Babskim okiem. American Dream

Po igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro okrzyknięta została przecież amerykańską gimnastyczką wszech czasów. To wielkie wyróżnienie. Zwłaszcza, kiedy ma się ledwie 19 wiosen. Lecz jej wciąż mało.

No i ma charrrakter! Kilka dni temu, 24 godziny przed rozpoczęciem mistrzostw globu w Dausze, Biles wylądowała w szpitalu z powodu problemów z kamicą nerkową. No i co? Żadnego załamywania rąk. Gwiazda pomostu oświadczyła krótko i węzłowato, że „kamień może poczekać”, a dla dobra zespołu i tak wystartuje. Jak powiedziała – tak zrobiła. I z jakim efektem! Zdobyła sześć medali. Była filarem złotej drużyny Amerykanek, wygrała wielobój, finał skoku i ćwiczeń wolnych, a do tego dorzuciła jeszcze srebro na poręczach i brąz na równoważni. Piękne, medalowe żniwo, którym obdzielić by można z powodzeniem kilka innych zawodniczek.

Pewnie Ameryka nosić ją będzie teraz na rękach, bo rzeczywiście jest za co. A przecież już wcześniej – jak przystało wielkiej gwieździe – miała miliony wielbicieli. O skali jej ogromnej popularności niech zaś świadczy fakt, że kiedy w grudniu 2016 roku – po igrzyskach w Rio de Janeiro – Google opublikował wykaz najczęściej wyszukiwanych haseł, Simone Biles – w kategorii „ludzie” – znalazła się na bardzo wysokim, piątym miejscu. Za Donaldem Trumpem, Hilary Clinton, Michaelem Phelpsem i Melanią Trump. Wyróżniona została także tytułem Women of the Year magazynu „Glamour”. Była znana, podziwiana i podpisywała oczywiście kontrakty reklamowe na miliony dolarów… Wiedzieć jeszcze trzeba, że historia wielkiej i sławnej gimnastyczki, stanowi wielką inspirację przede wszystkim dla wszystkich Afroamerykanów. Bo Simone zdeklasowała swe konkurentki w dyscyplinie, uważanej do tej pory za domenę „białych”.

No i jej życie nie było usłane różami. Tatuś Simone gdzieś się ulotnił. Biologiczna matka, z powodu uzależnienia od alkoholu i narkotyków, nie mogła sama zajmować się swoimi dziećmi, więc sąd odebrał jej prawa rodzicielskie. Niewiele brakowało, by znalazła się w rodzinie zastępczej, ale pracownik opieki społecznej zadzwonił na szczęście do jej mieszkających w Teksasie dziadków. Więc Simone tatą i mamą nazywa swoich… dziadków. I tak, jak oni, jest też bardzo religijna. A gimnastykę uprawiać zaczęła mając 6 lat i od tamtego czasu poświęca jej wszystkie wolne chwile. Po igrzyskach w Rio Simone jednak postanowiła od gimnastyki odpocząć. W tym czasie wystąpiła między innymi w telewizyjnym programie „Taniec z gwiazdami”. Na planszę powróciła w lipcu tego roku, a już w sierpniu była znów najlepszą gimnastyczką Ameryki. A teraz jest znów najlepsza na świecie.