Barometr I-ligowca

Dwóch bramek zabrakło do tego, by Łódź okazała się dla Rakowa Częstochowa tym, co w 2001 roku Mińsk dla reprezentacji Polski. To już jeden z ostatnich w tym sezonie I-ligowych barometrów, w którym subiektywnie i z przymrużeniem oka podsumowujemy to, co ciekawe na zapleczu ekstraklasy.

PLUSY

ekstRaKlaSa

„Śpiewa cała Częstochowa, ekstraklasa dla Rakowa”. W naszym barometrze nie mieliśmy jeszcze okazji pogratulować klubowi spod Jasnej Góry awansu, dlatego teraz czynimy to oficjalnie. Skoro już piszemy o I lidze, to trudno byłoby przemilczeć najważniejsze w niej wydarzenie – na co, swoją drogą, naraził się Polsat Sport, nie transmitując spotkania zespołu Marka Papszuna w Bytowie.

Lider zrobił jednak stacji przysługę, bo powrotu po 21 latach do elity nie świętował na Kaszubach, a kilka dni później – po domowej wygranej z Podbeskidziem, już przy telewizyjnych kamerach. Klub stworzony przez Michała Świerczewskiego, właściciela komputerowej firmy X-kom, działał niczym świetnej klasy komputer. Taki z dobrym procesorem, odpowiednią kartą graficzną, pojemnym twardym dyskiem, dużą liczbą pamięci RAM. No i PC – czyli personal computer. Osobisty, prywatny. A nie publiczny, niczyi, używany przez wiele rąk i od tego się psujący – jak w klubach miejskich.

Walcząc jak Stomil

W weekend ratownicy Wisły Kraków gratulowali sobie oficjalnie utrzymania w ekstraklasie. Szczebel niżej takiej ratunkowej ułańskiej szarży dokonano zimą w Olsztynie, ale tam gwarancji uniknięcia spadku jeszcze nie ma. Jeśli Stomil będzie grał tak, jak w sobotę z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza, to nic złego stać się nie powinno…

Trener gości, Marcin Kaczmarek, po porażce 0:3 komplementował gospodarzy, z sentymentem wspominając, że pamięta jeszcze czasy, kiedy popadający dziś w ruinę olsztyński stadion wypełniał się po brzegi. A my się nie dziwimy, że pamięta. W latach 1992-93 i 1999-2000 szkoleniowcem Stomili był przecież Bogusław Kaczmarek. A jego syn Marcin wchodził wtedy w pełnoletność!

No to się ułożyli!

Krzysztof Stanowski, szef weszlo.com, zaszokował w piątkowy wieczór, pisząc, że w środowisku coraz więcej mówi się o meczu GKS-u Tychy z Wigrami Suwałki. Internauci zaraz szybko dodali sobie dwa do dwóch, pisząc, że grającym już o nic tyszanom może być na rękę ułożenie się z rywalami z Suwałk – by skomplikować życie walczącej o utrzymanie katowickiej GieKSie.

Nam ta teoria od początku wydawała się naciągana – w Tychach musieliby być idiotami, woląc w przyszłym sezonie grać z Wigrami czy Bytovią zamiast czekać na napędzające koniunkturę derby z katowickimi sąsiadami. Czy ktoś się ułożył? Jeśli tak, to zapomniano wtajemniczyć w tę intrygę drużynę Ryszarda Tarasiewicza, która po koncertowej grze rozbiła drużynę z polskiego bieguna zimna 5:0.

Oczko!

W dwudziestu jeden meczach z rzędu Bytovia nie potrafiła odnieść zwycięstwa, co zepchnęło ją ze szczytu aż do strefy spadkowej Fortuna 1 Ligi. Stosując nomenklaturę karcianą: oczko i wystarczy! Upragnione przełamanie nadeszło w derbach z Chojniczanką. A teraz – wszystko zdarzyć się może. Bytowianie zmierzą się jeszcze z zespołami, które też mogą spaść, czyli Odrą Opole, Chrobrym Głogów i GKS-em Katowice.

MINUSY

Wojewódzki „Puchar Maja”

Nie zapominając, że aspiracje Częstochowy sięgają własnego województwa, możemy uznać, że dla woj. śląskiego ten sezon to generalnie klapa. Michał Probierz prowadząc Jagiellonię Białystok użył kiedyś hasła „puchar maja”. Jeśli my chcielibyśmy je zapożyczyć na obecne realia I-ligowe, to wyszłoby, że jego stawką będzie w regionie już tylko 5. miejsce, na które mają szansę (bo trudno nazwać to jakąś wielką walką, nie przesadzajmy) GKS Jastrzębie, Podbeskidzie Bielsko-Biała i GKS Tychy. Szkoda, że tylko to. Nagród i medali nie przewidujemy…

Łódź jak Mińsk

Każdy ma swoje – jak to mawia młodzież – „afterparty”. Było do przewidzenia, że kilka dni po fecie Raków może mieć problemy w wyjazdowym starciu z rozpędzonym i również mknącym do ekstraklasy ŁKS-em. Łodzianie pokonali lidera, ale skończyło się „tylko” 2:0, dlatego nie ośmieszono faworytów do takiego stopnia, jak… 18 lat temu w Mińsku. Polska tuż po wiktorii z Norwegią pieczętującą awans na koreańsko-japoński mundial dostała lanie 1:4 od Białorusinów.

Coś kojarzy nam się wypowiedź Jerzego Dudka, który po czasie wspominał z uśmiechem, że na boisku czuć było zapach przegryzionych drożdży…

SĄCZąc pierwszą ligę

Że pierwsza liga – styl życia? Że ma swój urok? Że trudno jej nie kochać – mimo że to czasem bardzo trudna miłość? To wiemy wszyscy. Ale żeby tak mocno chcieć w niej zostać, by rezygnować nawet z walki o awans? To już przesada – a takie podejrzenie padło na Sandecję Nowy Sącz. Marcin Feddek z Polsatu Sport poinformował, że przed jednym z meczów z sądecką drużyną spotkali się członkowie rady nadzorczej, sugerując, że powrót do ekstraklasy nie jest w tej chwili szczytem ich marzeń. PZPN sprawy nie zlekceważył.

Rzecznik Dyscypliny Adam Gilarski opublikował oświadczenie, zaznaczając, że Komisja Dyscyplinarna wszczęła już postępowanie wyjaśniające. Hitów się nie spodziewamy, ale czekamy na ciąg dalszy.

Podkarpacka kratka

Wygrali 5:1 – a jednak ich zganimy; bo mogli być gwarantem pasjonującego finiszu Fortuna 1 Ligi, ale nim nie są. Stal Mielec wysoko pokonała w niedzielny wieczór Chrobrego Głogów, lecz był to jej łabędzi śpiew, bo strata 7 punktów do ŁKS-u jest już nie do odrobienia. A już tym bardziej – skoro gra się tak bardzo w kratkę. Wiosną podopieczni Artura Skowronka nie byli dotąd w stanie odnieść dwóch zwycięstw z rzędu. I choć trudno krytykować klub z Podkarpacia, dla którego to najlepszy sezon od daaaaawien dawna, to niedosyt też musi być, bo apetyty były większe.

CYTATY

Kazimierz Moskal
„Trener Rakowa już mi pogratulował awansu, lecz ja jestem zdania, że musimy postawić stempel. Ze świętowaniem musimy poczekać i o to samo prosiłem zawodników w szatni”.
Szkoleniowiec ŁKS-u Łódź po zwycięstwie z liderem.

Janusz Sudrykowski
„Powiem szczerze, że nie interesuję się piłką, ale będę bacznie obserwował Bytovię i trzymał kciuki za chłopaków”.
Napastnik Chojniczanki po meczu w Bytowie, gdzie spędził kilka sezonów.

Mirosław Smyła
„Nie jest to najpiękniejsza chwila w moim życiu. Zrobiłem sobie rachunek sumienia, czy przegrałem kiedyś 0:5 na poziomie centralnym, ale nie pamiętam”.
Trener Wigier Suwałki po porażce z GKS-em Tychy, który kiedyś prowadził.

Grzegorz Niciński
„Nasza gra była mizerna i za to wszystko ja odpowiadam, ja jestem temu winien”.
Trener Chrobrego Głogów po klęsce w Mielcu.

SZALONE PROCENTY

99,47% – wynosi prawdopodobieństwo awansu ŁKS-u do ekstraklasy

0,05% – to ryzyko spadku Warty Poznań

56% – na tyle wyliczyliśmy możliwość pożegnania z I ligą katowickiej GieKSy – przy czym pisaliśmy „barometr” jeszcze przed meczem z Garbarnią (z wiarą, że procent ten znacząco wieczorem spadnie!)
(wyliczone metodą Monte Carlo, 6 tys. scenariuszy, rozkład jednostajny)

Na zdjęciu: Kołyska piłkarzy GKS-u Tychy dla córeczki Marcina Biernata. Bramek zaaplikowanych Wigrom było tyle, że tyszanie poradziliby sobie nawet w przypadku dużego wyżu demograficznego…

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ