Awantura w Gliwicach

To był jeden z najbardziej kontrowersyjnych momentów szóstej kolejki ekstraklasy. W 62 minucie spotkania Piast – Cracovia doszło do zamieszania w pobliżu ławki rezerwowych krakowian. Znalazł się tam akurat obrońca gliwickiej jedenastki Urosz Korun, który wślizgiem usiłował wybić piłkę z własnej połowy. Na mokrej murawie znalazł się z nią za linią boczną, akurat w miejscu, gdzie stał szkoleniowiec krakowian.

Szalone zachowanie

Korun miał piłkę przy sobie, kiedy usiłował mu ją wyszarpać… Michał Probierz. Trener Cracovii nie odpuszczał, podobnie jak Słoweniec, który kurczowo trzymał futbolówkę. Doszło do zamieszania i ostrej wymiany zdań. We wszystko wmieszali się jeszcze inni. Przerwa w grze trwała kilkadziesiąt sekund, tym bardziej, że decyzją sędziego spotkania Pawła Raczkowskiego, doświadczony trener musiał się udać karnie na trybuny, na co nie miał ochoty. Arbiter postawił oczywiście na swoim i Cracovia kończyła mecz bez swojego szkoleniowca na ławce rezerwowych.

1.Trener Cracovii stara się wyrwać piłkę z rąk Urosza Koruna.
2. Słoweniec nie ma zamiaru pozbyć się futbolówki.
3. W końcu piłka wypada obrońcy Piasta z rąk.
4. Dochodzi do ostrej wymiany zdań…
5. … która o mało co nie kończy się bójką.
6. Paweł Raczkowski pokazuje żółtą kartkę Korunowi i usuwa na trybuny trenera Probierza.Wszystkie zdjęcia Michał Chwieduk/400mm

Pytamy Koruna o całe zamieszanie. – Znalazłem się poza boiskiem, a piłka znalazła się w moich rękach. Nagle trenera rywala zaczął mi ja wyszarpywać. To było szalone zachowanie z jego strony. Nie myślałem, że trener może tak zareagować. To nie do pomyślenia. Nie pozwoliłem mu na wyszarpanie mi piłki i doszło do szarpaniny – relacjonuje Korun, który przez sędziego ukarany został za to zamieszanie żółtą kartką.

Pytamy co powiedzieli sobie wzajemnie? – Padły niebyt miłe słowa, ale w futbolu to normalna rzecz, nic szczególnego – tłumaczy spokojnie Słoweniec.

Trener pisze odwołanie

O całe zdarzenie zapytaliśmy też po meczu w Gliwicach trenera Probierza. – Chciałem wyrwać piłkę , żebyśmy mogli jak najszybciej wznowić grę. Piszę odwołanie w tej sprawie – powiedział nam szkoleniowiec „Pasów”.

– Nie mam na razie informacji czy Komisja Ligi zajmie się tą sprawą czy nie – informuje „Sport” Bartosz Orzechowski, menedżer ds. komunikacji Ekstraklasy. Dzisiaj rano okaże się czy sprawa znajdzie się na wokandzie Komisji Ligi. Usunięcie na trybuny skutkuje karencją w dwóch meczach. Pytanie czy w przypadku trenera Cracovii tak będzie i czy Komisja przyjmie do wiadomości argumenty i tłumaczenia Michała Probierza?

Podobnie było wcześniej

To bowiem nie pierwszy raz, kiedy 45-letni szkoleniowiec odesłany został przez sędziego na trybuny. Podobnie było wiosną. W kwietniowym meczu z Zagłębiem Lubin, w proteście przeciwko decyzjom sędziego i za kopnięcie reklamy po straconym golu, też wylądował na trybunach. Komisja Ligi ukarała go potem dwoma meczami karencji. Jako że na widownię trafi też wtedy jego asystent Grzegorz Kurdziel, to w kolejnym meczu z Piastem zespół prowadził 31-letni Grzegorz Staszewski.

W grudniowym meczu Piast – Lech na trybunach gliwickiego stadionu wylądował ówczesny trener „Kolejorza” Nenad Bjelica…

 

Podobne sytuacje zdarzały się, kiedy trener Probierz prowadził jeszcze Jagiellonię. Przez sędziego Daniela Stefańskiego został usunięty z ławki w meczu przeciwko Lechowi w grudniu 2016 roku. Ligowe władze ukarały go wtedy karencją w jednym spotkaniu. Kilka lat wcześniej jako trener Jagi wylądował z kolei na trybunach podczas pucharowego meczu z Arisem w Salonikach, kiedy jego drużyna straciła bramkę z wątpliwego karnego w końcówce.

Co do Gliwic to nie jest to dla trenera Probierza szczęśliwy stadion. Jeszcze jako trener Wisły Kraków po serii porażek, to właśnie po przegranej tam w październiku 2012 roku podał się do dymisji, która została przez klubowe władze przyjęta.

Zrobiło się nerwowo…

W Cracovii po kolejnych porażkach jest nerwowo. Pokazały to choćby wydarzenia w piątkowym meczu w Gliwicach. Najpierw na początku spotkania czerwona karta za bezsensowny faul Marcina Budzińskiego na młodzieżowym reprezentancie Polski Patryku Dziczku, a potem zdarzenie z 62 minuty…

– Zrobiło się nerwowo, bo każdy chce wygrywać, chcemy żeby były punkty, a nie idzie to po naszej myśli. Stąd te nerwy, które gdzieś tam w jednej czy drugiej sytuacji puszczają. Na boisku też było wiele spięć, starć, ale to są emocje. Czerwona kartka w 10 minucie ustawiła spotkanie, ale musimy patrzeć przede wszystkim na to, że na swoim koncie mamy już cztery porażki i zero zwycięstw. Musimy to wszystko przeanalizować i w końcu się obudzić oraz zacząć mocno punktować, bo wszystko nam ucieka – komentuje Mateusz Wdowiak, młody skrzydłowy jedenastki z Krakowa.