Barometr I-ligowca

Rozdajemy plusy i minusy za rozegraną ostatnią kolejkę I ligi. Zobacz, kto zasłużył na pochwałę, a kto zagrał poniżej oczekiwań.

 

PLUS – Super-Konrad

Jak tak dalej pójdzie, Konrad Jałocha będzie się śnić wszystkim etatowym egzekutorom rzutów karnych z pierwszoligowej krainy. Bramkarz GKS-u Tychy ma na liczniku już trzy ofiary: do Krzysztofa Kalemby z Garbarni Kraków i Krystiana Getingera ze Stali Mielec w sobotę dołączył Guga Palawandiszwili. Jałocha w świetnym stylu obronił nie tylko strzał Gruzina z 11 metrów, ale też dobitkę. A to przecież ledwie 10 kolejka. Czapki z głów, panie Konradzie!

PLUS – Jesienią „Listki” spadają…

Doczekał się! Marcin Listkowski potrzebował blisko 70 występów na pierwszych dwóch szczeblach rozgrywkowych, by zdobyć bramkę. Może nie była ona wymarzona, może uroda co najwyżej pospolita, może faktycznie pomógł rykoszet – ale w końcu wpadło. 20-latek, wypożyczony z Pogoni Szczecin do Rakowa Częstochowa, otworzył wynik niedzielnego starcia ze Stalą Mielec, które ostatecznie zakończyło się remisem 1:1. Dla „Listka” jednak ma to być dopiero początek.

PLUS – Gramy, gramy, gramy!

Po przerwie reprezentacyjnej, wreszcie doczekaliśmy się pełnej kolejki z udziałem pierwszoligowców, a już w środę – lwia część tej poszatkowanej, z drugiego weekendu września, kiedy w pierwotnym terminie odbyły się tylko trzy mecze. A za tydzień w środku tygodnia – Puchar Polski… Oj, dzieje się. I tak aż do samego grudnia. Włącznie!

MINUS – Robin Hood z Jastrzębia

Różne są harcerskie obowiązki, ale akurat zwyczajów Robin Hooda do nich nie zaliczaliśmy. Aż do tej pory. GKS 1962 Jastrzębie bowiem – czyli drużyna z ulicy Harcerskiej – w tym sezonie pokonał na własnym stadionie papierowego hegemona z Niecieczy, by rozdać punkty innym małopolskim drużynom, Puszczy Niepołomice i Garbarni Kraków, czy też ulec na inaugurację Wigrom Suwałki. Jastrzębianie mogli dobić do szerokiej czołówki, dlatego sobotnie potknięcie z krakowianami tak zabolało. Szkoda.

MINUS – Czas, czas, czas…

Choć skala (wielkich) zmian znacznie utrudnia racjonalną ocenę dokonań GKS-u Katowice, powodując wręcz, że na drużynę z ul. Bukowej nawet po czterech z rzędu porażkach trudno bez mrugnięcia okiem wylać kubeł pomyj, to kibice z trójkolorowej części Katowic mogą zachodzić w głowę. Jak to jest, że „odpalić” potrafią po kolejnym posezonowym demontażu Wigry, że czołówkę szturmuje sklecona naprędce po spadku Sandecja, a znowu nie wychodzi to „Gieksie”? Nawet jeśli ten nowy zespół jest jak diesel, to powoli nadchodzi czas, by zaczął sygnalizować możliwość wejścia na jakieś sensowne obroty. Może już w tę środę, w zaległym meczu z Odrą?

MINUS – Trwonić jak „górale”

W Niepołomicach – prowadzenie 2:1. W Tychach – nawet 2:0. A efekt finalny tych dwóch wyjazdów? Zaledwie jeden zdobyty punkt. Jak widać, dowożenie korzystnego rezultatu do końcowego gwizdka niekoniecznie jest w tym sezonie mocną stroną Podbeskidzia. Trener bielszczan, Krzysztof Brede, zapewne życzyłby sobie, by jego podopieczni bardziej szanowali to, co z takim mozołem potrafią na boiskach rywali wypracowywać.

CYTAT
„Praca trenera jest jak molo, czasami się kończy szybciej, niż ktoś je zakładał”
Jacek Paszulewicz, trener GKS-u Katowice, po porażce w Głogowie. Przyznajemy – nie do końca rozumiemy, ale bardzo nam się podoba!

LICZBA
5
Zaledwie tyle goli strzelił w tym sezonie GKS Katowice. To najgorszy wynik w pierwszoligowej stawce. Teraz przed „Gieksą” cztery z rzędu domowe mecze. Okazja do poprawy…