Bartosz Jaroszek: Jedziemy po zwycięstwo!

Rozmowa z Bartoszem Jaroszkiem, pomocnikiem GKS-u Katowice.


Leży panu jeszcze „na wątrobie” zremisowany mecz z Resovią Rzeszów? Wypuściliście zwycięstwo z rąk, prowadząc 2:0… Był pan zdołowany po tym spotkaniu?

Bartosz JAROSZEK: – Zaraz po meczu, „na gorąco”, podobnie jak koledzy z drużyny, byłem bardzo rozgoryczony. Dopiero szczegółowa analiza spotkania pokazała, że powinniśmy zdobyty punkt szanować. Przecież niewiele brakowało, by po strzale Bartka Jarocha przeciwnik zdobył trzeciego gola i zgarnął pełną pulę. Na nasze szczęście Dawid Kudła sparował piłkę na słupek. Teraz solidnie pracujemy i przygotowujemy się do sobotniego meczu z Miedzią Legnica.

To nie był pierwszy mecz, w którym w ostatnich minutach straciliście gola i – wydawało się – zaksięgowane punkty. Brak koncentracji, pech, czy może jeszcze coś innego?

Bartosz JAROSZEK: – Myślę, że chyba brak umiejętności. Niepotrzebnie cofnęliśmy się do defensywy, nie potrafiliśmy przytrzymać piłki w środku boiska, a najlepiej na połowie Resovii.

W 2. lidze też zdarzyły wam się takie „wpadki”.

Bartosz JAROSZEK: – Przypominam sobie w poprzednim sezonie mecze z Pogonią Siedlce i Zniczem Pruszków, w których rywale wydarli nam zwycięstwo z rąk, strzelając bramki w ostatniej minucie spotkania, a nawet w doliczonym czasie gry. Diagnoza? Nie zabrakło nam koncentracji, tylko przytrzymania piłki daleko od naszego pola karnego i wykończenia kontr, które mogły „zamknąć” mecz.

W pierwszej kolejce bieżącego sezonu zagrał pan przeciwko byłym kolegom klubowym, z którymi dzielił pan szatnię w GKS-ie 1962 Jastrzębie, czyli Jakubem Wróblem i Markiem Mrozem. Był czas, by chwilę porozmawiać?

Bartosz JAROSZEK: – Rozmawialiśmy, wręcz zagadaliśmy się, po meczu. Bardzo miło wspominam okres, gdy dzieliłem z nimi szatnię w Jastrzębiu. To był mój najlepszy okres w trakcie gry w tamtejszym GKS-ie 1962. Miło było spotkać się i powspominać dawne czasy.

W najbliższej kolejce zmierzycie się na wyjeździe z Miedzią Legnica. Zrobiło na panu wrażenie ich efektowne zwycięstwo w Opolu?

Bartosz JAROSZEK: – Na pewno. Miedź to etatowy pierwszoligowiec, bardzo mocna drużyna, z wieloma wartościowymi zawodnikami. Mamy szacunek i respekt przed tym przeciwnikiem, który będzie chciał kontynuować dobry start. My jednak zrobimy wszystko na boisku, by wywieźć z Legnicy punkty.

No właśnie. Pojedziecie do Legnicy wygrać mecz, czy go nie przegrać?

Bartosz JAROSZEK: – Widzę, że nic się pan nie zmienił, ciągle podchwytliwe pytania (śmiech). W każdym meczu gramy o zwycięstwo, więc do Legnicy jedziemy po trzy punkty.

Nie wdając się w szczegóły, podczas analizy przeciwnika znaleźliście u niego dużo słabych punktów?

Bartosz JAROSZEK: – Każda drużyna na świecie, nie tylko w polskiej lidze, ma słabe punkty. Nasz sztab trenerski dokładnie „prześwietlił” Miedź i zlokalizował jej słabsze strony. My chcemy dobrze, a nawet bardzo dobrze, zaprezentować się na boisku. Myślę, że kibiców czeka ciekawe widowisko piłkarskie, z happy endem dla nas.

Jaki cel kierownictwo klubu postawiło przed wami w tym sezonie? A może zadanie nie zostało jeszcze sprecyzowane?

Bartosz JAROSZEK: – Dokładnie tak jak pan powiedział – cel nie został sprecyzowany. Po prostu czas pokaże, o co GKS Katowice będzie walczył w tym sezonie.

A co powiedziałby pan tym optymistom, którzy wręcz żądają od was awansu do ekstraklasy?

Bartosz JAROSZEK: – Że bardzo im dziękuje, że wierzą w naszą drużynę, że doceniają nas. Wiem, że w ten sposób wywierają na nas presję, ale to przecież nieodłączna część futbolu, wykonywanego przez nas zawodu. Rozumiem to i akceptuję, chociaż niczego nie mogę zagwarantować. Dopiero ostatni mecz w rozgrywkach pokaże, na co było stać GKS Katowice w sezonie 2021/2022.


Na zdjęciu: Pomocnik GKS-u Katowice Bartosz Jaroszek nie owija w bawełnę – jego drużyna jedzie do Legnicy po zwycięstwo!

Fot. Tomasz Kudała/PressFocus