Bili głową w mur

Serię meczów GKS-u Jastrzębie bez porażki przerwały w sobotę rezerwy poznańskiego Lecha.


Rezerwy mistrza Polski przyjechały do Jastrzębia Zdroju na mecz z GKS-em tylko w szesnastu. W ekipie trenera Artura Węski zabrakło między innymi pauzujących za kartki pomocników Jakuba Antczaka i Antoniego Kozubala oraz najlepszego snajpera drużyny, 19-letniego Filipa Wilaka (5 goli), który w środku tygodnia doznał kontuzji. Trener gospodarzy Grzegorz Kurdziel nie mógł uwzględnić w składzie defensywnego pomocnika Przemysława Lecha, który w meczu z Garbarnią Kraków złapał czwartą żółtą kartkę w sezonie i musiał „odpocząć” w jednej kolejce.

Od pierwszego gwizdka arbitra poznańska młodzież narzuciła swoje warunki gry, a piłkarze GKS-u nie mogli skonstruować żadnej sensownej akcji i przedrzeć się w pole karne rywali, więc bramkarz Krzysztof Bąkowski nie miał powodów do niepokoju. Zabójczą akcję goście przeprowadzili już w 8 minucie spotkania. Zainicjował ją najlepszy na boisku Bruno Żołądź, który na prawej flance rozklepał defensorów rywali i podał do Łukasza Spławskiego. Napastnik Lecha „skleił” piłkę i zagrał na lewą stronę do wbiegającego w pole karne Krystiana Palacza, który zmusił do kapitulacji Grzegorza Drazika.

W 13 minucie wyśmienitą okazję doz dobycia wyrównującej bramki zmarnował Daniel Stanclik, który po akcji prawym skrzydłem duetu Bartosz Boruń – Dariusz Kamiński otrzymał piłkę w polu bramkowym lechitów, lecz skierował ją obok de facto pustej bramki, chociaż powinien był zdobyć gola nawet z zawiązanymi oczami. Napastnik gospodarzy był bardzo aktywny pod bramką przeciwnika, lecz albo brakowało mu należytej precyzji, albo piłka po jego strzałach padała łupem bramkarza gości, Krzysztofa Bąkowskiego. W 17 minucie po dośrodkowaniu Borunia z rzutu rożnego główkował nad bramką rywali, potem (31 min.) po identycznej akcji jego główkę obronił golkiper Lecha, wreszcie w 39 minucie po kolejnej centrze Borunia z kornera uderzył obok bramki rywali. W tzw. międzyczasie kapitan gości Tomasz Cywka (35 min.) strzelając z 20 metrów trafił futbolówką w poprzeczkę bramki jastrzębian.

W drugiej połowie mecz był nudniejszy, a starania gospodarzy o zdobycie wyrównującego gola przypominały walenie głową w mur. Ich akcje były schematyczne, więc nie mogły zaskoczyć lechitów, którzy w tej odsłonie tylko raz poważnie zagrozili Drazikowi. W 77 minucie golkiper GKS-u wygrał pojedynek sam na sam z Maksymilianem Dziubą. Gospodarze najlepszą okazję do zdobycia gola mieli w 56 minucie, gdy po podaniu Daniela Szymczaka w niezłej sytuacji znalazł się Stanclik, lecz jego strzał z ostrego kąta obronił Bąkowski.


GKS Jastrzębie – Lech II Poznań 0:1 (0:1)

0:1 – Palacz, 8 min.

JASTRZĘBIE: Drazik – Boruń, Słodowy, Zacharczenko, Klimkiewicz (46. Kulawiak) – Kamiński, Wybraniec, Jadach (46. Szymczak), Ali (65. Mucha), Gołuch (83. Pryka) – Stanclik. [Trener] Grzegorz KURDZIEL.

LECH: Bąkowski – Zagórski, Tomaszewski, Waliś, Palacz – Pacławski (76. Dziuba), Kryg, Żołądź, Cywka, Sanocki (61. Gogół) – Spławski (83. Sommerfeld). [Trener] Artur WĘSKA.

[Sędziował] Aleksander Kozieł (Kielce). Widzów 831. Żółte kartki: Kamiński – Palacz, Tomaszewski, Gogół.
Piłkarz meczu Bruno ŻOŁĄDŹ.


Na zdjęciu: W meczu z rezerwami Lecha Poznań piłkarze GKS-u Jastrzębie (z lewej Dariusz Kamiński) bili głową w mur.

Fot. gksjastrzebie.com/Arkadiusz Kogut