Artur Szalpuk: Chcemy grać

Rozmowa z Arturem Szalpukiem, przyjmującym reprezentacji Polski i VERVY Warszawa ORLEN Paliwa.


Tęsknił pan za piłką i treningami podczas niedawnej przerwy związanej z przypadkami zakażenia w klubie?

Artur SZALPUK: – Oczywiście, szczególnie że mamy już za sobą trzy miesiące spędzone w domach i kolejne dodatkowe są nam kompletnie niepotrzebne.

VERVA miała teraz miesiąc przerwy między kolejnymi spotkaniami ligowymi. Co się w tym czasie u pana działo?

Artur SZALPUK: – Problem w tym, że właśnie nic się nie działo… Każdy przeżył to już siedząc w domu wiosną. Teraz było dokładnie tak samo. Można powiedzieć, że mamy już doświadczenie.

Czyli, mówiąc żartobliwie, mógł się pan poświęcić wtedy zainteresowaniom takim, jak na przykład… szydełkowanie?

Artur SZALPUK: – Tak. Szydełkowanie, robótki ręczne, gotowanie. Takimi rzeczami się zajmowałem.

Jak obecnie ocenia pan swoją dyspozycję fizyczną?

Artur SZALPUK: – Czuję się bardzo dobrze. Zawsze są jakieś elementy do poprawy w tym aspekcie i zawsze może być lepiej, ale w skali od 1 do 10 dałbym sobie 7,5.

Słabszy początek ostatniego meczu ligowego z GKS Katowice to jeszcze pokłosie braku rytmu meczowego z minionych tygodni?

Artur SZALPUK: – Szczerze mówiąc, nie wiem. W tym sezonie nie jesteśmy w stanie grać równo na przestrzeni całego spotkania i na razie taki jest nasz styl. Chciałbym, żeby był on taki jak w tych ostatnich trzech setach niedzielnego spotkania.

Przed sezonem do warszawskiej drużyny dołączyło kilku zawodników, w tym pan. Potrzeba jeszcze czasu na zgranie? Czy wahania w grze raczej związane są ze skutkami pandemii?

Artur SZALPUK: – Nie powiedziałbym, że się jeszcze zgrywamy. Raczej myślę, że mentalnie możemy walczyć bardziej jako drużyna, razem, wspierać się nawzajem. Takie proste, banalne rzeczy, a myślę, że może nam to dużo dać. Jeśli chodzi o pandemię, to nie będę szukał w tym wymówki. Sezon jest taki sam dla wszystkich. Musimy zrobić wszystko wspólnymi siłami, by trwał. Dlatego, gdy wróciliśmy po przerwie związanej z koronawirusem do treningów całą drużyną i mieliśmy tylko dwa czy trzy dni na przygotowanie do meczu w Olsztynie, to nikt z nas nie narzekał. Nie traktowaliśmy tego jako wymówki, tylko dążyliśmy do tego, by jak najszybciej grać.

VERVA ma ustalony program spotkań na najbliższe kilkanaście dni. Niewiadomą pozostaje jednak, czy każdy z nich dojdzie do skutku w tym terminie…

Artur SZALPUK: – Mam nadzieję, że wszystkie nasze najbliższe mecze się odbędą już zgodnie z planem. Wiem, że jeden z zaległych też już mamy wpisany w kalendarz. A jeśli jakiś przeciwnik wypadnie – z wiadomych powodów – to będziemy szukali drużyny, która będzie mogła i chciała w tym terminie z nami zagrać.

Przeważnie w pierwszej części sezonu zdarzają się zaskakujące wyniki, ale w decydującej fazie rozgrywek zwykle do głosu dochodzą już faworyci. Zawirowania dotyczące obecnej sytuacji mogą sprawić, że do niespodzianek może dojść też w najważniejszym momencie sezonu?

Artur SZALPUK: – Może być dziwnie, może to być zupełnie inny sezon, może być więcej niespodzianek. Będą wypadać ze składów zawodnicy, także ci czołowi. Będą wypadać całe drużyny. Nie będzie wiadomo z kim przyjdzie się zmierzyć w następnym tygodniu. Jest to granie na wariackich papierach, ale trzeba w tym wszystkich szukać pozytywów. Cieszę się, że przynajmniej z naszej strony tak było. Zostaliśmy skierowani na kwarantannę, ale zależało nam, by jak najszybciej wrócić. Chcemy grać i tak zostanie już do końca.

Podczas meczów bez publiczności słychać okrzyki, które zwykle niknęły przy głośnym dopingu. Trzeba się teraz bardziej pilnować, by czegoś nie chlapnąć?

Artur SZALPUK: – Dobrze wiem, kto i co ostatnio chlapnął, chyba wszyscy inni też, bo było to słychać w całej hali oraz na antenie podczas transmisji telewizyjnej. Teraz rzeczywiście jest pod tym względem trochę sparingowo. Ale wrócę do tego, co mówiłem wcześnie,j do gry na wariackich papierach. Wszyscy wiemy jak jest i musimy tak w tych warunkach grać, a nie szukać negatywnych rzeczy i powodów do narzekania. Raczej skupiałbym się na tym, że możemy grać i robimy wszystko, by to robić oraz dostarczać rozrywkę ludziom siedzącym w domach.


Czytaj jeszcze: Zespoły po przejściach

Jest w panu duży strach przed Covid-19 w codziennych kontaktach i sytuacjach?

Artur SZALPUK: – Trzeba na siebie uważać, ale też musimy grać, wykonywać swoją pracę. Chcemy też to robić. To jest bardzo trudny temat, bo każdy przechodzi inaczej zakażenie koronawirusem. Wiem, jak nasza drużyna je przechodziła, więc osobiście bardziej boję się ponownej przerwy w rozgrywkach niż tego, że sam się zarażę. Ale jak mówiłem, mam świadomość, że różne osoby różnie przechodzą tę chorobę i lepiej, by jej nie było, nikt się nie zarażał i nikt jej ciężko nie przechodził.


Na zdjęciu: Artur Szalpuk miał już dość bezczynności na kwarantannie.

Fot. Rafał Oleksiewicz/Pressfocus.pl