Awans w rytmie disco polo…

Rozmowa z Bartoszem Nowakiem, pomocnikiem Stali Mielec, która w nowym sezonie zagra w ekstraklasie.


Można powiedzieć, że fetujecie awans do ekstraklasy w rytmie disco polo. Po zwycięskim meczu z Zagłębiem Sosnowiec, którym przypieczętowaliście promocję do najwyższej klasy rozgrywkowej, w waszej szatni trwa zabawa przy dźwiękach tej muzyki. Gratulacje, jest z czego się cieszyć...

Bartosz NOWAK: – Dziękuję. Nie tylko w rytmie disco polo będziemy się bawić, ale w każdym rytmie. To piękne uczucie, że udało nam się już teraz zrobić ten awans. A w ogóle to zrobiliśmy go w fajnym stylu, a za nami fajny sezon. W zeszłym roku byliśmy blisko, ale się nie udało. Wyciągnęliśmy z tego wnioski i zrealizowaliśmy w dobrym stylu postawiony przed nami cel.

Zagrali na 120 procent

Jeśli chodzi o wyjazdy to Stal była drużyną bezkompromisową. Albo wygrywaliście, albo zdarzały się wam porażki. Ale ani jednego remisu. Tak było również w Sosnowcu, gdzie wygraliście łatwiej, niż sami zakładaliście?

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

Bartosz NOWAK: – Nie, tak nie było. Powiem tak – wiedzieliśmy po co przyjeżdżamy do Sosnowca i co chcemy osiągnąć. Może powiem nieskromnie, ale patrzyliśmy tylko na siebie, nie patrzyliśmy na to, jak wygląda Zagłębie, jakie ma atuty, jak gra. Najważniejsi byliśmy my sami i nasza gra. Zagraliśmy zresztą na 120 procent i zasłużenie wygraliśmy. Chcieliśmy już teraz przypieczętować awans, by mieć spokój i nie drżeć do końca o wynik, o to, co będzie za tydzień, jaka będzie wówczas sytuacja. Chcieliśmy pokazać to, co mamy najlepsze i wygrać mecz. A to dawało nam awans. Po prostu nie chcieliśmy popełnić tego samego błędu co rok temu i potem żałować.

Sezon co prawda jeszcze się nie zakończył, ale już teraz można stwierdzić, że był on bardzo udany zarówno dla pana, jak i Stali. Strzelił pan 12 goli i żaden z kolegów nawet się do pana nie zbliżył. Jak to jest, że zawodnik grający na pozycji numer „10” jest najlepszym strzelcem w drużynie, jednym z najlepszych w Fortuna I Ligi?

Bartosz NOWAK: – No nie wiem. Jak już nie raz mówiłem, co pól roku rozwijam się ja i drużyna. Jestem na takiej pozycji, że większość akcji przechodzi przeze mnie i udaje mi się uczestniczyć w akcjach ofensywnych. A to, że z roku na rok coraz więcej udaje mi się finalizować tych akcji i dokładać do bramek asysty, to tylko może cieszyć. Liczby są przecież ważne, chociaż nie najważniejsze. Dla mnie najważniejszy był cel drużynowy, czyli awans do ekstraklasy, a dopiero potem liczył się cel indywidualny, czyli bramki, poprawa statystyk z zeszłego sezonu. I to cieszy bardzo.

Przed nim ważne rozmowy…

Bartosz Nowak zostaje w Stali, czy też zagra w nowym sezonie w ekstraklasie, ale już w barwach innego klubu?

Bartosz NOWAK: – Tego nie wiem, ale słyszałem o zainteresowaniu moją osobą ze strony innych klubów. Chciałbym jednak powiedzieć, że nikt z innych klubów się ze mną nie kontraktował, nie było żadnych rozmów. Ze Stalą mam kontrakt ważny do końca lipca i przede mną dopiero rozmowy. Wszystko było zależne od wyniku sportowego i tylko na tym się skupiałem. Z nikim natomiast nie rozmawiałem.

To zostaje pan w Mielcu, czy też nie?

Bartosz NOWAK: – Zobaczymy, jak to się potoczy, co przyniesie najbliższa przyszłość. Teraz będą rozmowy.

W pańskiej przygodzie z piłką raz było gorzej, raz lepiej. Raz w górę, raz w dół. W Ruchu Chorzów przeżył pan gorycz spadku z ekstraklasy, a z kolei ze Stalą wrócił pan do niej.

Bartosz NOWAK: – Ja to często mówię – karma wraca… Przede wszystkim trzeba dążyć do celu, rozwijać się z dnia na dzień. A ja cieszę się z tego, że byłem ważną częścią tej drużyny, że pomogłem jej w awansie. Wcześniej awansowałem z nią z drugiej do pierwszej ligi, teraz z pierwszej do ekstraklasy. Super czas za mną i super czas przede mną, jak i drużyną.

Szczebelek po szczebelku

Co zadecydowało o sukcesie Stali? Atmosfera w szatni, potencjał drużyny, właściwy trener?

Bartosz NOWAK: – Myślę, że składowa sukcesu to wszystkiego po trochu. Samymi indywidualnościami nie zrobi się na pewno wyniku, awansu do ekstraklasy. Trzeba szczebelek po szczebelku piąć się w górę, ciężko pracować i „wkładać” samego siebie w każdy mecz. Wszyscy zawodnicy, zarówno ci, którzy grali jesienią, jak i teraz, przyczynili się do tego sukcesu. A trzeba także pamiętać o byłych i obecnych trenerach Stali, każdy dołożył swoją cegiełkę. W tym ci, których już nie ma w klubie. Oni też byli ważną częścią tego zespołu. To wszystko złożyło się na awans, na to, że po 24 latach Stal mogła powrócić do ekstraklasy.


Czytaj jeszcze: Zagłębie Sosnowiec kompromituje się dalej

W ekstraklasie Stal będzie kopciuszkiem czy też drużyną, która zamiesza w doborowym towarzystwie? Nie zabraknie wam doświadczenia?

Bartosz NOWAK: – Tego nie wiem, zobaczymy. Rozmawiamy dopiero godzinę po awansie, trudno już teraz o konkretne deklaracje. Przed nami feta, radość, dopiero później będziemy myśleć, co dalej, zastanawiać się nad występami w ekstraklasie.

Czujecie, że tkwi w was spory potencjał, że możecie coś fajnego osiągnąć w rywalizacji z najlepszymi zespołami w kraju? Dacie radę?

Bartosz NOWAK: – No pewnie. Gdybyśmy tego nie czuli, to w ogóle nie walczylibyśmy o awans, nie próbowalibyśmy dostać się do grona najlepszych drużyn. Mamy naprawdę fajny zespół, fajną atmosferę w szatni i umiejętności. Jest w nim dużo głodnych sukcesów zawodników, którzy albo tylko trochę dotknęli ekstraklasy, albo chcą do niej wrócić, albo też w niej zaistnieć. To dobrze nam wróży. Mam taką nadzieję, że wszystko dopiero przed nami…

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus