Badia: Też bym protestował!

Żałuje pan, że w sobotę nie doszło do meczu pomiędzy Barceloną i Realem?
Gerard BADIA:
– Żałuję, bo jak dla mnie, to spotkanie tych drużyn powinno być rozegrane tak, jak to planowano. Wszyscy o nas Katalończykach mówią teraz, że jesteśmy niedobrzy, że chcemy prowokować i doprowadzić do jakiejś wojny, a tak nie jest. Mam wielu znajomych, przyjaciół, którzy codziennie są na ulicach Barcelony i protestują, ale pokojowo. W takich sytuacjach zawsze znajdzie się jednak grupa ludzi, że jak są takie demonstracje, to oni od razu robią zadymy. Jak Barcelona wygrywa Champions League, to są osoby, to zdecydowana większość, która cieszy się z sukcesu i wspólnie fetuje. Zarazem jest też garstka tych, którzy robią takie niedobre rzeczy.

Przy obecnej napiętej sytuacji politycznej mecz Barcelony z Realem faktycznie jednak bez przeszkód mógłby być rozegrany?
Gerard BADIA:
– Jeszcze raz powiem, że szkoda, szkoda, że nie doszło do „Gran Derbi”. Mimo tego, co się dzieje, to mecz spokojnie w Barcelonie mógł się odbyć. Na pewno byłoby tak, że przy okazji spotkania doszłoby do protestów i demonstracji, ale dlaczego nie grać? Jest przecież policja, są służby porządkowe. Uważam, że można było rozegrać to spotkanie.

Proszę wytłumaczyć kibicom w Polsce, na czym polega istota protestów w Katalonii?
Gerard BADIA:
– Sprawa jest prosta i oczywista. Tutaj nie chodzi o to, żeby Katalonia została niepodległy państwem. Jest inaczej. Jest dwunastu katalońskich polityków, którzy za swoją działalność otrzymali wyroki więzienia od 9 do 13 lat. Za co? Bo tylko organizowali referendum niepodległościowe. Dobra, nie było ono legalne. Może zrobiłeś źle i idziesz do więzienia, dostajesz karę, nie wiem ile, dwa czy trzy lata i koniec. Jednak wyrok 12 lat pobytu za kratkami?! Są ludzie, którzy nakradli wiele pieniędzy czy pozabijali innych, a dostali wyroki czterech, pięciu lat więzienia, albo są na wolności. Tutaj w grę wchodzi to, że idzie o Katalończyków. Ja sam siebie nie zaliczam do osób, które chcą, żeby Katalonia była odrębnym państwem. Uważam, że powinniśmy być razem z resztą Hiszpanii, ale gdybym był teraz na miejscu w domu, to też byłbym teraz na tych protestach. Na sto procent by tak było, bo jak możesz dostać za taką działalność wyrok skazujący na dziesięć czy dwanaście lat?! To nie do zaakceptowania.

Jak to wygląda tam na miejscu?
Gerard BADIA:
– Jak mówię, nie jestem gorącym zwolennikiem niepodległości Katalonii. Codziennie dyskutuję o całej sprawie z kolegą z drużyny Jorge Felixem, który pochodzi z Madrytu. I tak muszę powiedzieć, że z dnia na dzień trochę zmieniam swoje nastawienie. Coraz bardziej skłaniam się ku tej niepodległości. Dlaczego? Bo widzę na przykład, jak policja postępuje z protestującymi. Biją ludzi. To jest masakra. Nie można tego tolerować i przejść nad tym do porządku dziennego.

Na ulicach Barcelony i innych katalońskich miast trwają codzienne protesty i demonstracje. Fot. Quique Garcia PAP/EPA

Jak sprawy potoczą się dalej?
Gerard BADIA:
– Najgorsze w tym jest to, że już wcześniej był konflikt na linii Hiszpania – Katalonia. Jak ktoś orientował się, że jesteś Katalończykiem, to już inaczej na ciebie patrzeli, a teraz idzie to jeszcze dalej. Są rodziny, gdzie połowa jest za niepodległością Katalonii, a druga połowa za tym, żeby dalej być częścią Hiszpanii. Są dyskusje, polemiki. To nie jest dobre.

A jak to wszystko wygląda w prowincji Tarragona w Katalonii, z której pan pochodzi?
Gerard BADIA:
– Też są grube protesty. Tam jest zresztą jeszcze bardziej radykalnie, bo ludzie chcą niepodległości i oderwania się od Hiszpanii. Siostra mojej żony i jej chłopak, którzy ostatnio nas odwiedzili w Gliwicach, to mówili, że byli i uczestniczyli w tych protestach. Wokoło policja i napięta atmosfera. To będzie się długo ciągnęło. Nie będzie tak, że w jeden dzień wszystko się skończy. Na Twitterze śledzę, jak to się wszystko tam na miejscu toczy. Nie będzie łatwo, żeby wszystko rozwiązać.

A jak rozmawiacie w szatni z Jorge Felixem, to, do jakich wniosków dochodzicie?
Gerard BADIA:
– On mówi tak, „słuchaj Gerard, ja uważam, że Katalonia powinna być częścią Hiszpanii”. Jednak ma też przy okazji taką opinię jak ja i nie akceptuje tego, że polityk za swoją działalność może być skazany na 12 lat więzienia. Za nic. Innego, jednego z organizatorów protestów, skazano na dziesięć lat. Za co? W trakcie jednej z demonstracji wskoczył na policyjny samochód i zaczął uspokajać wzburzony tłum. Mówił, że protest jest pacyfistyczny, a tych, którzy naruszają porządek i rzucają kamieniami, to należy wskazywać policji. I za to dostał dziesięć lat więzienia!

W tym co pan mówi, to raczej optymizmu nie ma co do przyszłych wydarzeń…
Gerard BADIA: –
Musi być polityczny dialog pomiędzy obiema stronami, pomiędzy Hiszpanią a Katalonią. Trzeba rozmawiać. Wszyscy tego w Hiszpanii chcą. Problem jest taki, że jeden ciągnie w lewo, drugi w prawo. Nie dogadują się między sobą. Ostatnio było tak, że był protest radykalnej lewicy, a przyjechali prawicowcy i zaczęli się bić między sobą na ulicy. Kilka dni temu ekshumowano generała Franco, który na rękach ma krew wielu zabitych osób. Kosztowało to ze sto tysięcy euro. Teraz robi mu się, jeszcze jeden pogrzeb. Tak nie powinno być. W Hiszpanii nie jest teraz dobrze, ale trzeba być optymistą.