Babskim okiem. Rodzina, ach rodzina

Czas pandemii stał się dla wielu z nas czasem wyjątkowo rodzinnym. Dla ogromnej rzeszy sportowców również.


W końcu nie od dziś wiadomo, że familia – „nie cieszy, gdy jest, lecz kiedy jej ni ma, samotnyś jak pies”. Dwaj doświadczeni życiem Starsi Panowie naprawdę dobrze wiedzieli, o czym śpiewają. A ta kabaretowa piosenka miała w sobie wiele tak zwanej życiowej mądrości, którą dziś przyszło nam docenić. Tak właśnie uczynił też słynny szwajcarski tenisista, Roger Federer, dwudziestokrotny triumfator Wielkiego Szlema. Przyznał on wszem i wobec, że nie tylko sprawy zdrowotne zadecydowały o tym, że nie wystąpi w rozpoczynającym się 8 lutego Australian Open. Bo – jego zdaniem – nie jest to czas na długie wyjazdy i rozłąkę z najbliższymi. No i priorytetem gwiazdy światowego tenisa jest obecnie rodzina, a na kolejne sukcesy na światowych kortach przyjdzie jeszcze czas. W wywiadzie dla szwajcarskiego magazynu „Gala”, skupiającego się głównie na plotkach z życia celebrytów, Federer stwierdził, że ostatni rok – nie tylko z powodu pandemii – skłonił go do wielu przemyśleń i zmiany życiowych priorytetów. Wcześniej jego nieobecność na kortach w Melbourne tłumaczona była wyłącznie brakiem pełni sił i formy po dwóch operacjach kolana. Okazało się jednak, że niekoniecznie. No a Federer, jak i wielu innych, postanowił nieco zwolnić, wyhamować i przemyśleć wiele spraw raz jeszcze.


Czytaj jeszcze: Babskim okiem. Nie samym sportem

– Przez ostatnie 20 lat moje życie przebiegało w nieustannym ruchu. W domu udawało mi się bywać w tym czasie najdłużej pięć, sześć tygodni. Przerwa, którą ostatnio miałem, była naprawdę dobra i potrzebna. Spędziłem i spędzam teraz wiele czasu z rodziną. Mirka – żoną Federera jest pochodząca ze Słowacji Miroslava Vavrincova, kiedyś też tenisistka – to najlepsza matka i żona. Podczas całej kariery zawsze mnie wspierała. Jeśli ktoś jest dla ciebie naprawdę ważny, to wtedy w grę wchodzą prawdziwe emocje… No i tak się dzieje teraz. Craig Tiley, dyrektor Australian Open, ze zrozumieniem przyjął tę decyzję, chociaż jest to wielki cios dla organizatorów, bo ten najpopularniejszy dziś tenisista świata – który niedawno zdobył już po raz osiemnasty nagrodę ATP dla ulubionego zawodnika kibiców – jest ikoną turnieju w Melbourne. Wyraził jedynie nadzieję, że Szwajcar pojawi się na antypodach w 2022 roku. No i pewnie tak będzie, bo Australian Open zajmuje w sercu tego tenisisty miejsce szczególne. Pewnie wielu pamięta przecież, że to Roger właśnie określił go mianem Radosnego Szlema. Więc wszyscy tu na niego czekają. Niech no tylko – i to jak najszybciej – życie wróci do normy. Niech będzie tak, jak było. Czy to się uda? Zobaczymy. Ale tego jemu, sobie i nam wszystkim szczerze życzymy.


Na zdjęciu: Priorytetem Rogera Federera jest teraz rodzina, a nie kolejne sukcesy na światowych kortach.

Fot. PressFocus