Bayern Monachium. Pozytywy i negatywy

Choć Bayern Monachium jest w Niemczech dominatorem totalnym, jego kibice nie mają tylko powodów do radości.


Monachijczycy w niedzielę mierzyli się z Kolonią i choć jest to zespół, który ledwo utrzymał się w lidze, faworyt mocno się męczył. Wyszedł na dwubramkowe prowadzenie, ale w niecałe 3 minuty rywalowi udało się wyrównać. Na swoje szczęście mistrzowie ostatecznie wygrali, ale kłopotów jest tam co nie miara.

Na początek jednak wiadomość pozytywna. W poniedziałkowy poranek klub poinformował, że Joshua Kimmich przedłużył kontrakt, który wiąże go teraz z Bawarią do 2025 roku. 26-letni pomocnik to postać absolutnie kluczowa w szeregach monachijczyków, a prolongata jego umowy to czytelny sygnał dla całego świata – gwiazda wiąże swoją przyszłość właśnie z tą drużyną. Kimmich, który negocjacje prowadził samodzielnie, będzie zarabiał teraz ok. 20 mln euro za rok, czyli dwa razy więcej niż do tej pory.

W Bayernie tylko Robert Lewandowski jest lepiej opłacany. Co więcej, na przestrzeni kolejnych dni można się spodziewać podobnej wiadomości w przypadku Leona Goretzki, partnera Kimmicha w drugiej linii. On z kolei ma dostać podwyżkę z 10 do 15 mln euro.

Kibice jednak z większą niecierpliwością czekają na kolejne wzmocnienia monachijczyków, których kadra jest żenująco wąska. O ile RB Lipsk czy Borussia Dortmund są w stanie wystawić drugie jedenastki bez wyraźnej utraty jakości, o tyle Bayern nie ma takiej możliwości. Co więcej, nawet podstawowi piłkarze czasem zawodzą. Leroy Sane jest w klubie od ponad roku i poza lekkimi przebłyskami prezentuje się bardzo słabo.

W niedzielę nie bez powodu został zmieniony już w przerwie, a monachijscy kibice wygwizdali go, co akurat nie spodobało się Thomasowi Muellerowi, który stanął w obronie kolegi.

Najdziwniej z kolei wygląda obsada prawej obrony, bo piłkarza na tę pozycję w Bayernie… po prostu nie ma. Na co dzień występuje tam (kontuzjowany obecnie) Benjamin Pavard, ale on z racji swoich predyspozycji fizycznych i technicznych nigdy nie będzie zawodnikiem o klasie europejskiej. Poza tym to nominalny stoper.

Bawarczycy jako zastępstwo ściągnęli pół roku temu jego rodaka, Bounę Sarra, lecz ten transfer okazał się jedną wielką kpiną. Sarr nie cieszy się zaufaniem trenera Juliana Nagelsmanna. Na tej pozycji grali już w tym sezonie blisko dwumetrowy, masywny Niklas Suele, niedoświadczony Josip Stanisić czy wracający do zdrowia centralny defensor Tanguy Nianzou. W obwodzie pozostaje jeszcze Chris Richards czy nawet Kimmich, a w tym wszystkim najzabawniejsze jest to, że Sarr… i tak nie chce opuścić klubu. Jemu – na całkiem niezłym kontrakcie – jest w Bayernie dobrze.