Barometr I-ligowca

Rozdajemy plusy i minusy za rozegraną ostatnią kolejkę I ligi. Zobacz, kto zasłużył na pochwałę, a kto zagrał poniżej oczekiwań.

PLUS – Dziewięciu walecznych

Blisko napisania fantastycznej historii była w weekend drużyna prowadzona przez śląskiego trenera, Artura Skowronka, a więc Stal Mielec, która w końcówce pierwszej połowy meczu w Chojnicach wyłapała aż dwie czerwone kartki. Do przerwy było 1:1 i wydawało się, że w podwójnym osłabieniu zostanie rozniesiona, a mimo to… objęła jeszcze prowadzenie, a chojniczanie punkt uratowali w samej końcówce. Pierwsza liga – styl życia… Kibiców Stali ten remis podzielił, ale wielu z nich doceniło charakter zespołu, wierząc, że będzie to punkt zwrotny. No i zauważmy, jak wielką rolę odegrali byli zawodnicy Ruchu Chorzów: Rafał Grodzicki ujrzał jedną z czerwonych kartek, a bramki zdobyli Grzegorz Kuświk i Bartosz Nowak.

PLUS – Poszedł za ciosem

Na taką postawę swojego napastnika z pewnością liczył trener Marek Papszun. Sebastian Musiolik niedawno wrócił do wyjściowego składu Rakowa po ponad miesięcznej przerwie. Uczcił to w najlepszy z możliwych sposobów – dwiema zdobytymi bramkami z rzędu. Najpierw sprowadzony z ROW-u 1964 Rybnik rosły snajper ukłuł Wartę Poznań, a w sobotę trafił na wagę wygranej z Bytovią w meczu na szczycie tabeli. Szymon Lewicki ma godnego zastępcę.

PLUS – „Górale” w krainie jezior

Jeśli na wyjeździe wygrywa się 5:0 z drużyną, która dotąd zgromadziła od ciebie cztery punkty więcej, to rezultat taki zasługuje na dużą uwagę. Podbeskidzie świetnie spisało się w Suwałkach, rozbijając Wigry. Było to najwyższe zwycięstwo bielszczan od ponad 8 lat! W sierpniu rozgromili przy Bukowej GKS Katowice 6:1, co skończyło się zwolnieniem trenera Dariusza Fornalaka, a finalnie było zwiastunem awansu Podbeskidzia do ekstraklasy. Teraz nie zanosi się ani na jedno (szkoleniowiec Wigier Kamil Socha chyba może spać spokojnie) ani na drugie, ale oczywiście szans „góralom” nie odbieramy…

MINUS – Marazm…

Nie pomogła seria czterech domowych meczów. Nie pomogło dwubramkowe prowadzenie z Odrą. Nie pomogło odejście Jacka Paszulewicza. Mało tego – nie pomogło nawet szczęśliwe wyeliminowanie Pogoni Szczecin z Pucharu Polski po rzutach karnych. GKS Katowice wciąż zawodzi, nie potrafi odnieść zwycięstwa i wyskoczyć nad kreskę tabeli Fortuna 1 Ligi. – Przecież nie spadniemy, bez przesady – mogą powtarzać kibice „Gieksy” i my się ku temu w zasadzie przychylamy, ale pojawiają się też głosy, by nie ferować takich wyroków. Sobotnia porażka z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza po bramce straconej w ostatniej sekundzie… To właśnie w takich momentach wykuwa się piłkarskie dziadostwo i mogą zacząć problemy mentalne, których konsekwencje są ciut poważniejsze niż zwykła strata jednego punktu.

MINUS – Mało ich!

Zaledwie 1152 widzów obejrzało z trybun stadionu przy ul. Oleskiej 51 sobotnie zwycięstwo Odry z Garbarnią. Rozumiemy wiele – wczesnopołudniowa pora, mało atrakcyjny przeciwnik, transmisja telewizyjna, stary obiekt, coraz chłodniejsza aura. Ale… Bez przesady. Takich pustek – również w „młynie”, czyli sektorze najzagorzalszych fanatyków – od chwili powrotu opolan na zaplecze ekstraklasy nie oglądano zbyt często. A przecież na drużynę trenera Mariusza Rumaka patrzy się w tej rundzie z przyjemnością. 3:0 z Chrobrym, 4:1 z Niecieczą, 3:0 z Garbarnią – takie wyniki to najlepszy marketing i lepiej nie zastąpi ich żadna kampania promocyjna. Czyżby po latach marazmu i pobytu w trzeciej lidze, drugi szczebel rozgrywkowy tak szybko „przejadł” się opolskim kibicom? Frekwencja do poprawki!

MINUS – Nie przestają „janosikować”

Domowe 0:0 z Wartą Poznań to chyba najbardziej rozczarowujący rezultat odnotowany w ten weekend przez pierwszoligowców z województwa śląskiego. GKS Jastrzębie był zdecydowanym faworytem tej konfrontacji beniaminków, ale znów potwierdziło się, że gdy przed domowymi meczami uchodzi za faworyta, to zwykle nie za wiele z tego wynika. Spośród ośmiu spotkań przed własną publicznością, wygrali ledwie dwa. Chwała za to trenerowi Jarosławowi Skrobaczowi, że nie mówił na okrągło, a wprost przyznał, że był to najsłabszy występ jego zespołu w tym sezonie.

LICZBA

0,66
GOLA potrzebują średnio do zdobycia punktu Sandecja Nowy Sącz i Chrobry Głogów, czyli najbardziej „ekonomiczne” strzelecko pierwszoligowe drużyny. Sądeczanom do zdobycia 21 punktów potrzebnych było 14 bramek, głogowianom do zdobycia 18 punktów – 12 bramek.

CYTAT

„Lubię „Ibrę”, zresztą czytałem nawet jego biografię”
Szymon Skrzypczak, napastnik Odry Opole, którego gola w meczu z Garbarnią komentatorzy Polsatu Sport porównywali do trafień Zlatana Ibrahimovicia