Babskim okiem. Grać jak z nut

– Aż żal byłoby nie wykorzystać tych ich umiejętności na scenie czy przed kamerą. Przykłady? Bardzo proszę. Na początek ten, o którym rozpisują się ostatnio światowe agencje. Francuzi z podziwem zauważyli bowiem wielkie dokonania w tym względzie niegdysiejszego mistrza futbolu Franka Leboeufa. Była piłkarska gwiazda święci teraz triumfy na scenach paryskich teatrów. Publiczność podziwia jego kreację w komedii „Boeing Boeing”, w której gra główną rolę. Były obrońca reprezentacji Francji, mistrz świata z roku 1998, który z „Trójkolorowymi” zdobył także tytuł mistrza Europy, a największe klubowe sukcesy odnosił w Chelsea Londyn, występuje nie tylko w tej sztuce, rozśmiesza publikę także w innej komedii „Moja teściowa i ja”. Piłkarz, który 22 stycznia obchodził swe 51. urodziny, niedługo wystąpi w tym przedstawieniu już po raz… 650! No i, jak kiedyś na boisku, tak teraz na scenie, gra… jak z nut.

W wywiadzie dla AFP oświadczył, że aktorstwo było jego marzeniem jeszcze z czasów dzieciństwa, więc gdy zakończył piłkarską karierę, postanowił je zrealizować. Do sprawy podszedł poważnie. Studiował sztukę aktorską w Lee Strasberg Institute w Los Angeles, a zanim zaczął podbijać Paryż, zagrał w ośmiu filmach, w tym w epizodzie nominowanej do Oscara „Teorii wszystkiego”…

Leboeuf nie jest przecież pierwszym sportowcem, który zrobił aktorską karierę. Któż bowiem nie wie, że w filmach o Tarzanie rolę głównego bohatera zagrał zdobywca pięciu złotych olimpijskich krążków, słynny pływak Johnny Weissmuller, który jako pierwszy człowiek na świecie przepłynął 100 metrów stylem dowolnym poniżej minuty… A i w Polsce wiele sportowych znakomitości też zaliczyło aktorskie epizody. Rafał Kubacki, dwukrotny mistrz świata w dżudo, znany jest wszystkim jako Ursus z filmowej wersji „Quo vadis”, w reżyserii Jerzego Kawalerowicza. Na pewno aktorskiego talentu nie brakowało olimpijskiemu mistrzowi w pchnięciu kulą Władysławowi Komarowi, który zagrał w słynnym filmie Romana Polańskiego „Piraci” . A znakomity piłkarz Kazimierz Deyna, który w filmie Johna Hustona „Ucieczka do zwycięstwa” wystąpił u boku samego Sylvestra Stallone i piłkarskiej gwiazdy – Pelego? A Jerzy Kulej, uważany za najlepszego polskiego pięściarza w historii, który zagrał w filmie Marka Piwowskiego „Przepraszam czy tu biją?”. A słynny czarodziej ringu Leszek Drogosz, którego pamiętamy z „Krajobrazu po bitwie” i „Polowaniu na muchy” Andrzeja Wajdy?… Nie sposób wymienić wszystkich. Byli naprawdę świetni .I jako sportowcy, i jako aktorzy.

 

Na zdjęciu: Były francuski piłkarz Frank Leboeuf odnosi dziś wielkie sukcesy na teatralnych scenach Paryża.