Artur Derbin jest zadowolony z zespołu

Trener Artur Derbin ocenia swoją drużynę po rundzie jesiennej


Kogo nazwałby pan piłkarzem rundy jesiennej GKS Tychy?

Artur DERBIN: Nie ma takiego jednego zawodnika, bo tworzyliśmy drużynę i każda formacja, każde jej ogniwo było ważne. Weźmy na przykład Konrada Jałochę, który wystąpił we wszystkich meczach od pierwszej do ostatniej minuty i 6 razy zachował czyste konto, a co najważniejsze zrobił postęp w swojej grze. Duży w tym udział także Adriana Odyjewskiego, który choć pełnił rolę rezerwowego i nie dostał swojej szansy na grę to na treningach solidnie pracował i rozwijał się, a jednocześnie mobilizował Jałochę, który utrzymywał przez całą rundę wysoką i równą formę na czym skorzystał cały zespół.

Wśród obrońców niezastąpiony okazał się Nemanja Nedić, który jako jedyny zawodnik z pola rozegrał komplet minut.

Artur DERBIN: Obok niego na środku obrony grali Kamil Szymura albo Łukasz Sołowiej i każdy z tej trójki zdał egzamin zarówno w defensywie jak i angażował się przy stałych fragmentach gry w ofensywie. Na bokach obrony też miałem do dyspozycji grupę zawodników, z których każdy wychodził na murawę i był wartościowym piłkarzem. Krzysztof Wołkowicz, którego w 10 występie wyeliminowała kontuzja, ale także Dominik Połap, Bartosz Szeliga i Marcel Stefaniak, który trzy razy grał od początku do końca, a trzy razy występował w roli zmiennika, udowodnili, że są tej drużynie potrzebni.

Dlaczego środek drugiej linii ulegał najczęstszym zmianom?

Artur DERBIN: Bo miałem do dyspozycji grupę zawodników do dyspozycji i każdy z nich był gotowy do gry. Oskar Paprzycki, który zagrał 10 całych spotkań, brał na siebie ciężar walki fizycznej i był także aktywny przy naszych stałych fragmentach gry, strzelając 2 gole. Łukasz Norkowski, nie mający takich warunków, miał natomiast inne walory, bo boiskową mądrością i inteligencją piłkarską czytał grę i poruszał się w wolnych przestrzeniach wspierając obronę. Janek Biegański dodawał zespołowi dużo młodzieńczej energetyki, ale także spokoju i mogłem bez obaw 11 razy wystawiać do gry w podstawowej jedenastce naszego 17-latka, który 5 razy grał 90 minut. W tej grupie jest także Kuba Piątek, który grał najmniej z tej grupy, ale w 8 występach udowodnił, że jest zespołowi potrzebny.

Czy spośród skrzydłowych najwięcej zaufania miał pan do „swojego żołnierza” Bartosza Biela?

Artur DERBIN: Zagrał we wszystkich 16 meczach w 15 wychodząc w wyjściowym składzie i strzelił 4 gole. Ma bardzo dobre liczby, ale Łukasz Moneta po drugiej stronie boiska także napędzał drużynę swoją energią i szybkością. Uzupełniał ich Sebastian Steblecki, który z 16 występów tylko 1 zaliczył w całości, ale jak już był na boisku to potwierdzał swoją klasę. Natomiast Kacper Piątek zaliczył 10 wejść, dając sygnał, że mogę na niego liczyć.


Czytaj jeszcze: Trzeba było zmienić plany

Łukasza Grzeszczyka zostawił pan do oceny z napastnikami?

Artur DERBIN: Nasz kapitan i lider zespołu, znany z umiejętności prowadzenia gry, przytrzymania piłki, dogrania piłki otwierającej drogę do bramki i zdolności strzeleckich dostawał także zadania pomocnika i jestem zadowolony z tego jak się z nich wywiązywał. Nie zagrał w jednym meczu z powodu kartkowej pauzy, ale był na pewno centralną postacią zespołu.

Do oceny pozostał więc już tylko atak.

Artur DERBIN: Dawid Kasprzyk z powodu kontuzji, jakiej nabawił się w Gdyni, zagrał najmniej, bo tylko 4 końcówki. Na początku sezonu postawiłem na Damiana Nowaka, który wykonywał dużo pracy i był naszym pierwszym obrońcą, ale z liczb na pewno nie jest zadowolony, bo 1 gol w 13 występach, nie zadowala ani jego, ani nas. Pod tym względem najlepiej wypadł w rundzie Szymon Lewicki, który na początku stracił miejsce w kadrze, ale wrócił i pokazał jakość, ale także potwierdził swoją postawą, że zrozumiał moją filozofię treningu i gry. Dlatego jeszcze raz powtórzę z całego zespołu jestem zadowolony.


Fot. Dorota Dusik