Mistrz bierze się do roboty

W Monachium nie było wiele czasu na świętowanie mistrzostwa Niemiec, bo w klubie wciąż trzeba jeszcze sprzątać po nerwowym sezonie.


Choć Bawarczycy zatryumfowali w lidze po raz 11. z rzędu, wcale nie cieszyli się mniej niż w poprzednich latach. Ba, można się zastanawiać, czy sukces z tego roku nie smakował lepiej niż większość z minionej dziesiątki. W końcu Bayern Monachium po raz pierwszy od dawien dawna nie zdobył tytułu w przedbiegach. Jednak drżał tak naprawdę do ostatniej sekundy o to, jak poradzi sobie Borussia Dortmund. Monachijczycy skończyli swoje spotkanie, stłoczyli się wokół jednego smartfona i oglądali, czy BVB będzie w stanie pokonać jeszcze Mainz…

I tak by go zwolnili

Miniony weekend przyniósł Bayernowi jeszcze jeden powód do radości. Otóż drużyna FCB w damskiej odsłonie Bundesligi również walczyła o mistrzostwo. W niedzielę piłkarze męskiego zespołu udali się na mecz swoich koleżanek z ostatnim w tabeli Turbine Poczdam. Najwyraźniej dodali im skrzydeł, bo te pokonały rywalki aż 11:1! Zdobyły tym samym swojego piątego „majstra” w historii, kolejnego po rocznej przerwie. Bayern Monachium może więc poszczycić się mianem podwójnego mistrza, choć nie to spędza wszystkim w Monachium sen z powiek. Chodzi rzecz jasna o kwestie organizacyjne.

Bayern Monachium

Krótko po wywalczeniu tytułu przez mężczyzn klub podał informację o zwolnieniu dyrektora sportowego Hasana Salihamidzicia oraz prezesa zarządu Olivera Kahna. Ten pierwszy znacznie lepiej przyjął wiadomość o takiej decyzji, bo udał się z zespołem do Kolonii, podziękował piłkarzom, udzielił kilku wywiadów, w których podkreślał, że choć mu smutno, nadal chce pozostać przyjacielem Bayernu. Potem świętował z drużyną mistrzostwo, choć formalnie było wiadomo, że nie pełni już w klubie żadnej funkcji… Co innego Kahn.


Jego od jakiegoś czasu już nie widać, a z Bawarczykami – w przeciwieństwie do „Brazzo” – nie rozstał się w tak spokojnej atmosferze. Z tego też powodu działacze mieli zabronić mu udać się na ostatni mecz sezonu do Kolonii. Dlatego na trybunach widoczny był wyjątkowo tylko sam Salihamidzić. Kahn w kilku dotychczasowych wpisach i wypowiedziach nie ukrywał rozżalenia tą decyzją. Prezydent klubu, pozostały na stanowisku Herbert Hainer, miał mu podobno powiedzieć, że nawet gdyby drużyna zdobyła potrójną koronę… to ten zostałby zwolniony.

Kto zamiast „Brazzo”?

Miejsce Kahna w Bayernie zajął już dotychczasowy wiceprezes zarządu, Jan-Christian Dreesen, obecny w klubie od dekady. O ile były bramkarz jako zwykły członek zarządu pojawił się w FCB dopiero na początku 2020 roku, to Dreesen jako „wice” funkcjonował od 2014. To sprawia, że jego przesunięcie o szczebel wyżej daje pewne powody do optymizmu. Tym bardziej że ten podobno cieszy się dużą sympatią i poparciem klubowych pracowników. Do rady nadzorczej kluby został z kolei włączony poprzednik Kahna, słynny Karl-Heinz Rummenigge, który z Bayernu odszedł dwa lata temu. Ale pytanie wciąż brzmi – kto będzie nowym dyrektorem sportowym?


Czytaj także:


Media od początku sugerowały nazwisko Maxa Eberla, który zasłynął z kapitalnej pracy w Borussii Moenchengladbach. Od niedawna pełni analogiczną funkcję w RB Lipsk. Działacz ten już nieraz był łączony z Monachium. W przeszłości sam pozytywnie zapatrywał się na taką możliwość – w końcu to były piłkarz i wychowanek Bayernu. Obecnie jednak wyjęcie go z lipskich gabinetów raczej nie będzie możliwe. W spekulacjach pojawiło się tez nazwisko byłego dyrektora technicznego Bayernu, Michaela Reschkego, choć on sam raczej negatywnie odnosił się co do powrotu do Monachium, nie wierząc nawet, że mistrzowie Niemiec zwróciliby się akurat do niego. Poważnie rozpatrywany jest także Markus Kroesche, dyrektor sportowy Eintrachtu Frankfurt, wcześniej pracujący w Lipsku. Jego zatrudnienie może jednak Bayern Monachium dużo kosztować, tym bardziej że 42-latek prócz roli dyrektora ma podobno chcieć stać się też członkiem zarządu.

Problemy z transferami

Czasu do nowego sezonu teoretycznie jeszcze trochę zostało, ale brak kompletu osób decyzyjnych powoduje w Bawarii wiele trudności. Poprzedni duet miał bowiem „nagranych” kilka tematów, ale obecnie wszystkie zostały wstrzymane czy wręcz… anulowane. Klub pracował chociażby nad prolongatą wygasającej za dwa lata umowy Alphonso Daviesa, kluczowego obrońcy. Jednak po zwolnieniu Salihamidzicia i Kahna sprawa wróciła do punktu wyjścia. Agent piłkarza był w Monachium przez dwa tygodnie, zawarł wstępne porozumienie i… wrócił do domu z niczym. Podobnie ma się rzecz z potencjalnymi transferami. Salihamidzić od kilku tygodni prowadził owocne rozmowy z Raphaelem Guerreiro, bocznym obrońcą lub pomocnikiem Borussii Dortmund, którego kontrakt wygasa za miesiąc. Transfer pewnie udałoby się sfinalizować (tak jak Bayern lubi – za darmo), a teraz… nie wiadomo nic i ewentualne rozmowy trzeba będzie zacząć od zera.


Na zdjęciu: Hasan Salihamidzić (z prawej) został zwolniony, ale i tak udał się na mistrzowską fetę Bayernu. Oliver Kahn był nieobecny.
Fot. Sven Beyrich/SPP/SIPA USA/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.