Bartłomiej Konieczny: Chwalić nie jest łatwo

Rozmowa z Bartłomiejem Koniecznym, byłym obrońcą Podbeskidzia Bielsko-Biała.


Podbeskidzie spadło z ekstraklasy, bo było najsłabszym zespołem w stawce?

Bartłomiej KONIECZNY: – Ogólnie tak to można nazwać. Pod każdym względem. Najbardziej zabrakło jednak komunikacji. Zawodnikom, którzy przyszli, nie zrozumieli wspólnego celu. Nie zależało im na Podbeskidziu tak, jak powinno.

Co pan szczególnie zapamięta z zakończonego niedawno sezonu?

Bartłomiej KONIECZNY: – Mecz na Wiśle Płock z jesieni. Zespół pojechał na mecz z trenerem Hubertem Kościukiewiczem i myślał, że udaje się na wakacje. Podbeskidzie oddało wtedy trzy punkty rywalowi, które w końcowym rozrachunku miały bardzo duże znaczenie, bo przecież Wisłą też walczyła o utrzymanie.

Zapamiętam też moment z meczu z Piastem Gliwice, przegranym 0:5. „Górale” już przegrywali, a Milan Rundić rozmawiał sobie, jakby nigdy nic, z Jakubem Świerczokiem. Obaj byli szeroko uśmiechnięci. Obrońca Podbeskidzia nawet szerzej od rywala. W meczu, który już był spotkaniem o życie. Gdy my graliśmy o utrzymanie kilka lat temu, to nie przypominam sobie, by któryś z nas się uśmiechał.

Co okazało się ważniejsze? Słaba runda jesienne, czyli kilka niewykorzystanych szans na wiosnę?

Bartłomiej KONIECZNY: – Postawiłbym w tym miejscu znak równości. Po trzech meczach na wiosnę, w których udało się Podbeskidziu zdobyć 7 punktów, wszystkim chyba wydawało się, że zespół jest już utrzymany w lidze. Generalnie za mało było w tym wszystkim charakteru.

Nie ma pan wrażenia, że w ostatnich dniach po spadku pod Klimczokiem niedobrze się dzieje, co może zaowocować problemami w kolejnym sezonie?

Bartłomiej KONIECZNY: – Zawodnicy, którzy odchodzą z Podbeskidzia, przyjechali do klubu i zabrali tabliczki i postery na pamiątkę. Zostało to zbyt rozdmuchane, zupełnie niepotrzebnie. Nie dziwię się też byłemu prezydentowi Bielska-Białej, że wypowiedział się na radzie. Jest kibicem Podbeskidzia i zawsze bardzo zależało mu na klubie. Ujął to w takich słowach, w jakich ujął. Nie musiał znać nazwiska Petera Wilsona. A teraz jest wielka afera w całej Europie.

Gdzieś przeczytałem, że Bielsko będzie sławne… Wracając do wymienionego zawodnika, to nie wiem, kto decydował o jego sprowadzeniu. Czy był to Jan Nezmar, doradca na telefon? Finalnie zawodnik nie pokazał zbyt wiele. No ale rzeczywiście trzeba patrzeć w przyszłość. A tymczasem wszyscy się porozjeżdżali i prezes nie wie, co ma robić…

Na koniec niech będzie nieco milej. Kogo wyróżniłby pan za miniony sezon i czy jest ktoś, kto może być przyszłością Podbeskidzia?

Bartłomiej KONIECZNY: – Szacunek dla Kamila Bilińskiego, Michala Peskovicia i Rafała Janickiego. Byli jednymi ze starszych zawodników, a to im zależało najbardziej na utrzymaniu Podbeskidzia. Ponadto wyróżniłbym Maksymiliana Sitka i Dominika Frelka, którzy mogą być przyszłością Podbeskidzia, bo to młodzi piłkarze. Generalnie z tym, by kogoś chwalić – po takim sezonie – nie jest łatwo. Ale, być może, gdyby było w zespole więcej takich chłopaków, to skończyłoby się to inaczej.


Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus