Azerbejdżan to nie jest trzeci świat

Klub z Gliwic w starciu z Karabachem Agdam debiutował w europejskich pucharach.


Piastowi dwa lata zajęło pozbieranie się po spadku z ekstraklasy w 2010 roku. Jak jednak gliwiczanie awansowali w szeregi najlepszych, to zespół prowadzony przez trenerski duet Marcin Brosz – Dariusz Dudek tak się rozpędził, że jako beniaminek wywalczył prawo gry w europejskich pucharach.

Przyjemne zaskoczenie

Historyczny debiut w rywalizacji na Starym Kontynencie odbył się… poza nim. Pierwszym rywalem Piasta został klub z Azerbejdżanu czyli z Azji Zachodniej Karabach Agdam. Spotkanie numer 1 rozegrano w Baku 18 lipca 2013 roku, wszystko w II rundzie eliminacji Ligi Europy.

– Dla nas wtedy największym problemem był czarter do Baku, do stolicy Azerbejdżanu, gdzie swoją siedzibę ma klub. To wszystko wiązało się ze sporymi wydatkami, do tego dochodziła różnica czasu, logistycznie był to trudny wyjazd – mówi dzisiaj Dariusz Dudek.

Ówczesny asystent trenera Brosza, a teraz szkoleniowiec pierwszoligowej Sandecji Nowy Sącz dodaje.

– Jak tam lecieliśmy, to zastanawialiśmy się czy nie brać ze sobą własnej wody, własnego kucharza. Do tego leciała z nami grupa sponsorów. Jak tam się udawaliśmy, to wielu mówiło, że jedziemy w miejsce, gdzie jest tzw. trzeci świat, po czym – już po wszystkim – to okazało się, że tym trzecim światem to my jesteśmy. Przylecieliśmy tam i z lotniska do luksusowego hotelu bodajże „Sheraton”, jak się nie mylę, to jechaliśmy autostradą, która miała osiem pasów. Gospodarze na nasz pobyt byli tak przygotowani, że w miejscu gdzie jedliśmy posiłki, to z głośników leciała polska muzyka. Byliśmy tym wszystkim bardzo mile zaskoczeni – wspomina.

W pierwszym meczu gliwiczanie przegrali na wyjeździe 1:2. W rewanżu w regulaminowym czasie udało się odrobić stratę.

– Chcieliśmy sprawić niespodziankę i trzeba powiedzieć, że byliśmy blisko. Tam nieznaczna porażka po trafieniu Marcina Robaka, a u nas odrobiliśmy wszystko i było blisko awansu. Świetną szansę miał Mateusz Matras, ale trafił w poprzeczkę. Nie udał się i po dogrywce odpadliśmy [przy Okrzei było 2:2 – przyp. red.] – mówi trener Dudek.

Nie są faworytem

A jak będzie w rywalizacje poznaniaków z Azerami teraz?

– To bardzo dobry zespół i klub. Co roku grają w europejskich pucharach, mają mega doświadczonych piłkarzy. Myślę, że mistrz Polski będzie miał bardzo ciężko. Kto jest faworytem dwumeczu Lecha – Karabach? Ja uważam, że Azerowie. Mówię to z czystym sumieniem. Wiem jakimi zawodnikami dysponuje Lech, ale też trzeba być świadomym, kto gra u nich. Kiedy jako Piast z nimi rywalizowaliśmy, to grali już tam wtedy wysokiej klasy piłkarze. Może Azerbejdżan nie ma najmocniejszej ligi, ale w tych najlepszych dwóch, trzech klubach nie brakuje dobrych zawodników, z Brazylijczykami na czele. Jak rywalizowaliśmy wtedy z nimi, to tam było z 16 reprezentantów, w tym naturalizowani Brazylijczycy. Część z nich chyba jest tam do dzisiaj. W ostatnich czasach w pucharach pokonywali markowe drużyny – przypomina Dariusz Dudek.

Co będzie kluczem dla „Kolejorza” w starciu z Karabachem Agdam?

– Lecha czeka trudny mecz. Może szkoda, że ten rewanż nie odbędzie się w Poznaniu, bo wiadomo że kibice mistrz Polski mogą ponieść drużynę w spotkaniu u siebie czy w trudnym momencie. Z kolei na wyjeździe w rewanżu nie wiemy czy Lech będzie miał jakąś zaliczkę, a tam łatwo nie będzie o korzystny rezultat i bramki. O tej porze roku panuje tam bardzo wysoka temperatura, jest specyficzny klimat, bo duża wilgotność. Tam do tego spotkania na pewno trzeba być odpowiednio przygotowanym. Do tego podróż. Gra się tam ciężko. Lech musi zrobić wszystko, żeby mieć zaliczkę przy wyjazdem – podkreśla obecny trener Sandecji.


Na zdjęciu: Dariusz Dudek (w środku) w Baku w lipcu 2013 roku. Z prawej Kamil Wilczek.
Fot. Archiwum Dariusza Dudka