone parametry. Mamy nowego trenera, który ma pewną wizję i dość jasno określił cechy, jakie powinien mieć zawodnik na tej pozycji. To też jest logiczne, że czekaliśmy z decyzjami aż nowy trener przedstawi kadrowe potrzeby. W tej chwili jesteśmy dosyć blisko pozyskania półlewego obrońcy i pracujemy jeszcze nad półprawym defensorem i bramkarzem.

Kiedy ich ogłosicie?

– Zzależny jak długo potrwają negocjacje. Każdy ma menedżera, a oni mają różny styl pracy. Są tacy, którzy przeciągają rozmowy, czasem wykorzystują sytuację, by podbijać stawkę w innym klubie. Oczywiście robię wszystko, by to domknąć jak najszybciej.

Ostatnio średnia kadencja prezesa w Górniku wynosi około roku. W jaki sposób budować coś trwałego, gdy klub torpedowany jest nowymi prezesami i nowymi wizjami?

Arkadiusz SZYMANEK: – Klub powinien mieć pewną wizję, którą właśnie budujemy. I optymalnie by było, gdyby każdy kolejny prezes dostosowywał się do niej, a nie forsował własną. Ta wizja to bardzo mocna współpraca z Akademią Górnika Zabrze i promowanie grających w niej chłopców. Widać to już po składzie jaki pojechał na obóz, ilu tam jest młodych ludzi.

Nie wiem, czy uspokoi pan tym kibiców i czy potraktują młodzież na zgrupowaniu jako realną wartość dodaną dla pierwszej drużyny.

Arkadiusz SZYMANEK: – Jest trochę tak, że cokolwiek się zrobi, będzie źle. Jedni mówią: trzeba promować młodych, a na Twittera czytam, że „samych juniorów zabrali do Opalenicy”. A to nieprawda. Pojechał cały trzon, w sumie kilkudziesięciu piłkarzy, właśnie z juniorami, by mogli potrenować ze starszymi, zaliczyć przetarcie w tej drużynie. A wracając do wizji – chcemy, by trener pierwszego zespołu koordynował rezerwy i ligi juniorskie, zwłaszcza CLJ; po to, by scentralizować nasze szkolenie, by trener miał wiedzę na kogo może stawiać, kto jest już gotowy do gry w ekstraklasie. Mmamy deklarację od Bartoscha Gaula, że tak to będzie wyglądało.

Za rok 2021 strata finansowa Górnika wyniosła 10,5 mln zł i nie był to jednostkowy przypadek, a podtrzymanie trendu. Jak obecnie zapobiec „przepalaniu” pieniędzy?

Arkadiusz SZYMANEK:– To właśnie ta wizja. Naszym potencjałem powinny być rocznie jeden-dwa transfery za dobre pieniądze do dobrych klubów. Chcemy czy nie, musimy wskoczyć na takie tory.

Jak w takim razie uniknąć sportowego marazmu? Nie nakręcić błędnego koła, w którym kibice będą zniechęceni, że Górnik ciągle będzie w tym samym miejscu, bez szans na walkę o coś więcej niż środek tabeli.

Arkadiusz SZYMANEK: – Ta wizja nie musi iść w parze z tkwieniem w marazmie. Naszym celem jest, by przygotowywać nie tylko piłkarzy na dobrą sprzedaż, ale także i następców dla nich. Na zasadzie: jedni odchodzą, a już czekają następni, których co najwyżej trzeba będzie oszlifować. Dla nich też musimy robić miejsce w składzie, by nie stracili potencjału będąc cały czas poza boiskiem. Co roku musi być dostarczana świeża krew, bo żaden zdolny junior nie będzie wzmocnieniem, jeśli pierwszą szansę dostanie po pięciu latach. Ideałem, z którego chcemy czerpać wzorzec, jest dla mnie Ajax Amsterdam. Tam rotacja piłkarzy funkcjonuje dokładnie tak, jak powinna funkcjonować u nas, a ja patrzę na to z dużym optymizmem. Jesteśmy w stanie to zrobić.

To pytanie musi paść. Czemu z pracą pożegnał się Jan Urban, któremu nota bene przy milionowych stratach trzeba będzie teraz przez rok wypłacać kontrakt?

Arkadiusz SZYMANEK: – A skąd pan wie, że trzeba będzie? To tajemnice handlowe i nie mogę tego zdradzać. Natomiast Jan Urban to wielki człowiek i legenda Górnika, którego lubię i cenię, ale wizja budowania klubu była delikatnie rozbieżna. Nie to, że trener Urban nie chciał jej realizować, ale czasem dochodzi się do takiego momentu, w którym mówi się: wiesz co, kurczę, chyba tego razem nie pociągniemy, ten projekt razem się nie uda.

Pozwolę sobie zacytować Jana Urbana z „Przeglądu Sportowego”. „Z nikim nie miałem konfliktu, nie stawiałem warunków nie do zrealizowania. Zwyczajnie robiłem swoje i starałem się jak najlepiej przygotować zespół do nowych rozgrywek”. Z którą częścią tej wypowiedzi pan się nie zgadza, skoro trener stracił pracę, ale ponoć rozbiło się o wizję Górnika na kolejne lata?

Arkadiusz SZYMANEK: – Zgadzam się z każdym słowem trenera. Czasem tworzy się jakieś historie, plotki, szuka konfliktów, a trener traci pracę, bo czasem tak po prostu jest. Jak przyjrzymy się ekstraklasie, to jest to normalna sytuacja w każdym klubie.

I tak, i nie! Dymisji trenera Urbana nie dało się przewidzieć. Szkoleniowcy tracą pracę, to fakt, ale w życiu bym po ostatnim sezonie nie powiedział, że akurat Górnik tej zmiany potrzebuje.

Arkadiusz SZYMANEK: – Nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć niż to, że doszliśmy do wniosku, że wspólnie chyba dalej tego ciągnąć nie możemy…

Kto podjął tę decyzję? Pan w chwili zwalniania Jana Urbana chwilowo nawet nie pełnił funkcji prezesa.

Arkadiusz SZYMANEK: – Nie wiem, jak odpowiedzieć. To nie jest tak, że decyzję podejmuje albo prezes, albo zarząd. Każda tak duża decyzja jest konsultowana z Radą Nadzorczą.

Z czyjejś inicjatywy to jednak musiało wyjść.

Arkadiusz SZYMANEK: – To była gremialna decyzja, gdzie Rada Nadzorcza miała zgodę właściciela. Odbyło się wiele spotkań, dyskusji. Z trenerem też kilka razy rozmawialiśmy na ten temat. Ja tej decyzji nie podpisałem, ale skłamałbym mówiąc, że wcześniej o niej nie wiedziałem.

Pani prezydent miasta jednoznacznie odpowiedzialność za decyzję o zwolnieniu Urbana zrzuca na prezesa. W jednym z wywiadów padło z jej ust: „ja zatrudniam prezesa, prezes zatrudnia trenera”.

Arkadiusz SZYMANEK: – Teoretycznie tak, ale nie mogę zatrudnić trenera bez zgody Rady Nadzorczej…

Trener nie ukrywał żalu, był rozbity…

Arkadiusz SZYMANEK: – Gdy rozmawialiśmy, to tego żalu nie czułem, ale oczywiście trudno wejść w skórę drugiego człowieka. To wesoły, uśmiechnięty człowiek i nawet jak coś go uwiera, to często nie daje po sobie poznać.

Rozmawiał pan o tej dymisji z Lukasem Podolskim? Jak zareagował?

Arkadiusz SZYMANEK: – Nie przypominam sobie rozmowy z Lukasem na ten temat. Zresztą on zawsze mówił, że jako piłkarz ma obowiązki na boisku i nie jest jego rolą ocena pracy trenera. Nigdy się do tego nie chciał mieszać, choć przy wyborze nowego szkoleniowca radziłem się Lukasa, w jakim kierunku powinniśmy iść.

Lukas się nie chce mieszać, a jednocześnie dał panu wsparcie mówiąc, że nie wyobraża sobie zmiany prezesa.

Arkadiusz SZYMANEK: – Te słowa padły w zupełnie innym kontekście niż się poniosło. Nie chodziło personalnie o mnie, a o to, że Lukas nie chciał, by w czasie wciąż krótkiego pobytu w Górniku układać sobie współpracę z trzecim kolejnym prezesem.

Skąd wziął się Bartosch Gaul? To zawsze zastanawia, gdy klub bierze kogoś spoza karuzeli, a gdy ten ktoś jest tak młody, to już w ogóle ciekawe…

Arkadiusz SZYMANEK: – Spłynęło ponad 30 CV, w tym to od trenera Gaula. Postawiłem tablicę, wypisałem nazwiska, utworzyłem pewne kategorie: oczekiwania klubu, moje, finanse, wizja pracy z młodzieżą, chęć poświęcenia czasu na indywidualne spotkania z tą młodzieżą, jak będziemy grali, w jakim systemie, jak ocenia kadrę zespołu, co powinniśmy zrobić, by zespół grał lepiej itp. Zacząłem rozmawiać z kandydatami, stawiając przy ich nazwiskach plusy i minusy. Przy nazwisku Gaul pojawiło się najwięcej plusów. A gdy wytypowaliśmy bardzo wąskie grono kandydatów trener Gaul mocno mnie urzekł. Przyjechał na spotkanie z takim dużym zeszytem, w którym każdy z naszych piłkarzy był szeroko opisany x naciskiem jak sobie radzi. To znaczyło, że wykonał ogromną pracę. Powiedział, że obejrzał wszystkie mecze Górnika z poprzedniego sezonu. Wydawało mi się, że tylko tak rzucił, ale nie – gdy zaczęliśmy rozmawiać o szczegółach, on je wszystkie znał.

Jaki cel na ten sezon mu pan przekazał?

Arkadiusz SZYMANEK: – Uzgodniliśmy z trenerem, że nie podamy żadnego konkretnego miejsca, choć między sobą mamy ustalone, co by nas zadowalało. Na pewno chcemy zdobyć lepsze miejsce niż w poprzednim sezonie.

Czyli czołowa siódemka.

Arkadiusz SZYMANEK:

Czy jest w planie zatrudnienie dyrektora sportowego?

Arkadiusz SZYMANEK: – Nie widzimy takiej potrzeby. Obecnie w procesie wybierania zawodników uczestniczą skauci, trener i ja.

Jak dokładnie wygląda ścieżka decyzyjna przy transferach?

Arkadiusz SZYMANEK: – Trener Gaul pokazuje kogo poszukujemy, ale bez nazwisk, tylkoe parametry: lewa czy prawa noga, zwrotność, szybkość itd. W gabinetach taką listę tworzymy w skali 10:1 – to znaczy staramy się wytypować dziesięciu zawodników na każdą pozycję, o której mówi trener. Oczywiście ci piłkarze są przez nas oglądani, także na żywo, gdy jest taka możliwość, powstają z tego raporty. Baza powstaje w czasie sezonu, jest dość bogata. Następnie skauci rozmawiają z trenerem, a po dyskusji on wybiera dwóch-trzech. Sam dzwoni do tych piłkarzy, przeprowadza wstępną rozmowę, po czym typuje ostatecznie jednego, z którym rozpoczynamy prawdziwe rozmowy handlowe. Gdy jesteśmy zadowoleni z tych rozmów, wysyłamy do Rady Nadzorczej nazwisko człowieka, którego chcemy pozyskać, a Rada podejmuje uchwałę o zgodzie na transfer.

Sprawdzacie piłkarzy pod kątem charakterologicznym? Przeglądacie na przykład jego social media?

Arkadiusz SZYMANEK: – Tak. To nieodzowne.

Ilu piłkarzy na dziś wytypował trener Gaul?

Arkadiusz SZYMANEK: – To się cały czas zmienia. Priorytetem dla niego jest dwóch obrońców i bramkarz, natomiast musimy brać pod uwagę też możliwe osłabienia. Ofert dla naszych piłkarzy nie jest wiele, ale jednak się pojawiają.

Atak i pomoc są pana zdaniem „zabezpieczone”?

Arkadiusz SZYMANEK: – Załóżmy, że będziemy grać trójką z tyłu. Niech pan spojrzy jakie mamy nazwiska do tej taktyki. Wahadłowi po lewej stronie: Janża i Cholewiak. Po prawej: Olkowski i Dadok. To ludzie, którzy potrafią grać w piłkę. W pomocy: Mvondo, Kubica, Stalmach, Nowak, Pacheco, Podolski, Wojtuszek. Wymieniłem jednym tchem dziesięciu ogranych zawodników.

A nowego Jesusa Jimeneza macie?

Arkadiusz SZYMANEK: – Mamy nadzieję, że stanie się nim Szymon Włodarczyk. Bardzo ciężko trenuje, dobrze pokazuje się w sparingowych meczach. Wydaje mi się, że to ten zawodnik, na którego czekamy.


Na zdjęciu: Arkadiusz Szymanek stoi przed trudnym zadaniem.
Fot. gornikzabrze pl.