Babskim okiem. Jak się nie ma, co się lubi…

… to się lubi, co się ma – filozoficznie zauważyła moja ulubiona sąsiadka. A to powiedzonko stało się dziś dla wielu prawdziwą myślą przewodnią. Na początek będzie o bobsleistach z… Jamajki!


Tak, tak – ale o następca tamtych, słynnych przed laty, o których powstał nawet cieszący się dużym powodzeniem film. Niedawno Jamajczycy przyjechali do Wielkiej Brytanii, aby tu przygotowywać się do igrzysk w Pekinie, a na miejscu okazało się, że nawet z siłowni nie będą mogli skorzystać, bo z powodu koronawirusa wszystkie zostały zamknięte. Postanowili jednak trenować, pchając po ulicach samochód. Ma to zastąpić prawdziwy trening i nawet… bardzo pchanie bobów przypomina. Jednak ulicznym gapiom coś takiego nawet przez myśl nie przeszło, więc gromadnie rzucali się na pomoc, chcąc służyć radą, jak uruchomić zepsuty – ich zdaniem – silnik. A tu okazywało się, że „pchacze” za pomoc bardzo dziękują, bo to tylko taki sposób na wyrobienie siły i szybkości jest..

Jak widać, pomysłowość w cenie, a idzie o to, aby się nie nudzić i jakąś choćby namiastkę treningu zaliczyć. Dlatego też mistrz olimpijski z Rio de Janeiro i wicemistrz globu w pchnięciu kulą, Amerykanin Ryan Crouser, zajmuje się teraz robieniem mebli, bo – jak stwierdził – stolarstwo ma we krwi. Przecież jego dziadek i pradziadek trudnili się tym właśnie fachem. Więc on – w dobie pandemii – postanowił wrócić do rodzinnej tradycji. Najpierw w przydomowym ogródku zbudował sobie koło, w którym usiłuje trenować pchanie kulą. Następnie zaś wykonał własnoręcznie sporych rozmiarów komodę i teraz przymierza się do konstrukcji ramy łóżka dla siebie. A to już wyzwanie nie lada, bo mistrz przy wzroście 201 centymetrów waży jakieś 145 kilogramów! Więc to naprawdę solidna robota być musi. Prace stolarskie pozwalają mu oderwać się od rzeczywistości i jest to dobry sposób na „oczyszczenie” głowy z różnych, niepotrzebnych myśli. Ryan zawsze też był dumny z tego, że jest „złotą rączką”, a teraz ma satysfakcję z tego, że to udowodnił.


Przeczytaj jeszcze: Babskim okiem. Pomysłowy Dobromir


Inni sportowcy na różne sposoby wykorzystują przymusową przerwę w startach. Tenisistka Garbine Muguruza, triumfatorka dwóch turniejów wielkoszlemowych, na łamach hiszpańskiej edycji magazynu „Vogue” zadebiutowała właśnie w roli dziennikarki. – Zawsze miałam frajdę z pisania i dzielenia się swoimi przemyśleniami, a okres kwarantanny dał mi dodatkowy bodziec, którego potrzebowałam – stwierdziła. Dodała przy tym, że dopiero teraz zrozumiała, iż w życiu istnieje coś więcej niż tenis; i że to chyba dobry moment, aby zacząć przygotować się na dzień, kiedy będzie musiała odłożyć rakietę. Jak widać, z każdego doświadczenia można wyciągać wnioski i czerpać naukę. Więc Hiszpanka – tak na wszelki wypadek – zgłębiać zaczęła tematykę właściwego odżywiania. Bierze też udział w kursie z zakresu nauk ścisłych. Jedno z drugim co prawda niewiele ma wspólnego, ale w końcu nie wiadomo, co się może w życiu przydać.


Na zdjęciu: Amerykanin Ryan Crouser – mistrz w pchnięciu kulą – zajął się teraz robieniem mebli.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus.pl