Półrocze na plusie

Opublikowany niedawno przez PZPN dokument pod nazwą „Łączne wynagrodzenie pośredników transakcyjnych wypłacone przez kluby w okresie 1 kwietnia 2017 – 31 marca 2018” wzbudził wiele emocji – m.in. wśród fanów wielu śląskich klubów, figurujących w zestawieniu. Największe – chyba w Gliwicach i Zabrzu. Piast i Górnik przecież uplasowały się w owym zestawieniu tuż za plecami Legii, Lecha i Zagłębia Lubin. W przypadku klubów utrzymywanych z budżetu samorządowego takie kwoty wydają się… nieprzyzwoicie wysokie. Zwłaszcza że w owym okresie trudno w przypadku „górników” znaleźć transfery do klubu, które wymagałaby wydatkowania 1026903,69 zł na owe prowizje. – Publikacja owych danych nie jest niczym niezwykłym – prezes Bartosz Sarnowski zdejmuje nieco nimbu tajemniczości. – Przekazywanie takich danych do federacji jest wymogiem UEFA.

Pozostałości z lat minionych

Sternik z Roosevelta dodaje zarazem, że ów nieco ponad milion, wypłacony przez zabrzan we wspomnianym okresie, nie obejmuje bynajmniej transferów przeprowadzonych wyłącznie w tym czasie. – Aż siedem płatności dotyczyło transferów z sezonu 2015/16 i wcześniejszych – zaznacza. De facto więc było to spłacanie zaległości wobec menedżerów za poprzednie lata. „Bieżącymi” spośród tych, które wliczone zostałt do owej kwoty – nazwać można za to prowizje za kontrakty podpisane latem 2016, zimą i latem 2017 oraz zimą 2018. Tych należności wobec agentów nazbierało się na sumę ok. 550 tys. złotych – to 53 procent kwoty wyszczególnionej w dokumencie. Jednocześnie warto zaznaczyć, że nie jest to pełna kwota prowizji za umowy zawarte we wspomnianych czterech okienkach.

Prowizje – na bieżąco

Trzymajmy się wszakże pieniędzy, które już wypłacono. Ponad pół miliona w dwa lata dla pośredników: dużo? Na pewno niemało. – Agenci od lat pobierają takowe prowizje, choć… bywają i tacy, którzy w ogóle z nich rezygnują – przypomina jednak Sarnowski dodając, że maksymalny wymiar tychże prowizji to 10 procent wartości kontraktu piłkarza. – Z reguły jednak w trakcie negocjacji klub jest w stanie zmniejszyć tę kwotę. W każdym razie śmiało mogę powiedzieć, że – po pierwsze – w tej chwili Górnik nie przepłaca za prowizje, po drugie – jesteśmy już na bieżąco z regulowaniem wszelkich należności z tego tytułu.

Zabrzanie – i to również praktyka powszechna w większości krajów i klubów – prowizje owe rozkładają na raty, na okres równy długości podpisywanej przez piłkarza umowy. – Mówiąc kolokwialnie: płacimy prowizję za okres kiedy zawodnik jest w klubie – zaznacza prezes „górników”. W momencie, gdy gracz odchodzi z klubu przed wygaśnięciem umowy, jego agent (najczęściej, bo bywają od tego wyjątki) nie otrzymuje tej części prowizji, która przysługiwałaby mu za okres wypełnienia przez zawodnika kontraktu w całości.

Płynność ważniejsza od straty

Owe prowizje to pierwsza z kwestii, które w ostatnich dniach rozpaliły emocje zabrzańskich kibiców. Druga – to opublikowany przez KRS sprawozdanie finansowe za rok 2017. Wrócimy jeszcze do kwestii wykazanej w nim ponad 13-milionowej straty w przepływach finansowych w klubie. – Na razie ważniejsze jednak jest to, że pierwsze półrocze 2018 klub zakończył na finansowym plusie – zauważa prezes Bartosz Sarnowski. – Zachowujemy płynność finansową: należności płacimy regularnie, nie generujemy zobowiązań krótkoterminowych.

Czy uda się ten stan zachować do końca roku? Zbyt wiele zmiennych występuje w tym procesie, by być tego – czyli zysku, a nie straty w ujęciu rocznym – pewnym. Klub czeka wprawdzie na pieniądze z FIFA za udział Rafała Kurzawy w mundialu, oraz z UEFA – za grę w Lidze Europy, ale ma też wydatki niekoniecznie związane tylko z działalnością sportową (również – na przykład – z… nowymi szatniami). Zresztą… ponieść je może także w związku z zakontraktowaniem piłkarzy. Do końca okienka transferowego zostało jeszcze parę dni i – trzymając się słów naszego rozmówcy – nie można wykluczyć, że coś się w tej materii jeszcze w Górniku zmieni.