Gra od nowa

Zawiercianie mogli przybliżyć się do brązowych medali, przegrali jednak we własnej hali drugie stracie z Asseco Resovią i w serii jest remis.


Po wygranej pierwszej konfrontacji w Rzeszowie „Jurajscy rycerze” w weekend mogli zdobić drugi krok w kierunku zakończenia sezonu na najniższym podium. Szansę mieli ogromną, bo nie dość, że występowali przed swoimi kibicami, to jeszcze rywale byli osłabieni. Z powodu urazów nie mogli wystąpić Maciej Muzaj i Klemen Cebulj. Szansy jednak nie wykorzystali, choć pierwszą partię wygrali do 13.

– Może za dobrze zaczęliśmy mecz i w drugim secie pojawiło się rozluźnienie. W przerwie powtarzaliśmy sobie, że Resovia wróci do grania, bo to jest zbyt klasowy zespół, aby tak po prostu odpuścić. Nie potrafiliśmy wykorzystać kilku okazji, a rywale zagrali bardzo dobrze. Serwisem odrzucili nas od siatki i tak się to skończyło – podsumował Miłosz Zniszczoł, środkowy Aluronu CMC Warty.

– Był to mecz niewykorzystanych szans, bo goniliśmy w trzech setach i czegoś brakowało. Jeśli zagralibyśmy na swoim optymalnym poziomie, to wynik byłby inny – stwierdził Michał Szalacha, drugi ze środkowych „Jurajskich rycerzy”.

Zaskakująca był zwłaszcza niemoc gospodarzy w polu serwisowym. Halę znają znakomicie, a mimo to nie trafiali w pole gry. Oddali rywalom aż 26 pkt, czyli seta!

Co innego rzeszowianie. Ich zagrywki były mocne i precyzyjne. Asów wprawdzie nie mieli zbyt dużo, bo tylko 3, przy ośmiu zawiercian, ale ich serwisy sprawiały mnóstwo problemów przyjmującym Warty.

– Poza pierwszym setem nie zrobiliśmy im żadnej krzywdy zagrywką. Była to istotna różnica między nami. Poza tym spadła nasza skuteczność w ataku, spuściliśmy głowy. Szukaliśmy elementów zaczepienia, w końcówce drugiej i trzeciej partii zaczęliśmy lepiej grać. Z kolei w czwartym secie nasza gra się posypała – opisywał Zniszczoł.


Czytaj także:


Bohaterem rzeszowian okazał się Jakub Bucki. Zastępował Muzaja i, jak już nieraz w karierze, wchodząc z ławki nie zawiódł. Zdobył 15 pkt. Skuteczniejszy w Resovii był tylko Torey DeFalco.

– Rywalizacja zaczyna się od nowa i taki też mięliśmy cel, przyjeżdżając do Zawiercia. Teraz wracamy na Podpromie. Mam nadzieję, że tam powalczymy i po kolejnym meczu będzie 2-1 dla nas. Wygrywamy na wyjeździe i teraz musimy potwierdzić naszą dominację w kolejnym meczu – stwierdził Bucki.

Po porażce we własnej hali zawiercianie ponownie znaleźli się w trudniejszej sytuacji. By rozstrzygnąć rywalizację na swoją korzyść muszą ponownie wygrać w Rzeszowie. Pierwsza szansa dzisiaj (godz. 20.30).

– Jak pokazują dotychczasowe spotkania w fazie play off własna hala niekoniecznie jest atutem. Do Rzeszowa pojedziemy po zwycięstwo, a potem spróbujemy wygrać w Zawierciu kolejny mecz. W ubiegłym sezonie też wygraliśmy na wyjeździe, przegraliśmy u siebie, a następnie wygraliśmy u siebie Mac wagę brązu – zapewnił Zniszczoł.

– Musimy się pozbierać. Wiedzieliśmy, że jesteśmy bardzo mocni u siebie, ale tego nie potwierdziliśmy. To trzeba potwierdzać każdym kolejnym spotkaniem. Nadal czujemy się silni, nadal wiemy, że możemy ograć Resovię na Podpromiu, bo to zrobiliśmy kilka dni temu. Tylko to nas interesuje, nic innego – wtórował koledze z drużyny Szalacha.


Na zdjęciu: Czy tym razem, w starciu Asseco Resovia Rzeszów – Aluron CMC Warta Zawiercie blok zawiercian da radę „złapać” Jakuba Buckiego?
Fot. Tomasz Kudala / PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, a także na stacjach benzynowych. Możecie też wykupić nas także w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl