Austria. LASK liczony do dziesięciu

Jedna decyzja spowodowana koronawirusem zmieniła układ sił i motywację po wznowieniu mistrzostw.


Zakończyła rozgrywki Tipico Bundesliga, co Austriacy uznają za swój wielki sukces, bo obaw przed dokończeniem rozgrywek było sporo. Mistrzostwo na dwie kolejki przed końcem zapewnił sobie Red Bull Salzburg, ale nie zwalniał tempa i wygrał także dwa ostatnie spotkania, strzelając w nich 8 bramek. Dzięki temu na mecie ma 110 goli i wyrównał swój strzelecki rekord z sezonu 2013/14.

Ten sezon zostanie zapamiętany nie tylko z powodu przerwy spowodowanej koronawirusem. Pandemia była też powodem niespodziewanego zwrotu sytuacji. Po rundzie zasadniczej (22 kolejki) na czele był LASK, ale w trakcie przerwy nie przestrzegał wprowadzonych przepisów stopniowego powracania do treningów. Konsekwencją było odebranie mu punktów, spadł na drugie miejsce, liderem przed play offem został Salzburg i nie oddał prowadzenia do końca. Dla LASK był to taki wstrząs, że fazę mistrzowską rozpoczął od trzech porażek i remisu, co przy tempie Salzburga spowodowało od razu przepaść między nimi. Potem zespół Francuza Valeriena Ismaela trochę się pozbierał, wygrał trzy mecze, ale po nich przyszły trzy porażki. Przypominał pięściarza, który padał i wstawał, liczony do dziesięciu, bo tyle meczów było w play offie.

Na restarcie sezonu Salzburg wygrał finał pucharu z Austrią Lustenau 5:0, a następnie w meczach grupy mistrzowskiej odniósł 8 zwycięstw i 2 razy zremisował. Radził sobie doskonale, chociaż zimą stracił dwóch znakomitych napastników, Norwega Erlinga Haalanda (do BVB Dortmund) i Japończyka Takumiego Minamino (do Liverpoolu). Szczególnie ważne ze względów prestiżowych były oba mecze z LASK. Salzburg wygrał 3:1 u siebie i w ostatniej kolejce 3:0 na wyjeździe po golach Węgra Dominika Szoboszlaia, Brazylijczyka Andre Ramalho i Malijczyka Mohameda Camary, dla którego było to pierwsze trafienie w austriackiej Bundeslidze. Dodajmy do tego, że Salzburg wyeliminował LASK w półfinale pucharu i był dla klubu z Linzu wyjątkowo szkodliwym przeciwnikiem. LASK miał ambicje mistrzowskie, a ostatecznie nie zajął nawet 2. miejsca, także premiowanego udziałem w Lidze Mistrzów. Skończył na 4. pozycji, czekają go kwalifikacje do Ligi Europy. Najpierw jednak musi dokończyć ten sezon w Lidze Europy, ma rewanż z Manchesterem United na Old Trafford, u siebie przegrał 0:5.

Królem strzelców został reprezentant Izraela Shon Weissman z klubu Wolfsberger. Zdobył bramkę w ostatnim meczu z Rapidem i zakończył mistrzostwa z 30 trafieniami w 31 meczach. To jego życiowy rekord i postęp niesamowity zważywszy fakt, że rok wcześniej w lidze izraelskiej w Maccabi Hajfa zagrał tylko w 13 meczach i zdobył 8 goli. Dodajmy, że liga austriacka jest klasyfikowana teraz na 12. miejscu w rankingu UEFA, a izraelska na 23. Drugi w klasyfikacji strzelców był Zambijczyk Patson Daka (Salzburg) z 24 bramkami, a trzeci Grek Taxiarchis Fountas (Rapid) z 19.

W grupie spadkowej zdegradowany został Tirol Innsbruck, który z 10 meczów wygrał tylko jeden. Dwa najlepsze kluby w tej grupie, Austria Wiedeń i Altach, 8 lipca zagrają baraż o prawo gry w Lidze Europy. Zwycięzca tej pary spotka się z piątym klubem grupy mistrzowskiej Hartbergiem (11 i 15 lipca). W drugiej lidze trwa zacięta walka o awans między klubami z Karyntii, Austrią Klagenfurt (55 punktów) i SV Ried (54). Do końca pozostały cztery kolejki.


Na zdjęciu: Mimo niepomyślnego dla LASK zakończenia sezonu kibice podziękowali piłkarzom za postawę w mistrzostwach.

Fot. Twitter