Bartosz Szeliga ma podwójną satysfakcję

Bartosz Szeliga, który w rundzie jesiennej odegrał ważną rolę w zespole GKS-u Tychy, kończy 2019 rok ciesząc się z tego, że… został tatą.

– 7 grudnia przeszedł na świat mój pierwszy syn – mówi obrońca tyszan. – Gdy się urodził miał 3 kilogramy i 51 centymetrów. Święta Bożego Narodzenia, będą miały w naszej rodzinie wyjątkową magię. Spędzimy je na „dwa fronty” – jak mówi nasz trener Ryszard Tarasiewicz, podkreślając, że mecze w lidze są tak samo ważne jak w Pucharze Polski. Tradycyjną wieczerzę wigilijną zjemy najpierw u mojej mamy, a następnie u teściowej, ale na Sylwestra zameldujemy się już na Śląsku i razem z Natalią i Stasiem przywitamy Nowy Rok w rodzinnym gronie.

Moment zwrotny

Okres świąteczny skłania do podsumowań więc Bartosz Szeliga także wraca pamięcią do tego co wydarzyło się w 2019 roku.

– Najważniejsze było dla mnie to, że wróciłem do gry – dodaje Bartosz Szeliga. – Po meczu rozegranym 1 grudnia 2018 roku, kiedy to drużyna Bruk-Bet Termalica Nieciecza wygrała 3:1 z GKS Tychy miał „dziurę w piłkarskim życiorysie”. Dopiero 10 sierpnia znowu wystąpiłem w meczu ligowym i „wróciłem zza światów”. Od debiutu w trzeciej kolejce stałem się podstawowym zawodnikiem drużyny Ryszarda Tarasiewicza i czułem, że pod jego okiem rozwijam się z każdym treningiem i każdym meczem. To, że występowałem na nietypowej dla mnie do tej pory pozycji nie miało znaczenia. W meczu z Odrą Opole zagrałem na lewej obronie tak, że od razu zyskałem pewność siebie, zaufanie trenera i sympatię kibiców. To był mój moment zwrotny.

Coś niezapomnianego

W sumie w rundzie jesiennej Bartosz Szeliga rozegrał 15 I-ligowych spotkań, ale za najradośniejszy moment uznaje awans do ćwierćfinału Pucharu Polski.

– Dużą radość sprawiła mi bramka zdobyta w meczu z Chrobrym Głogów, z którym wygraliśmy 5:1 – podsumowuje zawodnik, który w ekstraklasie zanotował 118 występów i strzelił 12 goli. – Ale największe emocje towarzyszyły pucharowej rywalizacji z ŁKS-em Łódź. Zwycięstwo z drużyną z ekstraklasy i awans do ćwierćfinału Pucharu Polski to było coś niezapomnianego.

Z nadzieją w Nowy Rok

O inauguracji rundy wiosennej, czyli meczu z jego macierzystym klubem Sandecją Nowy Sącz w Tychach oraz o kolejnej rundzie Pucharu Polski, czyli meczu z Cracovią Bartosz Szeliga na razie nie myśli. W Nowym Roku znowu będzie walczył o miejsce w drużynie, a udowodnił że potrafi zdobywać miejsce w wyjściowej jedenastce więc czeka na kolejne wyzwania.