Piast Gliwice. Walczy o mistrzostwo i kontrakt

Wystarczy tylko przypomnieć pierwsze derbowe spotkanie z Górnikiem w tym sezonie czy niedawne starcie z Legią przy Łazienkowskiej. To właśnie jego trafienia dawały gliwiczanom bezcenne zwycięstwa po 1:0.

Teraz z kolegami szykuje się już do niedzielnego spotkania z Lechem. Jak zwykle na trybunach będą jego najbliżsi, żona i dwie córeczki. Będzie też rodzina z Hiszpanii, brat, jego żona i syn. – Mama z kolei dzwoniła z Hiszpanii i płakała, że nie może przyjechać. Z kolei z tatą była taka sytuacja, że miał być, ale akurat teraz podjął pracę. Przez rok nie mógł jej znaleźć, a zaczął akurat teraz. Mówię mu, że akurat teraz musiałeś ją zacząć? Pracuje dwa miesiące i też nie może być – mówi z uśmiechem w swoim stylu Badia.

Bagaż coraz cięższy

Przed spotkaniem decydującym o mistrzostwie sympatycznego zawodnika wspierają inny zawodnicy, jak Javi Herandez czy Marco Paixao.

– Javi mówi, „Gerard, musicie być mistrzem, bo jak nie wy to kto? Zasługujecie na to mistrzostwo”. Musimy jednak grać i wygrać to spotkanie. Lech na pewno podejdzie to tego meczu też skoncentrowany. Są tam profesjonaliści i będą się chcieli pokazać z jak najlepszej strony – mówi Badia.

Co z kontraktem?

Kapitan Piasta walczy o mistrzostwo, ale też o przedłużenie umowy z Piastem. – Mój kontrakt kończy się za miesiąc. Nie wyobrażam sobie noszenia innej koszulki, niż ta w barwach Piasta. Ale musimy być razem i musimy rozmawiać w klubie. Może być tak, że w niedzielę, to będzie mój ostatni mecz w barwach jedenastki z Gliwic, ale na teraz nie jest to najważniejsze. Teraz najważniejsze, to wygrać spotkanie z Lechem. Nie jestem pewny na sto procent, ale myślę i mam nadzieje, że klub przedłuży moją umowę tutaj. Kocham ten klub i myślę, że dyrektor też mnie troszkę kocha – mówi z uśmiechem Badia.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ