Babskim okiem Skok w… politykę

Tym razem będzie o Simonie Ammannie jakiego nie znacie.


Nie będzie więc o znakomitym skoczku i jego wielkich osiągnięciach na tym polu. Ani o tym, że zapisał się on złotymi zgłoskami w historii szwajcarskiego sportu. O tym napisano już bardzo wiele. Prawie zaś w ogóle nie wspominano, że Ammann jest nie tylko sportowcem, ale swą aktywność przejawia także i na gruncie biznesowym. No i coraz bardziej i bardziej pociąga go też świat polityki. Będzie więc o mniej znanym Ammannie – biznesmenie. Jak się bowiem okazuje, czterokrotny mistrz olimpijski jest człowiekiem bardzo aktywnym nie tylko w świecie sportu. Jest nie tylko doskonałym skoczkiem, ale i poważnym człowiekiem interesu. A ostatnio głośno się zrobiło także o jego skoku w… politykę. Jako biznesmen sprawdza się całkiem nieźle. Jest właścicielem dobrze prosperującego hotelu Hirschen, który kupił jakieś trzy lata temu za ponad pół miliona franków. Jest również właścicielem firmy dekarskiej, członkiem zarządu kolei górskich Toggenburg Bergbahnen i – wraz z Martinem Schmittem – współzałożycielem agencji sportowej. A jako polityk – bo po zakończeniu sportowej kariery, jak oświadczył, ma zamiar poświęcić się polityce właśnie – chce sprawdzić się jako radny w rodzinnej gminie Wildhaus. Powiedzieć by należało chciałby, bo właśnie poniósł porażkę w pierwszej turze wyborów do tego gremium. Druga tura wyznaczona została na 29 listopada, czyli tydzień po inauguracji zawodów Pucharu Świata 2020/21, która ma się odbyć w Wiśle, na skoczni im. Adama Małysza. Wtedy Ammann nie będzie jeszcze wiedział czy startuje w tych zawodach już jako radny czy nadal jako „tylko” zwykły zawodnik. Ponieważ ten 39-letni skoczek ma zamiar kontynuować swą karierę do Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, czyli do roku 2022, więc teraz przygotowuje się do kolejnych startów. Jak wiadomo jest to już jego 24. sezon w PŚ, ale teraz sporo czasu będzie musiał poświęcić także przekonywaniu wyborców do swej kandydatury. Sam zresztą powiedział – w wywiadzie opublikowanym na łamach dziennika „Blick” – że będzie się musiał otworzyć i „upolitycznić”, zbliżyć do wyborców, z którymi prowadzić będzie dyskusje w miejscowej gospodzie.


Czytaj jeszcze: Szybciej, wyżej… więcej

– Na ile tylko pozwoli sytuacja epidemiczna – jak zaznaczył. Na co poświęci więcej czasu? I czy uda mu się pogodzić jedno z drugim? Zobaczymy. No i przy tej okazji dowiedzieliśmy się też, że Ammann to naprawdę człowiek interesu, bardzo dbający o stan swego posiadania. Austriacki dziennik „Kurier” zarzucił mu właśnie, że w jego starcie w wyborach, by mógł spróbować swych sił w samorządzie lokalnym, można dopatrzeć się bardzo „prywatnego interesu”. Bo kandyduje w końcu w gminie, na której terenie funkcjonują koleje górskie, którymi zarządza. Widać podobnie patrzy na to i większość mieszkańców, którzy na niego nie głosowali. Bo Ammann otrzymał w pierwszej turze jedynie 209 głosów, co dało mu w tym rankingu dopiero 7. miejsce. A w pierwszej turze do uzyskania mandatu potrzeba było 603 głosy.


Na zdjęciu: Simon Ammann to nie tylko znakomity skoczek, ale też biznesmen i człowiek, którego coraz bardziej pociąga świat polityki.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus