Babskim okiem. Szach i mat

Jakiś dowcipniś stwierdził podobno kiedyś, że jeśli ktoś krzyknie na ulicy – człowieku! – to żadna kobieta się nie obejrzy.


Może to i prawda, ale że takie krzyki są z całą pewnością mało eleganckie, trudno się dziwić, iż panie na nie, i słusznie, nie reagują. Ale śpieszę też ze stwierdzeniem, że kobieta z całą pewnością pełnowartościowym człowiekiem jest. I basta! Chociaż niektórzy mają z tym wyraźny problem. A jak się ostatnio okazało, są to… szachiści. Sprawa zaś dotyczy i splendoru, i pieniędzy. No i oczywiście, a może przede wszystkim, zwykłej prawdy i sprawiedliwości.

Otóż w zakończonych właśnie na greckiej wyspie Rodos szachowych mistrzostwach świata amatorów, panie – dość nieoczekiwanie zresztą – zdominowały ten turniej, zajmując drugie, trzecie i czwarte miejsce. Takim obrotem sprawy wyraźnie zaś zaskoczyły organizatorów, którzy ze względu na niewielką liczbę uczestniczek nie przewidzieli w nim oddzielnej rywalizacji pań i panów. No i utworzyli jedną tylko kategorię – open. Po prostu wszystkich wrzucono do jednego worka, a zawodniczkom kazano grać na równi z mężczyznami. I się zaczęło. Bo jak się okazało, że to „baby” rządzą i są zdecydowanie górą w tym turnieju, to po prostu ich udział w tej imprezie chciano… prawie pominąć! Należne im zaś za wysokie lokaty pieniężne premie przyznać panom, którzy w rankingu znaleźli się za ich plecami. Czyli zrobić tak, jakby te rozgrywki toczyły się wyłącznie w męskiej kategorii. Kobitkom zaś łaskawie wypłacić nagrody w takiej wysokości, jakby grały jedynie w swoim własnym gronie.

Turniej był więc open, ale nagrody miały być takie, jakby oddzielnie rywalizowały panie, a oddzielnie panowie. Nie do wiary? A jednak! Nazwiska szachistek z tej wspólnej listy po prostu wyparowały, a ich miejsca zajęli panowie, którzy byli za ich plecami. Wśród poszkodowanych znalazła się Polka, Aleksandra Tarnowska. Jednak nie chodzi o to, kogo chciano „wyrolować” – chociaż to także niezwykle ważne – ale o zasady. Głównie o zasady. No i o ewidentne przecież złamanie regulaminu. Rzecz cała wydaje się wręcz absurdalna. Ale chociaż trudno w to uwierzyć, sprawa miała jednak naprawdę miejsce. O sprawiedliwość walczyło całe środowisko szachowe, a w internecie aż huczało. I jak to wszystko nazwać? Toż to czysty seksizm. No i splendoru szachom na pewno nie przynosi.


Na zdjęciu: Szachy to jedna z najstarszych gier, która mimo upływu wieków cieszy się niesłabnącą popularnością.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus