Babskim okiem. Małysz, Mickiewicz, Nawałka…

– Zwłaszcza zaś kibicowanie, które też narodowym sportem jest. Każdy przecież przed telewizorem – nawet w kapciach – usiąść sobie może i żaden, nawet najmniejszy sukces, mu nie umknie. No i oczywiście zwycięstwa Biało-Czerwonych wyzwalają w nas pokłady narodowej dumy. Wtedy czujemy się tak, jakbyśmy to my sami je odnosili. Nawet jeśli z tak zwaną kulturą fizyczną żadnego związku nie mamy lub na lekcjach wf jedynie o jakichś ćwiczeniach słyszeliśmy. Naszym zaś głównym – i jedynym sportem – jest dziś ściskanie kciuków za naszych mistrzów. Wydaje się nam wtedy, że i my w tym swój jakiś udział mamy. Więc gdy w popularnym teleturnieju „Familiada”, startującym w nim przyszło wymieć słynnych polskich Adamów, to „na pudle” znaleźli się Małysz, Mickiewicz i Nawałka. No poezja sportu. Okazało się, że nasz wieszcz w pokonanym polu się znalazł. Przegrał ze skoczkiem z Wisły, a po piętach deptał mu trener polskiej reprezentacji w piłce kopanej. Wprawdzie śmiem sądzić, że teraz, po osławionym występie naszych futbolistów w Rosji, trzecia lokata pana Nawałki mogłaby być zagrożona… Ale i tego zbyt pewna nie jestem. Chociaż na Nawałkę to fani futbolu postawili, bo taką właśnie grupę stanowili w teleturnieju występujący, ale oni na pewno głosy miliony rodaków za sobą mieli, gdyż miłośników piłki to na pęczki mamy. Więc w końcu co tam jakiś „Pan Tadeusz”, narodowa epopeja, napisana jakieś – z okładem – 180 lat temu. I to wierszem na dodatek. Przecież tu i teraz liczy się całkiem co innego. I kto tam tego „Pana Tadeusza” tak naprawdę przeczytał? A jak skakał Małysz widzieli wszyscy. Kciuki za niego trzymali. Pod narty mu dmuchali. Żeby tylko jak najdalej skoczył, żeby wygrał, na podium stanął, medale zdobywał. To się przecież liczy najbardziej i z tego tak bardzo dumni jesteśmy. No a ileż to nadziei pokładaliśmy w chłopakach Nawałki… W końcu piłką interesuje się świat cały. Nawet nie miliony, ale już miliardy fanów kopana przecież ma. Więc jakby się nam udało wśród najlepszych znaleźć, to dopiero mir i poszanowanie byśmy mieli. A jak inni by nam tego zazdrościli? Więc cóż tam taki Mickiewicz.