Babskim okiem. Kłopoty mieszkaniowe

Któż by się tego spodziewał? Anita Włodarczyk ma mieszkaniowe kłopoty! Swe dotychczasowe lokum będzie bowiem musiała zmienić na zdecydowanie większe, gdyż nie mieszczą się w nim jej trofea.


A jest tego naprawdę sporo! Nasza znakomita sportsmenka dokonała zaś tego odkrycia, odbierając swego kolejnego czempiona. Dziesiątego, więc jubileuszowego . – Nigdy nie przypuszczałam, że kiedyś mieć będę takich dziesięciu „chłopaków” – oświadczyła z humorem.

Wprawdzie pani Anita w tym plebiscycie „Przeglądu Sportowego” i Polsatu znalazła się za Robertem Lewandowskim, ale trudno, aby w własnym kraju najlepszy futbolista globu nie znalazł się na czele tej stawki. Wszak nad Wisłą piłka nożna to sport numer 1. Rzut młotem u nas to sport popularny, jednak nie tak jak futbol oczywiście, ale niezwykle obfity w sukcesy, o czym świadczą wielkie osiągnięcia Tadeusza Ruta, Szymona Ziółkowskiego, Pawła Fajdka, Wojciecha Nowickiego i nieodżałowanej Kamili Skolimowskiej, będącej wzorem dla Anity.

A symboliczna zmiana warty w przypadku tych pań nastąpiła w Berlinie, kiedy to obie uzyskały na rzutni identyczny wynik, co do centymetra. Niewiarygodne? A jednak, a to zdarza się raz na… milion? A może i rzadziej. To dzięki Anicie Włodarczyk rzut młotem zawędrował u nas „pod strzechy”. Najlepiej niech świadczy o tym fakt, że popularną podwórkową zabawą stały się rzuty uwiązaną na sznurku i wypełnioną piaskiem butelką, mającą ów młot naśladować. Pomysł fajny i zabawa przednia.

Gratuluję więc pani Anicie i chwała jej za to! No i czekamy na kolejny krążek. Najlepiej znów złoty, na kolejnych igrzyskach olimpijskich, w Paryżu. Liczymy bowiem na to, że nadal będzie startować. Olimpiada w stolicy Francji przecież nie tak znów odległa. Sama stwierdziła, że dla sportowca ten czas, to tylko chwila, moment…

Chciałabym też poświęcić słów parę narciarskim skokom. Sportowi, plasującemu się dziś z pewnością w czołówce tych najbardziej u nas popularnych i przez kibiców kochanych. To z pewnością wielka zasługa Adama Małysza. „Orzeł z Wisły”, a dziś Kamil Stoch and company to następcy wcześniejszej wielkiej gwiazdy skoczni, Stanisława Marusarza, którego imię nosi Wielka Krokiew w Zakopanem. „Marusarz. Tatrzański Orzeł” to film wyprodukowany przez Telewizję Polską, który przybliżyć ma nam legendarnego prekursora narciarskich skoków.

W rolę głównego bohatera wcielił się Mateusz Janicki. Słynny skok, podczas Turnieju Czterech Skoczni w 1966 roku, oddany z niezwykła gracją i elegancją przez 53-letniego wówczas skoczka – bo skakał w… garniturze i pod krawatem – stał się pretekstem do opowiedzenia jego losów. Nie tylko jako sportowca, ale również podporucznika Armii Krajowej i kuriera tatrzańskiego, który od początku okupacji działał w konspiracji i zasłynął z tego, że w 1940 roku wyskoczył z drugiego piętra więzienia gestapo w Krakowie…


Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus