Bundesliga. Bayern pod ścianą

Manchester City mierzył się tydzień temu z Liverpoolem w meczu o Tarczę Wspólnoty. Wygrał po karnych, ale nie to było w tym spotkaniu najistotniejsze – mimo przewidywań mediów w wyjściowej jedenastce „Obywateli” pojawił się Leroy Sane, który miał być już całkiem blisko przenosin do Bayernu. Niemiec miał nie wystąpić w tym meczu, żeby przypadkiem nie złapać jakiegoś urazu, jednak zagrał i… już w 13 minucie doznał kontuzji. Diagnoza okazała się drastyczna, 23-latek uszkodził więzadła i w tym roku już go na boisku nie zobaczymy. Pep Guardiola liczy, że Sane wróci do gry w lutym lub marcu.

Zapowiedzi bez pokrycia

Dla Anglików kontuzja Sane nie jest jakimś wielkim kłopotem, ale dla monachijczyków to prawdziwy dramat. Bayern całe swoje okienko podporządkował temu, aby ściągnąć w swoje szeregi reprezentanta Niemiec i nagle okazało się, że z całego transferu wyjdą nici. Oczywiście Bawarczycy nadal mogą ściągnąć Sane, co powinno obniżyć jego cenę i za czym opowiadają się niektórzy kibice, lecz jest to mało prawdopodobne, bo zarząd chce kogoś, kto może pomóc drużynie w trybie natychmiastowym. Ofensywa mistrzów Niemiec została tego lata mocno okrojona, w klubie nie ma Francka Ribery’ego i Arjena Robbena, a na skrzydłach zostali jedynie Serge Gnabry i Kingsley Coman, których kontuzje nie omijają. Bundesliga rusza już w piątek, a kadra Bayernu nadal pozostawia sporo do życzenia.

https://sportdziennik.com/bundesliga-kontuzja-krzyzuje-plany-bayernu/

Dumni, pewni siebie i niejednokrotnie butni Bawarczycy nie wywołują współczucia u kibiców innych drużyn – wręcz przeciwnie, czemu w znacznej mierze sami są sobie winni. Warto przywołać tylko słowa prezydenta klubu, słynnego [Uliego Hoenessa], który w marcu z chytrym uśmiechem na ustach zapowiadał: – Gdybyście wiedzieli, kogo mamy już załatwionego! – W czerwcu, gdy tylko w obronie poczyniono pewne roszady (nie one były tego lata najważniejsze), Hoeness mówił, że kadra zespołu musi być gotowa do końca lipca, aż w końcu zaczął się sierpień… a w Bayernie nadal nic się nie zmieniło.

Skrzydłowy przyklepany

Skoro Sane odpadł, monachijczycy w trybie awaryjnym uruchomili opcję, o której do tej pory w ogóle się nie mówiło. Jest nią Ivan Perisić z Interu Mediolan, który przed przejściem do Włoch występował w Bundeslidze – w Wolfsburgu i… Borussii Dortmund, największym rywalu Bawarczyków. Wszystkie media są zgodne, że Chorwat zostanie piłkarzem Bayernu na początku tego tygodnia. Będzie to wypożyczenie za 5 mln euro, z opcją wykupu za 20 mln euro. Taka oferta jest dla monachijczyków niezwykle korzystna, bo Perisić to gwiazda Interu, lecz w porównaniu z Sane jest to zawodnik z niższej półki. Poza tym Bawarczycy mieli przechodzić wymianę pokoleniową, a Chorwat ma już 30 lat. Bayern miał ściągnąć dwóch skrzydłowych i Perisić byłby świetną „dwójką”, np. przy transferze Sanego. Jego przyjście pokazuje, że monachijczycy nie mieli już zbyt dużego wyboru.

Na zdjęciu: Ivan Perisić doskonale zna niemieckie boiska. W Bundeslidze zagrał 112 razy, zdobywając 27 goli i 16 asyst.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ