Babskim okiem. Szczyty

Góry… Jest w nich coś, co nieodparcie przyciąga śmiałków. Jak magnes. Na pewno jest to ich surowe piękno. Ale kryje się za tym i chęć osiągnięcia czegoś, dla zwykłego śmiertelnika nieosiągalnego.


Góry to coś, co naprawdę można podziwiać. Słynny rosyjski pieśniarz i poeta, Władimir Wysocki, stwierdził kiedyś, że „piękniejsze od gór, są… tylko góry”. Miał rację. I pewnie dlatego tak wielu chce je zdobywać. Może po to, żeby przyjrzeć się im z bliska? Docenić to ich surowe piękno? Ale jest w tym z pewnością i chęć dokonania czegoś niezwykłego, niecodziennego, pokonania własnych słabości, udowodnienia sobie i innym, że jednak można. Właśnie grupa Szerpów dotarła na szczyt jedynego na świecie ośmiotysięcznika, który dotąd pozostawał niezdobyty zimą. K2, przez Chińczyków nazywany „Wspaniałą górą”, poddał się! Padł więc ostatni, górski bastion. To wielkie wydarzenie nie tylko w historii himalaizmu. Czapki więc z głów i wielki szacunek dla tych, którzy tego dokonali. Na pewno warto też zapamiętać nazwiska tych śmiałków, którym się to udało. To Nirmal Purja, Gelje Sherpa, Mingma David Sherpa, Mingma Gaylje, Sona Sherpa, Mingma Tenzi Sherpa, Pem Chhiri Sherpa, Dawa Temba Sherpa, Kili Pemba Sherpa i Dawa Tenjing Sherpa. Góra wielokrotnie odpierała ataki, ale człowiekowi w końcu udało się ją okiełznać. Szczyt na wysokości 8611 metrów, drugi co do wysokości na naszej planecie, został zdobyty. Dokonano tego, co jeszcze niedawno mogło się wydawać wręcz niemożliwe.


Czytaj jeszcze: Rodzina, ach rodzina

Ale człowiek potrafi. W ogóle w ludzkiej naturze leży coś, co pcha nas do mierzenia się z przeciwnościami. Gdyby tak nie było, pewnie do dziś siedzielibyśmy w jaskiniach. Człowiek chce, a – jak wiadomo – chcieć to móc. To na pewno trzeba podziwiać i szanować. Ostatnio jednak zapanowała dość dziwaczna moda na zdobywanie szczytów w samych… kąpielówkach. Nie, to nie są żadne żarty. Po co komu takie rekordy? Naprawdę trudno zrozumieć. Niektórzy nazwali już te wyczyny „górskim morsowaniem”. Coraz więcej osób decyduje się dziś na spróbowanie owej metody Holendra Wima Hofa, polegającej na specyficznym połączeniu trzech elementów – oddechu, ekspozycji na zimno i medytacji w celu uzyskania konkretnych reakcji organizmu, a co za tym idzie polepszeniu jego funkcjonowania i ogólnego samopoczucia… Sam Hof mówi, że ta metoda pomagać ma nam w tym, byśmy stali się szczęśliwszymi, silniejszymi i zdrowszymi. Ale do tego należy chyba – a właściwie na pewno – organizm przygotować. Nie wszyscy o tym wiedzą lub wiedzieć nie chcą. A udawanie się prawie nago na kilkugodzinną, zimową wędrówkę często jednak kończy się tragicznie. Naprawdę nie każdemu to służy. Jedna z odważnych, która tego spróbowała i w samym sportowym staniku i spodenkach chciała wejść na szczyt Babiej Góry, w stanie głębokiej hipotermii i z widocznymi odmrożeniami trafiła do szpitala. To był – delikatnie mówiąc – szczyt… braku rozsądku. Nazwiska tej pani może lepiej nie pamiętać. I raczej nie należy jej naśladować.


Na zdjęciu: Cóż może być piękniejszego od gór? Tylko… góry.

Fot. PressFocus