Prosty plan ROW-u na sobotę

Ubiegłotygodniowa porażka (0:1) w Bełchatowie przerwała serię siedmiu meczów bez porażki, jaką mógł się pochwalić ROW 1964 Rybnik. Strata punktów była tym trudniejsza do przełknięcia dla piłkarzy gości, że arbiter Grzegorz Kawałko z Białegostoku nie uznał im prawidłowo zdobytej bramki po strzale Mateusza Bukowca.

Zagrali nieźle

– Na pewno byliśmy rozczarowani wynikiem, ale jeszcze bardziej rozczarowani postawą sędziów – nie ukrywa doświadczony pomocnik ROW-u, Robert Tkocz. – Mnie już nie było na boisku, obserwowałem tę sytuację z perspektywy ławki rezerwowych, ale nie miałem żadnych wątpliwości, że zdobyliśmy prawidłową bramkę. Sędzia jednak nie zareagował i kazał grać dalej. Niewiele brakowało, byśmy zaraz po tej sytuacji stracili gola, bo bramkarz gospodarzy natychmiast wybił piłkę, ale ich napastnik w dobrej sytuacji nie trafił. Cały stadion widział, że futbolówka przekroczyła linię bramkową, tylko nie ludzie, którzy o wszystkim decydują. Z tego powodu ta porażka była dla nas bardzo bolesna. W Bełchatowie zagraliśmy nieźle, zwłaszcza w II połowie, mieliśmy okazje do zdobycia wyrównującej bramki. Gol z pewnością byłby dla nas impulsem do jeszcze bardziej odważnej, ofensywnej gry, tymczasem pomyłka sędziego lekko podcięła nam skrzydła.

Za dużo remisów

Wspomniana seria siedmiu meczów bez porażki nie przyniosła podopiecznym Dariusza Sieklińskiego i Rolanda Buchały takich profitów, na jakie liczyli. Były to bowiem tylko dwa zwycięstwa – z Siarką Tarnobrzeg i Ruchem Chorzów – oraz aż pięć remisów. – Znacznie korzystniejsze byłoby dla nas nawet przeplatanie zwycięstw porażkami, bo wtedy w dwóch meczach zamiast dwóch punktów mielibyśmy trzy – wylicza Robert Tkocz. – Z Widzewem Łódź wyrównującego gola strzeliliśmy dopiero w 88 minucie, ale z Pogonią Siedlce straciliśmy go w 94 minucie. Gdyby te gole w końcówce nie padły, poszlibyśmy w górę tabeli, a tak staliśmy w miejscu. W ostatnich meczach graliśmy bardziej ofensywnie, co przyniosło pożądany skutek w postaci wygranych z Siarką i Ruchem. Gdybyśmy nie przegrali w Bełchatowie, bylibyśmy w bardziej komfortowej sytuacji i w najbliższym meczu z Olimpią Grudziądz moglibyśmy sobie pozwolić na większe ryzyko.

Trafna diagnoza?

Najbliższy rywal ROW-u nie ma ostatnio dobrej passy. Olimpia w trzech ostatnich potyczkach ligowych zdobyła tylko punkt, na co złożył się remis (1:1) ze Zniczem Pruszków oraz porażki ze Stalą Stalowa Wola (2:4) i Gryfem Wejherowo (1:2). Czy to oznacza, że w sobotę rybniczanie będą faworytem?

– To byłoby ryzykowne stwierdzenie – zachowuje ostrożność pomocnik ROW-u. – Olimpia na pewno przyjedzie do Rybnika po to, by przełamać złą passę i zdobyć komplet punktów. Z drugiej strony jej ostatnie porażki nie wzięły się znikąd. Dużo zależy od tego, czy jej piłkarze już wiedzą, jakie błędy popełniali i wiedzą, gdzie tkwi problem. Jeżeli znaleźli odpowiedzi na te pytania, będą groźni.

Największa bolączka

ROW 1964 Rybnik w 13 kolejkach zdobył tylko 12 goli, które były dziełem sześciu zawodników. Pięć trafień ma na koncie pomocnik Kamil Spratek, poza tym na liście strzelców bramek jest aż czterech obrońców – Jan Janik (3 gole) oraz Szymon Jary, Marek Krotofil i Krystian Kujawa. Czy skromna zdobycz bramkowa i generalnie słaba skuteczność strzelecka nie są powodem do niepokoju?

– To prawda, skuteczność strzelecka jest w tej chwili naszą największą bolączką – potwierdza Robert Tkocz. – Na początku rundy najwięcej zastrzeżeń było do naszej gry obronnej, wyraźnie ona szwankowała, ale teraz się ustabilizowała. Nie licząc pucharowego meczu z Cracovią, w ostatnich ośmiu meczach straciliśmy tylko 7 bramek, z czego 4 w dwóch meczach z kandydatami do awansu – Widzewem i Radomiakiem. Niestety, nasza gra ofensywna nie powala na kolana. Stwarzamy sporo sytuacji, ale tylko znikomy procent z nich wykorzystujemy. Świadczy o tym chociażby dorobek strzelecki Przemka Brychlika. W poprzednich sezonach strzelał minimum 8 bramek, a teraz nie ma ani jednej! Musimy mu pomóc w przełamaniu, bo na razie tylko Kamil Spratek jest przyjemnym zaskoczeniem w tym względzie. Mam nadzieję, że w sobotę pokonamy Olimpię i dzięki temu rozpoczniemy kolejną serię meczów bez porażki, która wywinduje nas wysoko w tabeli.

Początek meczu z Olimpią Grudziądz o godz. 15.00

 

Czy wiesz, że…

Dotychczas drużyny z Rybnika i Grudziądza mierzyły się ze sobą dwukrotnie. Było to w sezonie 2013/14 na poziomie I ligi. Obydwa spotkania zakończyły się zwycięstwem biało-zielonych. W Rybniku Energetyk ROW przegrał 1:2 (bramki: Idrissa Cisse – Adam Cieśliński, Piotr Ruszkul), rewanż w Grudziądzu również zakończył się sukcesem Olimpii 2:1 (Maciej Rogalski, Konrad Kaczmarek – Michał Płonka).

 

Na zdjęciu: Robert Tkocz (z prawej) liczy, że od dziś rybniczanie wrócą na zwycięską ścieżkę.