Autostrada do piekła

Przed czterema laty Miedź Legnica będąc beniaminkiem spadła z ekstraklasy. Teraz też rozpaczliwie walczy o pozostanie w elicie.


Latem 2018 roku Miedź Legnica z przytupem awansowała do Lotto Ekstraklasy. Drużyna prowadzona przez trenera Dominika Nowaka (jego asystentem był… Grzegorz Mokry) w rozgrywkach Nice I ligi nie miała sobie równych i pokazała plecy wszystkim konkurentom. Drużyna znad Kaczawy w 34 meczach zdobyła 63 punkty (17 zwycięstw, 12 remisów, 5 porażek) przy bilansie bramkowym 53:27. W trakcie sezonu trener Nowak korzystał z usług 28 piłkarzy, w tym z dziesięciu obcokrajowców. Z tej grupy większość sprawdziła się i dołożyła cegiełkę do historycznego awansu drużyny z Legnicy do elity. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że pomyłką były tylko transfery Chorwata Mladena Bartulovicia i Węgra Tamasa Egerszegiego, zaś kompletnym niewypałem angaż Brazylijczyka Deleu, który po przeprowadzce z Cracovii wystąpił tylko w jednym (!) meczu na zapleczu ekstraklasy! Swoje natomiast zrobili Frank Adu Kwame z Ghany, Chorwat Tomislav Bożić, Hiszpanie Jonathan de Amo Perez, Omar Santana Cabrera i Marcos Garcia Barreno, czyli Marquitos, Fin Petteri Forsell i Słowak Jakub Vojtusz.

Ilość, nie jakość

Po awansie do elity legniczanie rzucili się w wir zakupów, spoglądając tęsknym wzrokiem poza granice naszego kraju. Poszli na ilość, jakość pozostawiając na drugim planie. Ze „starej gwardii” zostali w Miedzi Adu Kwame, Bożić, de Amo, Forsell, Marquitos, Santana.

W trakcie całego sezonu 2018/2019 przez zespół trenera Nowaka przewinęło się aż 17 obcokrajowców, z czego siedmiu to byli Hiszpanie. Oprócz „starych znajomych” grali Juan Camara, Borja Fernandez, Fran Cruz i Joan Angel Roman. – Moim zdaniem Miedź przedobrzyła, angażując aż tylu obcokrajowców – powiedział jeden ze znanych trenerów ligowych. – Nawet „niechcący” musiało to doprowadzić do podziałów w szatni. Taki błąd popełnił swego czasu Bruk-Bet Termalica Nieciecza, angażując mnóstwo Słowaków. Legniczanie nie wyciągnęli z tej lekcji właściwych wniosków i słono za to zapłacili.

Po sezonie zasadniczym (rywalizowało 16 zespołów) zielono-niebiesko-czerwoni zajmowali w tabeli bezpieczne, 11. miejsce z dorobkiem 32 punktów. Ostatnie Zagłębie Sosnowiec miało na liczniku 24 „oczka”.

W sezonie 2018/2019 Fin Petteri Forsell strzelił dla Miedzi 13 bramek, ale nie uchroniło to jego drużyny przed degradacją z ekstraklasy.
Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus

Ale potem mieliśmy do czynienia z „dogrywką”. Drużyny podzielono na dwie grupy – mistrzowską i spadkową, każdy zespół dodatkowo rozegrał siedem meczów. Legniczanie zdobyli w nich 8 punktów, uzyskując wyniki: 2:2 z Zagłębiem Sosnowiec, 3:2 z Wisłą Płock, 0:0 z Koroną Kielce, 0:1 z Górnikiem Zabrze, 0:2 ze Śląskiem Wrocław i 5:4 z Wisłą Kraków. To wystarczyło do zajęcia 15. miejsca i skutkowało degradacją do I ligi (Wisła Płock miała punkt więcej, Arka – dwa, Śląsk – cztery). Towarzyszem niedoli legniczan było Zagłębie Sosnowiec, czyli spadli obaj beniaminkowie.

Cienie starych grzechów

Teraz historia zatoczyła koło i latem ubiegłego roku Miedź z „kosmiczną” przewagą 15 punktów nad Widzewem Łódź wdarła się do ekstraklasy. I znowu okazało się, że stare grzechy rzucają długie cienie. Działacze „Miedzianki”, w tym dyrektor sportowy Marek Ubych, nie wyciągnęli wniosków z przeszłości i ponownie „na wagę” kupili obcokrajowców. Do zespołu trenera Wojciecha Łobodzińskiego (w ilu tych transferach „maczał palce”) dołączyli Chilijczyk Angelo Henriquez Iturra, Hiszpan Koldo Obieta, Argentyńczyk Jeronimo Cacciabue, Niemiec Michael Kostka, Szwajcar Levent Gulen, Holender Luciano Narsingh, Meksykanin Santiago Naveda.

Owszem, gra była ładna dla oka, ale efekty katastrofalne. Pod wodzą Wojciecha Łobodzińskiego drużyna znad Kaczawy w 11 spotkaniach zdobyła raptem 5 punktów. Jedno zwycięstwo na tym etapie rozgrywek to – nie bójmy się tego słowa – blamaż. Wniosek był oczywisty – skórka nie była warta wyprawki, chociaż nadużyciem byłoby stwierdzenie, że wszystkie transfery to niewypały. Obronili się Henriquez, Narsingh i w pewnym sensie Gulen.

Zimą sternicy klubu z Legnicy nie zdjęli nogi z gazu i w dalszym ciągu ich priorytetem transferowym byli obcokrajowcy. Do drużyny trenera Grzegorza Mokrego, który jeszcze w trakcie rundy jesiennej zastąpił Wojciecha Łobodzińskiego, dołączyli: Grecy Giannis Masouras i Stefanos Kapino oraz Bułgar Dimityr Wełkowski. Ktoś się zdziwi – trzech nowych to przecież nie tabun. Zgoda, ale do wspomnianej trójki trzeba dorzucić jeszcze dziesięciu „starych” obcokrajowców (Hiszpana Jona Aurtenetxe Borde nie uwzględniam, bo dostał wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy). Fakty są takie, że „czerwona latarnia” tabeli w tym roku w czterech potyczkach ligowych wzbogaciła się o trzy punkty. Do bezpiecznej strefy traci 5 punktów, więc przyszłość bynajmniej nie rysuje się w różowych kolorach. Nawet jeżeli założy się różowe okulary. Nie oznacza to jednak, że Miedź stoi na straconej pozycji, ale jest w piekielnie trudnej sytuacji. Gdyby latem nie dokonano rewolucji kadrowej, a sensownie wzmocniono zespół 3-4 nowymi piłkarzami, sytuacja w tabeli byłaby bardziej bezpieczna, co udowodnił i pokazał Widzew Łódź.

Potrzebna grupa zwycięzców

W jakich kolorach widzi przyszłość drużyny z Legnicy jej były trener, Bogusław Baniak? – Zastanawiam się, czy Miedź jest zespołem za silnym na I ligę, a za słabym na ekstraklasę? – stwierdził popularny „Bebeto”. – Mimo wszystko nie zgadzam się z taką opinią. Po prostu powielane są strategiczne błędy, nie wyciągnięto wniosków z przeszłości. Zamiast z zawodników stworzyć grupę zwycięzców, stałym elementem w Miedzi są… zmiany. Prezesowi Andrzejowi Dadełło i jego współpracownikom chyba brakuje cierpliwości. Kilka niepowodzeń i szyba zmiana trenera. „Łobo” zasłużył na to, by dostać szansę popracowania w ekstraklasie dłużej. A jednak pojawiła się nieufność, ciągła zmiana zawodników nie jest receptą na szybki postęp. Były rotacje i… nic. Wielkich efektów nie ma, no może… znikome. Zaufanie do trenerów i stabilność składu – to droga do postępu, a w dalszej perspektywie do sukcesów.

Tzw. barwność szatni też nie ułatwia sprawy. Moim zdaniem w kadrze jest zbyt dużo obcokrajowców, to zbyt dużo grzybów w barszczu. Inną politykę transferową preferuje Miedź, inną Widzew. I co? Łodzianie grają o prawo gry w europejskich pucharach, a Miedź o utrzymanie w ekstraklasie, chociaż piętro niżej wyprzedziła widzewiaków o dwie długości. Piłkarze zagraniczni nie będą umierali za polski klub, oni tu przyjeżdżają zarobić i wypromować się. Miedź jest za biedna, by popełniać błędy dużego kalibru w polityce transferowej. Owszem, potknięcia transferowe zdarzają się wszędzie, ale w Legnicy ich skala jest zdecydowanie za duża.

Wieża Babel

Trenerem, który pracował w Miedzi prawie dwa lata (od 4 lipca 2012 roku do 8 maja 2014 roku) jest Piotr Tworek. – W okresie przygotowawczym śledziłem wyniki sparingów i ruchy transferowe dokonywane przez Miedź – przyznał szkoleniowiec, który 10 marca skończy 48 lat. – Nie można obecnego zespołu porównywać z tym z rundy jesiennej. Końcówka poprzedniej rundy była obiecująca, ale początek obecnej to manko punktowe. Boję się, że legniczanie mogą nie odrobić tych strat, by wydostać się ze strefy spadkowej. Ich obowiązkiem było zwycięstwo z Wartą Poznań, ale musieli zadowolić się remisem. Problem Miedzi polega na tym, że niby gra lepiej, ale nie skraca dystansu do drużyn, które ją wyprzedzają w tabeli.

Nie pomaga również fakt, że w szatni jest prawdziwa wieża Babel. Po prostu w kadrze jest za dużo piłkarzy zagranicznych. Tylu obcokrajowców nie ma chyba żaden inny polski klub. Plus jest taki, że większość cudzoziemców pracowała wspólnie w okresie przygotowawczym. Mam jednak wątpliwość i zarazem pytanie – czy dany piłkarz położy na szali zdrowie i ambicję? Moim zdaniem w trudnych momentach nie da z siebie wszystkiego, więc sytuacja jest patowa.


Miedź w ekstraklasie

Sezon 2018/2019

Po 20 kolejkach (12 miejsce): 21 pkt (5 zwycięstw, 6 remisów, 9 porażek), bramki 21:35.

Strzelcy (21): 8 – Petteri Forsell, 3 – Henrik Ojamaa, 2 – Rafał Augustyniak, Marquitos, Mateusz Szczepaniak, [1] – Fabian Piasecki, Mateusz Piątkowski, Paweł Zieliński, [samobójcza:] Tomasz Loska (Górnik Zabrze).

Po 30 kolejkach: 11 miejsce, 32 pkt. (8 zwycięstw, 8 remisów, 14 porażek), bramki 30:52.

Sezon 2022/2023

Po 20 kolejkach (18 miejsce): 15 pkt. (3 zwycięstwa, 6 remisów, 11 porażek), bramki 21:31.

Strzelcy (21): 6 – Angelo Henríquez, 4 – Luciano Narsingh, 3 – Chuca, 2 – Koldo Obieta, 1 – Kamil Drygas, Olaf Kobacki, Giannis Masouras, Szymon Matuszek, Santiago Naveda, Maciej Śliwa.

Po 34 kolejkach ?


Na zdjęciu: Chilijski napastnik Angelo Henriquez (przy piłce) jest w tej chwili najlepszym egzekutorem Miedzi w ekstraklasie.

Fot. miedzlegnica.eu/B. Hamanowicz