Barometr I-Ligowca. Dobrze mieć swojego Piątka

Plus. Jednak jesteśmy!

Po zimowej przerwie wracamy z naszym „barometrem I-ligowca”. Ta przerwa trochę nam się przedłużyła, ale po burzliwych obradach w redakcyjnym gronie uznaliśmy trzeźwo, że rozgrywki zaplecza ekstraklasy nie straciły przecież nic na swej atrakcyjności, dlatego warto poświęcić im na wtorkowych łamach trochę miejsca. Zreflektowaliśmy się niczym Polsat Sport, który wreszcie postanowił zapewnić kibicom seans z golami wcześniej niż 36 godzin od zakończenia danego meczu. Co prawda nadal musi minąć półtorej doby, by kluby mogły publikować skróty spotkań, ale w serwisie internetowym polsatsport.pl są przynajmniej dostępne filmiki z bramkami. Pierwszoligowcy zostali zobligowani do podrzucania telewizji materiału wideo z golami do – mniej więcej – godziny od ostatniego gwizdka. No i ładnie. Pora się więc do tej normalności (tak, to normalność!) przyzwyczaić – tak jak zapewne kilku czytelników „Sportu” przyzwyczaiło się do naszego barometru!

Plus.Czego pan gratuluje?

O tym, że siła przyzwyczajenia bywa naprawdę wielka, przekonali się wszyscy uczestnicy czy obserwatorzy konferencji prasowej, jaka odbyła się po derbach między GKS-ami z Jastrzębia a Katowic. Trener Dariusz Dudek… pogratulował rywalom, mimo że przecież to jego drużyna odniosła zwycięstwo. Potem starał się to pokrętnie tłumaczyć, ku zdziwieniu swojego vis a vis Jarosława Skrobacza. No, ale rozumiemy – po tylu porażkach można już było do tego elementu swoich wypowiedzi przywyknąć. A poza tym, lepiej pogratulować razy za dużo niż raz za mało. A zatem – gratulacje, panie Darku. Gratulacje „GieKSo”. Mogło być tragicznie, ale jeszcze żyjecie.

Plus. Derby na opak

Tak w ogóle, to warto odnotować, że GKS Katowice wreszcie wygrał derby; mecz ważny dla swoich kibiców, którzy szczelnie wypełnili sektor gości. Po poniesionych w ostatnich kilkunastu miesiącach klęskach w Sosnowcu (0:3), Tychach (0:1 i 0:4), Chorzowie (0:1), po domowych porażkach z Ruchem czy Jastrzębiem, sobotnie trzy punkty to bardzo miła odmiana.

Minut. Śpiący królewicza

Skoro jesteśmy w temacie tych derbów, nie można nie wspomnieć o okolicznościach, w jakich padł decydujący gol (na 1:2). Owszem, Adrian Błąd zachował się przytomnie, ale co zrobiła defensywa Jastrzębia? Dominik Kulawiak, Kamil Szymura, Hubert Gostomski, Dawid Gojny… Rozstąpili się przed kapitanem katowickiej drużyny Morze Czerwone przed Mojżeszem.

Plus/Minus. Kuzyn i śmiech

Nie ma jak rodzina. Bartosz Jaroch poprowadził w sobotę Podbeskidzie do wygranej z Bytovią. Pierwszy w seniorskiej piłce mecz z dwiema zdobytymi bramkami rozegrał pod okiem Gracjana Jarocha, czyli… kuzyna, występującego w drużynie z Bytowa. Wspólne więzy krwi zmobilizowały! Nie będziemy ukrywać, że rozbawił nas z kolei fragment naszej poniedziałkowej relacji, opisujący, jak Krzysztof Bąk donośnym… śmiechem podsumował decyzję arbitra o przyznaniu bielszczanom karnego. Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni, ale w Bytovii nikomu wesoło nie jest. Był to jej 15 z rzędu ligowy mecz bez zwycięstwa! Ekipa z Kaszub po cichu, bez wielkiego rozgłosu, zmierza ku strefie spadkowej.

Plus. Setka bez kaca

Nie będziemy już wtórni i ścigali się w pochwałach dla Rakowa Częstochowa. Jak jest – i że jest dobrze – widzą przecież wszyscy. Możemy pogratulować trenerowi Markowi Papszunowi stu meczów w roli szkoleniowca drużyny spod Jasnej Góry. W niedzielę to była setka bez kaca, bo po wyeliminowaniu Legii z Pucharu Polski drużyna poszła za ciosem i pokonała Bruk-Bet Termalicę Nieciecza. Swoją drogą – w I połowie, przy stanie 1:0, miała miejsce przedziwna sytuacja. W jednej akcji niecieczanie popełnili dwa faule w polu karnym, stracili gola (nieuznanego – bo już po gwizdku sędziego) i… wyszli obronną ręką z rzutu karnego, bo Peter Schwarz uderzył w poprzeczkę. Widzieliście kiedyś coś podobnego?

Raków Częstochowa bawi się w I lidze i wymyka się powoli z naszego barometrowego pola widzenia. Czas na ekstraklasę…
Fot. Grzegorz Przygodziński/400mm

Minut. „Słonie” jak psy

Klaudia, znana z aktywności w mediach społecznościowych fanka klubu z Niecieczy, żaliła się na to, jak kibice zostali potraktowani przez pracowników Rakowa. „Wstyd, aby w 60 minucie meczu trzech chłopaczków przynosiło jak dla psów kiełbaski w misce….Taki catering? Nikt nie skorzystał. Brak szacunku” – napisała. Abstrahując od wszystkiego – jak to, „Słoniom” kiełbasę, i to w misce … Ktoś tu kogoś zrobił w trąbę.

Plus. Czekając na Freitaga

Dla odmiany coś pozytywnego. Bo że piątek kojarzy się pozytywnie – to jasne. Że Piątek – tym bardziej! GKS Tychy ma nawet swoje trio – Jakub Piątek, Kacper Piątek, Mateusz Piątkowski… Z kolei zwycięskiego gola dla Rakowa strzelił Patrick Friday. Teraz to pozostaje nam chyba czekać tylko na jakiegoś Freitaga. Sezon skoków się kończy…
Minut. Snajperzy, pobudka!

W pierwszej lidze przydałby się snajper, będący znakiem rozpoznawczym całych rozgrywek. Do przewodzącego klasyfikacji strzelców bielskiego duetu Valerijs Szabala i Łukasz Sierpina dołączył co prawda Rafał Kujawa z ŁKS-u, ale… 8 goli po 24 kolejkach to nie jest dorobek godny korony króla. Napastnicy, wake up!

Plus. Łotewskie dobre strony

Patrząc na to inaczej, są też jednak pozytywy. Przecież dwóch pierwszoligowych napastników – wspomniany Szabala, a także Vladislavs Gutkovskis z Niecieczy – może w pewnym stopniu stanowić o sile ognia reprezentacji Łotwy, z którą już niebawem zagramy o punkty w eliminacjach Euro 2020!

Plus. Następca „Dixona”

W sporcie – jak to w życiu – nie ma ludzi niezastąpionych. Zimą kibice GKS-u Tychy nie ukrywali żalu z powodu odejścia Daniela Tanżyny do łódzkiego Widzewa. W jego miejsce na środek obrony zakontraktowany został Łukasz Sołowiej. I… już w swoim debiucie przed tyską publicznością zaprezentował się niczym „Dixon”. Pewny w tyłach, skuteczny pod bramką rywala (to jego gol zapewnił remis 1:1 ze Stalą Mielec). Gdy trafił do siatki, posłał całusa w stronę zasiadającej na trybunach dziewczyny. A my teraz się żegnamy. Wracamy za dwa tygodnie, co zilustruje poniższy cytat Jarosława Skrobacza. Buzia i do następnego!

Jarosław SKROBACZ: „Za tydzień nie gramy, mimo że nie dajemy trzech zawodników na kadrę. To dla mnie chora sytuacja. Wiemy o terminarzach wcześniej, terminy reprezentacyjne też są znane wcześniej. To niezrozumiałe, jak można odwoływać w kolejce pięć czy sześć spotkań. Potem – odrabiając zaległości – będziemy grać trzy wyjazdy w ciągu sześciu dni! Coś tu nie gra, ktoś powinien się nad tym zastanowić”.

Trener GKS-u Jastrzębie – pod rozwagę dla organów zarządzających rozgrywkami, pozwalającym klubom na przekładanie meczów z powodu powołań zawodników do reprezentacji.

 

 

Na zdjęciu: Szalik – obowiązkowy! Kamil Glik nie przyniósł jednak jastrzębianom szczęścia w sobotnich derbach.