Basket na wyższym piętrze

Biało-czerwoni w mistrzostwach świata szli od zwycięstwa do zwycięstwa, odprawiając z kwitkiem m.in. gospodarzy Chińczyków i zawsze groźnych Rosjan. Aż trafili na Argentynę.

Wirtuoz Campazzo

Drużyna z Ameryki Południowej należy do światowej czołówki. W rankingu Międzynarodowej Federacji Koszykówki, FIBA, klasyfikowana jest na piątym miejscu. Argentyńczycy szybko pokazali naszym zawodnikom miejsce w szeregu. Grali bardzo szybko, zdecydowanie za szybko dla Polaków. Wyrywali im piłkę, lepiej kozłowali i celniej rzucali. Wręcz perfekcyjnie wyglądała współpraca obwodowych z podkoszowymi. Facundo Campazzo nieprzypadkowo gra w Realu Madryt i uchodzi za jednego z najlepszych na świecie. Jego zaskakujące podania do Marcosa Delii i Luisa Scoli siały prawdziwe spustoszenie w szykach obronnych biało-czerwonych. Ten drugi to legenda światowego basketu. Jest mistrzem olimpijskiego z 2004 r., a mundial w Chinach jest jego piątym w karierze. I mimo prawie 40 lat na karku wciąż zadziwia umiejętnościami. Mike Taylor, trener naszej drużyny, imał się różnych sposobów, by zatrzymać rywali. Już w 5 minucie na parkiet wprowadził pięciu zmienników. Wszystko na nic. Argentyńczycy bezlitośnie wykorzystywali każdy błąd naszych zawodników i po pierwszej kwarcie mieli sześć punktów przewagi (20:14).

Bez powtórki

Nie był to powód do zmartwienia. W poprzednich spotkaniach Polacy też przegrywali pierwsze kwarty, by później z nawiązką odrabiać straty. Argentyna to jednak nie Chiny czy Rosja. Tym razem prowadzenie graczy z Ameryki Południowej zamiast maleć rosło. Po niespełna 90 sekundach drugiej kwarty wygrywali 25:15. Kiedy rezerwowi Luca Vildoza i Nicolas Laprovittola zaczęli do tego trafiać zza linii 6,75 m, biało-czerwoni zupełnie zgubili rytm. Niewiele mieli do powiedzenia. Argentyńczycy z łatwością wyrabiali sobie pozycje rzutowe, a podania Campazzo wywoływały zachwyty na widowni.

Zgaszony zapał

Po przerwie Polacy ostro ruszyli do gry. Swoją determinacją zaskoczyli rywali, którzy myśleli chyba, że dominacja pokazana w pierwszej połowie wystarczy do triumfu. „Trójki” trafili Adam Waczyński i A.J. Slaughter pozwoliły zmniejszyć dystans do jednocyfrowej różnicy (37:46). Sergio Hernandez, opiekun Argentyny, nie panikował. Nie poprosił o przerwę, wierząc w siłę swoich graczy. Nie przeliczył się. Argentyńczycy szybko zgasili zapał biało-czerwonych. Dwa efektowne wejścia pod kosz zaliczył Mateusz Ponitka, ale do kosza nie trafił, a kontry rywali okazały się perfekcyjne. To był pokaz koszykówki na najwyższym poziomie. Argentyńczycy zaprezentowali koszykówkę tak szybką, z jaką nasi koszykarze nie spotykają się zbyt często. Najdobitniej uwidocznił to przykład Karola Gruszeckiego. Dostał piłkę, ale zawahał się co ma z nią zrobić. To wystarczyło, by rywale wybili mu ją z rąk i pognali na kosz, zdobywając punkty.

Rewanż za Urugwaj

Na niespełna 17 sekund przed końcem trzeciej kwarty Argentyńczycy mieli aż 31 punktów więcej od naszej ekipy (70:39). Trener Taylor, widząc, że jego podopieczni nie są w stanie odwrócić losów meczu, posadził zawodników pierwszej piątki na ławce i dał szansę rezerwowym. Także szkoleniowiec Argentyny dał odpocząć swoim liderom. Emocji już nie było. Argentyńczycy nie bronili już z takim żarem w oczach, jak wcześniej i Polacy odrobili trochę strat, ale ich przewaga ani na moment nie była zagrożona. Tym samym Argentyńczycy zrewanżowali się Polakom za porażkę, której doznali 52 lata temu w mistrzostwach świata. Wówczas w Urugwaju drużyna prowadzona przez trenera Witolda Zagórskiego pokonała ich 65:58, co w efekcie dało biało-czerwonym piąte miejsce, a rywalom szóste.

Klasa weterana

Argentyńczycy zakończyli mecz z 16 przechwytami! Scola, który występował w klubach z czterech kontynentów: Ameryki Południowej, Europy, Ameryki Północnej (NBA, m.in. Houston Rockets, Phoenix Suns, Indiana Pacers) i ostatnio w Azji, był najlepszym zawodnikiem zwycięzców. Uzyskał 21 pkt, miał sześć zbiórek, trzy asysty, trzy przechwyty oraz trzy straty. 39-letni skrzydłowy, który rozgrywkach grupowych w Wuhanie awansował na drugie miejsce w klasyfikacji strzelców wszech czasów mundialu, ma już na koncie 660 pkt. Zdecydowanym liderem pozostaje brazylijski snajper Oscar Schmidt – 906.

Polska – Argentyna 65:91 (14:20, 13:22, 14:28, 24:21)

POLSKA: Cel 6, Hrcyaniuk 2, Ponitka 4, Slaughter 16 (2×3), Waczyński 6 (2×3) – Sokołowski 9 (1×3), Olejniczak 2, Łączyński, Kulig 5, Koszarek, Gruszecki 11 (1×3), Balcerowski 4. Trener Mike TAYLOR.

ARGENTYNA: Campazzo 7 (1×3), Delia 12, Garino 9 (1×3), Scola 21 (1×3), Brussino 10 (1×3) – Caffaro, Deck 9, Fjellerup 9 (1×3), Gallizzi, Laprovittola 7 (2×3), Redivo 4, Vildoza 3 (1×3). Trener Sergio HERNANDEZ.

 

Na zdjęciu: Luis Scola (zlewej) mimo 40 lat na karku wciąż zadziwia sprawnością i umiejętnościami.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem