Artur Szymczyk: 10 milionów złotych wystarczy

Rozmowa z prezesem Skry Częstochowa Arturem Szymczykiem.


O czym rozmawialiście na spotkaniu z władzami Częstochowy?

Artur SZYMCZYK: – Po poniedziałkowym jubileuszu 95-lecia naszego klubu i zwycięstwie naszej drużyny z Arką w Gdyni w dobrym nastroju delegacja Skry udała się do ratusza. Razem ze mną byli przedstawiciele zarządu, czyli wiceprezes Piotr Wierzbicki i dyrektor sportowy Tomasz Musiał oraz reprezentacja pierwszoligowych drużyn.

Trener męskiego zespołu Jakub Dziółka był z radą drużyny, na czele z kapitanem Piotrem Noconiem. Natomiast kobiecy zespół pod nieobecność trenerki Marty Miki, która z reprezentacją Polski była na meczu w Armenii, reprezentował zajmujący się Akademią Skry trener Patryk Mrugacz, który wprowadził zespół do I ligi oraz rada drużyny z kapitan Justyną Matusiak na czele. Wystawiliśmy więc – mówią piłkarskim językiem – najmocniejszym skład i spotkaliśmy się z Jarosławem Marszałkiem, czyli Zastępcą Prezydenta Częstochowy, nadzorującego Wydział Kultury, Promocji i Sportu oraz z jego Naczelnikiem Aleksandrem Wiernym.

Fot. Dorota Dusik

Jakie „działa wytoczyliście” na tym spotkaniu?

Artur SZYMCZYK: – Zacznę od kobiet, które wyraziły swoje oburzenie, że ich sukces został zupełnie niezauważony przez władze miejskie. Podkreśliły, że choć awansowały do I ligi nie doczekały się oficjalnych podziękowań. Stwierdziły także, że gdy wcześniej na szczeblu centralnym grała drużyna Gola Częstochowa to miasto ją wspierało finansowo ze środków przeznaczanych na sport kwalifikowany, a dla Skry tego wsparcia nie ma. Dodały, że w Europie i na świecie coraz bardziej promuje się piłkę nożną kobiet, a Częstochowa tego nie robi i na koniec zacytowały słowa zawodniczek, które dołączyły do nas po awansie przychodząc z Włocławka, Sosnowca czy Wrocławia. Mówią one, że murawa na boisku przy ulicy Loretańskiej jest po prostu bardzo zła.

Ten wątek podjął też dyrektor sportowy do spraw piłki młodzieżowej Tomek Musiał, który dodał, że ten problem przeszkadza w rozwoju naszej Akademii. Rodzice, gdy przywożą dziecko na pierwsze zajęcia, widząc jakość nawierzchni naszego boiska zabierają dzieci i już więcej nie przyjeżdżają.

Ten problem dotknął też drużyny mężczyzn, bo przez jakość murawy nie możecie zagrać u siebie meczu Pucharu Polski z Lechem Poznań?

Artur SZYMCZYK: – Pośrednio tak. Gdyby nasza sztuczna murawa na stadionie przy Loretańskiej była nowoczesna Lech zagrałby u nas. Ponieważ jednak jest w tak złym stanie to władze poznańskiego klubu pod pretekstem punktu regulaminu rozgrywek pucharowych stwierdziły, że na nasze boisko nie przyjadą. Dlatego ostatecznie, podczas meczu Polska – Anglia, ustaliliśmy, że zagramy w Poznaniu w roli gospodarza.

W tej samej roli, pierwszy raz po awansie do I ligi, występowaliśmy też w Gdyni gdzie wygraliśmy z Arką 2:1. Można oczywiście żartować, że sprawdziło się piłkarskie powiedzenie, że gospodarzowi ściany pomagają, ale my ciesząc się ze zwycięstwa w Gdyni nadal tęsknimy do tego, żebyśmy bez żadnych podtekstów mogli mówić o atucie swojego boiska.

W ten sposób przeszliśmy do wizytówki waszego klubu. Czy boisko to był pierwszy punkt litanii?

Artur SZYMCZYK: – Trener Jakub Dziółka zapytał wprost co ma odpowiadać na pytania zadawane przez dziennikarzy niemal na każdej konferencji prasowej po meczach ligowych: „Kiedy zagracie u siebie?” Wyjaśnił, że musi lawirować, bo nie wie, a chciałby powiedzieć prawdę. Dodam, że w podręczniku licencyjnym jako nasz stadion do rozgrywania meczów w I lidze wpisaliśmy Stadion Ludowy w Sosnowcu i moglibyśmy tam grać gdybyśmy otrzymali z budżetu miasta środki na przykład na promocję. Otrzymał je jednak tylko Raków więc nie mamy na to pieniędzy w kasie klubu.

Co na to odpowiedzieli przedstawiciele Miasta?

Artur SZYMCZYK: – Najważniejsza deklaracja dotyczy zorganizowania w Urzędzie Miasta spotkania z udziałem prezesów i właścicieli Rakowa i Skry. Padło stwierdzenie, że odbędzie się ono w najbliższym możliwie czasie. Mam nadzieję, że w gronie Jarosław Marszałek, Michał Świerczewski, Wojciech Cygan i ja znajdziemy wyjście z sytuacji w jakiej jest częstochowska piłka.



W tej chwili do rozgrywania spotkań na poziomie I ligi i ekstraklasy w naszym mieście nadaje się tylko stadion Rakowa. Zdaję sobie jednak sprawę, że to nie jest dobre rozwiązanie, choć najlepsze w tej chwili. Mam jednak taki pomysł, żeby władze miasta spróbowały rozważyć możliwość modernizacji obiektu przy Loretańskiej. Po analizie aktualnych wymogów licencyjnych potrzeba przede wszystkim dobrej woli.

Myślę, że koszt 10 milionów na wymianę nawierzchni, która i tak musi zostać wymieniona oraz zamontowania nowoczesnej sztucznej, podgrzewanej trawy mieści się w możliwościach finansowych miasta. Modernizacja stadionu Rakowa kosztowała 27 milionów więc potrzebujemy prawie trzy razy mnie, żeby nasi kibice i sympatycy, których mamy w całym kraju mogli oglądać mecze Skry rozgrywane na Loretańskiej.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus