Autostrada do półfinału

Na parkietach Holandii, Belgii, Francji i Słowenii rozpoczęły się wczoraj mistrzostwa Europy. Po raz pierwszy wystąpią w nich aż 24 drużyny. Polacy znaleźli się w grupie D i swoje spotkania rozgrywać będą w Holandii. Jako dwukrotni z rzędu mistrzowie świata są jednymi z głównych kandydatów do złota i liczą, że zmażą plamę o ostatnich nieudanych występach w tej imprezie. – Jeśli nie zdobędziemy medalu, będę rozczarowany – szczerze wyznał Vital Heynen, trener naszej kadry. – Celujemy w złoto – wtórowali mu jego podopieczni.

W losowaniu biało-czerwoni mieli sporo szczęścia. Aż do półfinału nie trafią na żadną z potęg, czyli Rosję, Włochy i Francję, które znalazły się w drugiej części drabinki.

Z grupy powinni wyjść bez problemów. Holandia, Czechy, Estonia, Czarnogóra i Ukraina to europejscy średniacy lub słabeusze. – Jesteśmy faworytem grupy i czujemy się w niej najmocniejszą drużyną. Ale trzeba to jeszcze udowodnić na boisku – studził zbyt rozbudzone nadzieje tuż przed wylotem do Rotterdamu Michał Kubiak, kapitan biało-czerwonych.

Na początek nasi siatkarze zmierzą się z Estonią. Prowadzi ją Gheorghe Cretu. Rumun jest znaną postacią w naszym kraju. Trenował Indykpol AZS Olsztyn, Cuprum Lubin i Asseco Resovię. W PlusLidze występowali też atakujący Renee Teppan (PGE Skra Bełchatów), Kert Toobal i Robert Taht (Cuprum Lubin). Ten ostatni to największa gwiazda estońskiej siatkówki. W ubiegłym roku grał w drużynie z Izmiru, z którą wywalczył srebrny medal ligi tureckiej. Świetna postawa zaowocowała transferem do Sir Safety Conad Perugia, w której o miejsce w składzie będzie walczył m.in. z Wilfredo Leonem. Warto też zwrócić uwagę na Ardo Kreeka. To drugi najbardziej doświadczony siatkarz w kadrze, brał udział we wszystkich – trzech – dotychczasowych turniejach mistrzostw Europy, na które zakwalifikowali się Estończycy. Przez trzy lata występował w polskich klubach, a obecnie jest zawodnikiem Paris Volley.

Polacy mają w dorobku jeden tytuł mistrza Europy, który wywalczyli 10 lat temu. Z tamtego składu został obecnie tylko Piotr Nowakowski. Dwa lata później biało-czerwoni po raz ostatni stanęli na podium zawodów tej rangi. W drużynie, która zdobyła wtedy brąz – poza wspomnianym środkowym – byli też znajdujący się obecnie w drużynie Fabian Drzyzga, Karol Kłos, Michał Kubiak i Paweł Zatorski.

Czy biało-czerwoni będą odpowiednio zmotywowani? Dla nich najważniejszy był turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich, który wygrali. Zdaniem libero Pawła Zatorskiego nie ma teraz obaw o problemy z motywacją. – Trener zawsze bardzo dobrze nas motywuje przed każdą imprezą. Polska dawno nie wygrała mistrzostwa Europy. Marzymy o tym, żeby najpierw dostać się do strefy medalowej, a potem bić się o zwycięstwo. Mieliśmy teraz odrobinę więcej spokoju, ale to nie znaczy, że się leniliśmy. Przepracowaliśmy ciężko dwa tygodnie w Arłamowie, potem jeszcze byliśmy chwilę w Spale. Teraz jesteśmy już tak naprawdę gotowi do rozpoczęcia turnieju i do zbierania tych ostatnich szlifów już tak naprawdę w trakcie pierwszych meczów grupowych – zaznaczył.

Tytułu mistrza Europy bronią Rosjanie, którzy w lipcu powtórzyli sukces sprzed roku, triumfując w Lidze Narodów. W poprzednim sezonie zwycięstwo w tych rozgrywkach nie przełożyło się na wynik w mundialu – z nim pożegnali się przed półfinałami. Do faworytów ME zaliczani są też Francuzi. W pierwszych kilku meczach, a być może w całej fazie grupowej, będą musieli sobie radzić bez swojego lidera – Earvina Ngapetha. Charyzmatyczny przyjmujący zmaga się z urazem mięśniowym.

 

Na zdjęciu: Maciej Muzaj w mistrzostwach Europy ma szanse na trzeci letni skalp, po Lidze Narodów i olimpijskich kwalifikacjach.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem