Babskim okiem. Bolt do… Guinnessa

– A Jamajczykowi tym razem z peruwiańską taksówką ścigać się zachciało. No i wygrał oczywiście! Bo cóż to dla niego szybciej przebiec 50 metrów, niż pokona taką odległość jakiś trójkołowy motocykl. A potem to sobie jeszcze żartował, że to mało interesujące było, że żadnych emocji, bo gdyby takie być miały, to rywal powinien był dużo wcześniej niż on wystartować. Pewnie, bo dla najszybszego człowieka świata taka przebieżka to pikuś. No i od razu Księga Rekordów Guinnessa się kłania. Takich osiągnięć jest tam multum. Jeden dziwniejszy od drugiego. Wpaść tylko trzeba na pomysł, na jaki nikt inny przed nami jeszcze nie wpadł. Wtedy też można spełnić swoje największe marzenie i znaleźć się w owym, elitarnym gronie. Zostać kimś, kto jest w czymś najlepszy na świecie. Na przykład takie dryblowanie piłką w czasie biegania.

Całkiem niedawno zresztą rekord Guinnessa na najszybciej pokonany półmaraton z jednoczesnym dryblowaniem piłką pobił Dariusz Kołodziejczyk z Knurowa. Polak poprawił zaś swym wyczynem dotychczasowe osiągnięcie należące do Hosama Yossefa ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Miało to miejsce podczas PKO Silesia Półmaratonu i – co dokładnie odnotowano – pan Mariusz pokonał dystans 21,097 km, dryblując przy tym futbolówką, w imponującym czasie 1 godziny 35 minut i 59 sekund. Uzyskany przez niego rezultat jest lepszy od poprzedniego aż o 3 minuty i 17 sekund. Można też bić rekordy zbiorowo. Do Księgi wpisany został – też niedawno – ten, który dzięki inicjatywie tamtejszego Ludowego Klubu Sportowego Mazur pobili mieszkańcy Karczewa. To był rekord liczby osób jednocześnie wykonujących pajacyki.

Wszystko to zaś odbyło się pod hasłem „Mistrzostwa Świata w Pomaganiu”, bo zbierano przy tej okazji środki na cele charytatywne. W biciu tego rekordu wzięło udział aż 2251 osób, a mieszkańcy Karczewa wymazali swym wyczynem poprzedni – należący do Brytyjczyków – rekordowy rezultat. Żeby dalej przy sprawach związanych ze sportem pozostać, wymieńmy jeszcze największą na świecie kajakową paradę. I tu jesteśmy rekordzistami. Bowiem w Bydgoszczy, Brdą, popłynęło aż 329 kajaków. To była znakomita promocja tego sportu, no i reklama aktywności fizycznej w ogóle. A do bicia tego rekordu przyłączył się znany polski podróżnik i kajakarz Aleksander Doba. Miał oczywiście numer startowy 1.