Bayern znów zerka w stronę Amsterdamu

Wydane do tej pory 118 mln euro nie może przysłaniać tego, że kibice Bayernu mogą czuć się poirytowani. Monachijczycy przebudowali obronę poprzez transfery Lucasa Hernandeza i Benjamina Pavarda, kupili perspektywicznego Janna-Fiete Arpa, ale na tym ich ruchy się zakończyły. Wszyscy czekają na wymarzonego skrzydłowego (choć idealnym wariantem byłaby dwójka skrzydłowych) oraz na ewentualnego zawodnika do środka pola – aczkolwiek mało prawdopodobne, aby udało się ściągnąć więcej niż dwóch nowych graczy.

Pęknie setka

W zeszłym tygodniu niemieckie media zgodnie huczały o tym, że nastąpił progres w walce o Leroya Sane i realizacja rekordowego w historii Niemiec zakupu jest tylko kwestią czasu. Z zagranicy docierały plotki o kwotach zbliżających się do 200 mln euro, ale raczej trudno wyobrazić sobie, aby Bawarczycy – którzy pierwotnie nie chcieli przekraczać 80 mln wydanych na Hernandeza – zgodzili się na taki wydatek.

Znacznie racjonalniej wyglądają doniesienia magazynu „France Football”, który twierdzi, że transfer Sane sprawi, że Bayern „zakręci się” wokół kwoty 230 mln euro wydanej na nowych piłkarzy. 110 mln za skrzydłowego Manchesteru City? To możliwe.

Kłopotów Bayernu ciąg dalszy

Francuzi twierdzą także, że 23-latek przejmie numer dziesiąty po emerytowanym Arjenie Robbenie i będzie zarabiał aż 18 mln euro rocznie. Na ten moment najwięcej zarabiającymi piłkarzami monachijczyków są Robert Lewandowski, Manuel Neuer i Thomas Mueller, którzy inkasują po 15 mln euro.

Christian Falk ze „Sport Bilda” częściowo potwierdził te doniesienia, lecz zaprzeczył, jakoby umówione zarobki wynosiły 18 mln. Ile miałby w takim razie zarabiać Sane? Tego już nie napisał. Stwierdził jednak, że Bayern wciąż musi dogadać się z Manchesterem. Jeśli „Obywatele” sprzedadzą Niemca, raczej nie ściągną już nikogo nowego, ponieważ okienko transferowe w Anglii zamyka się już jutro.

Podejrzanie tanio

Falk potwierdził także doniesienia holenderskiej gazety „Algemeen Dagblad”, która podała, że Bayern ponownie zwrócił swój wzrok w stronę Hakima Ziyecha, występującego w Ajaksie Amsterdam. Dyrektor sportowy półfinalisty Ligi Mistrzów, Marc Overmars, jest gotowy oddać Marokańczyka za 35 mln euro, co jest niską i dość zastanawiającą kwotą jak za gracza, który ma swoje „humory”, jednak daje na boisku ogromną jakość. Może też zastanawiać, dlaczego Ziyech jeszcze jest w Amsterdamie, skoro Frenkie de Jong czy Matthijs de Ligt już dawno Ajax opuścili.

26-latkiem ma być także zainteresowana Sevilla, lecz Ziyech – całkiem słusznie – nie uważa, aby klub z Andaluzji byłby dla niego krokiem w przód po odejściu z Ajaksu. Bayern jest zdecydowanie ciekawszą opcją, tym bardziej że Bawarczycy już jakiś czas temu wyrażali zainteresowanie Marokańczykiem, choć temat ostatecznie ucichł. Ziyech byłby w Monachium uniwersalną opcją, bo może zagrać zarówno na skrzydle, jak i bliżej środka.

 

Na zdjęciu: Hakim Ziyech to dość krnąbrny piłkarz, który czasem zbyt mocno ufa swoim umiejętnościom. Jednak i tak jest to piłkarz o klasie międzynarodowej.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ