Babskim okiem. Co w trawie piszczy?

Wakacje! Wakacje! Pełnia lata! Słońce, woda, luz. Fotki największych gwiazd sportu, wypoczywających na Majorce, Seszelach czy w innych równie urokliwych miejscach, zobaczyć można wszędzie…


No cóż? Po ciężkiej pracy należy się fajny wypoczynek. Ale nie wszyscy mają labę, bo nie pozwala im na to wypełniony po brzegi obowiązkami kalendarz. Na przykład tenisiści. Ich rozgrywki trwają w najlepsze i na trawiastych kortach Wimbledonu podziwiać możemy wielkie gwiazdy tego sportu, No i jakże nam miło, że są wśród nich znakomite polskie nazwiska, z Igą Swiątek – dziś gwiazdą numer jeden na światowym, tenisowym firmamencie – na czele. A gra idzie o sławę i pieniądze. Wielkie pieniądze. Bo wielki sport to ogromna kasa. Coraz zresztą większa. Wimbledon oferuje przecież do podziału rekordową kwotę 40 milionów 350 tysięcy funtów! Tak tylko dla przypomnienia dodam, że 1 funt to jakieś 5,40 (z okładem) polskich złotych. I jest to o 5 milionów więcej niż poprzednio. Jak widać, naprawdę wszystko drożeje… Zwycięzcy dostają po 2 miliony, finaliści ciut więcej niż milion, ale i ci, którzy zagrali tylko w pierwszej rundzie kwalifikacyjnej, nie odejdą z niczym. Wyjadą z Londynu bogatsi o 11 tysięcy funtów. Też niezły grosz. Ale to nie tenisiści – chociaż oni naprawdę nie mogą narzekać – zarabiają najlepiej.

Magazyn ekonomiczny „Forbes”, zawsze świetnie w sprawach finansowych zorientowany, opublikował właśnie listę sportów – nazwijmy to – najbardziej dochodowych. Tu prym wiedzie zdecydowanie koszykówka, wyprzedzając futbol amerykański i boks. Dalej mamy baseball, zapasy i wyścigi samochodowe, potem golf i hokej, za którymi dopiero plasują się piłka nożna i tenis. Jednak najlepiej zarabiającym sportowcem świata jest piłkarz – Leo Messi. To on uplasował się na czele stawki z wynikiem 133 milionów dolarów. Drugi jest LeBron James – 121,2 mln USD – pierwszy koszykarz, który przekroczył próg 100 milionów. Trzeci – Cristiano Ronaldo – 115 mln. Wszyscy oni więcej zarobili jednak – chociaż oczywiście dzięki swej sportowej sławie – poza boiskiem. Na przykład Ronaldo zarobił na boisku „tylko” 60 mln.

Dodatkowe pieniądze pochodzą zaś od sponsorów oraz z jego licznych inwestycji – hoteli, restauracji, kupowanych pod wynajem mieszkań – bo ma on głowę do interesów. Ronaldo zastąpił na tym finansowym podium zapaśnika MMA, Conora McGregora, który nie wrócił jeszcze na ring po poważnej kontuzji… Tuż obok podium znalazł się piłkarz Neymar – 95 milionów, dalej koszykarze Stephen Curry – 92,8 i Kevin Durant – 92,1, tenisista Roger Federer – 90,7, bokser Canelo Alvarez – 90, a dziesiątkę zamykają Tom Brady (futbol amerykański) – 83,9 i koszykarz Giannis Antetokounmpo – 80,9. Nasz Robert Lewandowski – najlepiej zarabiający z polskich sportowców – z kwotą 33,8 mln USD plasuje się na tej liście na miejscu 63. A znakomicie grająca Iga Świątek – zgarniająca na światowych kortach należne jej finansowe premie – jest chyba na najlepszej drodze by go dogonić, a może i… przegonić?


Na zdjęciu: Leo Messi – najlepiej zarabiający sportowiec świata.
Fot. PressFocus