Sami są ciekawi
Prezesa Hutnika Kraków Artura Trębacza cieszy, że przed sezonem klub nie jest wymieniany wśród kandydatów do spadku.
Od powrotu do II ligi w 2020 roku w Nowej Hucie zawsze drżeli o ligowy byt. Rok temu zajęli miejsce spadkowe, ale utrzymali się dzięki decyzji Wigier Suwałki o wycofaniu z rozgrywek. Teraz wszyscy liczą, że zespół będzie spoglądał w kierunku środka tabeli a może będzie czarnym koniem rozpoczynającej się w weekend rywalizacji i zagwarantuje sobie udział w barażach.
Niepewność
W ostatnim sparingu podopieczni Bartłomieja Bobli rozbili 8:1 Kalwariankę Kalwaria Zebrzydowska. Wynik poszedł w świat, ale rywal to zespół grający dwie klasy niżej, którego piłkarze dopiero co wrócił z wakacji. Dla Hutnika sobotni sparing był zaś ostatnim testem przed inauguracyjnym spotkaniem ze Skrą Częstochowa. We wcześniejszych grach kontrolnych drużyna nie prezentowała się najlepiej, strzelała mało goli. Wśród kibiców panuje więc niepewność, czy zawodnicy są dobrze przygotowani. W rozegranym 8 lipca meczu z Wieczystą wyglądali na zmęczonych, snuli się po murawie.
– Z GKS-em Katowice, Ruchem Chorzów i Siarką Tarnobrzeg graliśmy w południe. W bardzo katastroficznych warunkach atmosferycznych, bo było bardzo ciepło. Godziny tak zostały ustalone, nie mogliśmy dojść do porozumienia w sprawie zmiany. To na pewno odbiło się na spotkaniu z Wieczystą. Po nim daliśmy zawodnikom dwa dni odpoczynku, a po powrocie do treningów wróciła energia i powiew świeżości – powiedział trener Bobla.
W otwartych sparingach (ostatnie zostało zamknięte dla kibiców i mediów) zespół grał w ustawieniu 1-3-5-2. Czy to będzie system na sezon 2023/24?
– Znając moje podejście do analizy przeciwnika, to będziemy stosować różne. Mamy potencjał, by grać też w inny sposób – odpowiada szkoleniowiec, który przejął drużynę jesienią ubiegłego roku.
Czy nowi „wypalą”?
Małą liczbę zdobytych bramek Bartłomiej Bobla tłumaczy m.in. silnymi sparingpartnerami. Jego drużyna rzadko pokonywała bramkarzy także na wiosnę (11 goli), ale dzięki szczelnej obronie (10 straconych, najmniej razem ze Stomilem Olsztyn), skutecznie walczyła o utrzymanie.
– Zdaję sobie sprawę, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. W tamtej rundzie bardziej skupiliśmy się na defensywie i zdało to egzamin. Mankamentem było niewykorzystywanie sytuacji. Mam nadzieję, że w zbliżającej się rundzie będziemy mieć większą średnią strzelonych goli.
Czytaj także:
Ma je zapewnić także nowy ofensywny duet Marcin Budziński-Deniss Rakels, który kiedyś czarował w ekstraklasowej Cracovii.
– Czas pokaże, czy trafiliśmy z transferami. Wszystkie ruchy były ze mną konsultowane. Wyniki gier kontrolnych może tego nie odzwierciedlały, ale wiemy, jaką pracę wykonaliśmy. Pogoda nas nie rozpieszczała i w ostatniej fazie doszło do zmęczenia, ale myślę, że w lidze „odpalimy” – mówi Bartłomiej Bobla.
Cele
Najbliższy sezon będzie dla Hutnika pierwszym po przejęciu klubu przez Cognora. Inwestor z branży stalowej zapewnia stabilne finansowanie, ale nie jest rozrzutny. W kilkuletnim planie jest powrót do ekstraklasy (Hutnik grał w niej już w latach 1990-1997), ale drogą ewolucji.

– Drużyna jest droższa w utrzymaniu, ale nie jest zbudowana za duże pieniądze. Tak ją skonstruowaliśmy, że wszyscy jesteśmy jej ciekawi. Nie jesteśmy w roli faworyta do spadku, co już nas cieszy – przekonuje prezes Artur Trębacz.
– Nie chcieliśmy wszystkiego wywracać do góry nogami. Wzmocniliśmy kilka pozycji i wierzymy, że nowi zawodnicy się sprawdzą. Więcej głośnych nazwisk nie będzie – zapowiada dyrektor sportowy Leszek Janiczak.
Na zdjęciu: Trener Bartłomiej Bobla z optymizmem patrzy w przyszłość.
Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus
Pamiętajcie – jesteśmy dla Was oczywiście w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych,. Możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie nas oczywiście www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.