Azymut na wygrywanie
Biało-czerwoni udanie zainaugurowali nowy sezon reprezentacyjny. W Gliwicach nadspodziewanie łatwo ograli Niemców 3:0, przegrali jedynie dodatkowy set 28:30, choć prowadzili 23:20. Przede wszystkim świetnie zagrali blokiem. W pierwszym secie zaliczyli ich aż osiem, kompletnie rozbijając rywali. – Faktycznie, dobrze czytaliśmy grę Niemców. Blok okazał się naszą bardzo skuteczną bronią. Bardzo ułatwił nam grę – przyznaje Wojtaszek.
Wynik jest tym bardziej zaskakujący, że nasi gracze niewiele mieli czasu na przygotowania, bo tylko tydzień. – Okres przygotowawczy był intensywny. Trenowaliśmy trzy razy dziennie po półtorej godziny. Rzadko się to zdarza, ale przy tylu zawodnikach musieliśmy to jakoś ułożyć, by to wszystko miało ręce i nogi przy ograniczonej pojemności hali – wyjaśnia libero biało-czerwonych. – Czy jestem zmęczony po lidze i treningach w Spale?
– Nie czujemy się zmęczeni. Po sezonie klubowym każdy z nas miał lub za chwilę będzie miał, bo mamy szeroki skład i w Lidze Narodów szkoleniowiec będzie nim rotował, czas na odpoczynek, regenerację i złapanie sił przed turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich Tokio 2020. W tym roku dążymy do tego, żeby najpierw awansować na igrzyska olimpijskie, a potem z przywieźć z nich medal, najlepiej złoty. Forma musi przyjść na ten najważniejszy moment,, a później na mistrzostwa Europy. Mamy nadzieję, że tak właśnie będzie – mówi Wojtaszek. Olimpijskie kwalifikacje, które odbędzie się w sierpniu w Ergo Arenie, położonej na granicy Gdańska i Sopotu jest priorytetowa. Nie oznacza to jednak, że nasi zawodnicy ulgowo traktują rozpoczynającą się w piątek Ligę Narodów. Dodajmy, że w pierwszym turnieju w Katowicach nasza drużyna zagra z Australią, Brazylią i Stanami Zjednoczonymi.
– Trener cały czas powtarza nam, że gramy po to, by wygrywać. Nie ma więc mowy o żadnym odpuszczaniu. Są oczywiście mecze ważniejsze i mniej ważne, ale w każdym z nich azymut jest wyznaczony na zwycięstwo – przyznaje libero biało-czerwonych.
Katowicki turniej jest jedynym w Lidze Narodów, w którym Polacy wystąpią w roli gospodarzy. Szkoleniowiec naszej ekipy, Vital Heynen, zdecydował więc, że zagrają w nim mistrzowie świata. Jest wśród nich i Wojtaszek, który po zawodach pojedzie na wakacje. Do gry przewidziany jest bowiem ponownie dopiero podczas czwartego i piątego turnieju w Mediolanie i Lipsku. – Szczerze mówiąc nie czuję dreszczyku emocji, co najwyżej przyjemną mobilizację. Gra w kadrze to zawsze zaszczyt i taki deser po całych rozgrywkach ligowych. Czeka się na to, by spotkać się z chłopakami, przygotowywać się do najważniejszych turniejów i zagrać w nich – kończy Wojtaszek.
(mic, sow)
Na zdjęciu: Damian Wojtaszek rozpoczął, oby udaną, podróż po olimpijskie złoto.
ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH
e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ