BBTS Bielsko-Biała. Powrót z mocnym przytupem

Harry Brokking, nasz trener, to najlepszy transfer jaki nam się zdarzył na przestrzeni kilku lat – śmieje się zadowolony sternik bielskiego klubu, Mirosław Krysta.


Siatkarze BBTS-u Bielsko-Biała w niezwykle efektownym stylu powrócili do PlusLigi i zrealizowali swoje, działaczy oraz kibiców marzenia. To była mozolna, bo 4-letnia wędrówka, by wrócić na główny szlak sportowy. Po spadku w 2018 roku w klubie doszło do zmian w zarządzie, a prezesem został Mirosław Krysta.

Krok po kroku

– Początkowo myślałem, że będziemy potrzebowali trochę mniej czasu, by znów występować w PlusLidze – wyjawia szef bielsko-bialskiego klubu. – Pierwszy sezon po spadku jest zawsze trudny, bo trzeba się pozbierać i dokonać zmian. W kolejnym sezonie szykowaliśmy się do play offu i rywalizacji ze Stalą Nysa. Jednak wybuchła pandemia i kolejność była ustalona po sezonie zasadniczym. Owszem, aplikowaliśmy wspólnie ze Stalą do PlusLigi, ale ostatecznie koledzy z Nysy, w pełni zasłużenie, otrzymali promocję. W kolejnym sezonie przegraliśmy w finale sportowo w LUK-iem Lublin, ale najważniejsze, że teraz okazaliśmy się lepsi od MKS-u Będzin. Wygraliśmy wszystkie pięć meczów, choć wcale nie było łatwo.

Najlepszy transfer

Harry Brokking, 67-letni holenderski szkoleniowiec, ma bogate sportowe CV. M.in. prowadził kilkakrotnie reprezentację swojego kraju, ponadto przygotowywał Brytyjczyków do igrzysk w Londynie oraz prowadził wiele uznanych klubów, m.in. częstochowski AZS. Podczas meczów Holender, na stałe mieszkający w Częstochowie, emanuje spokojem i nawet w najtrudniejszych momentach podejmuje trafne decyzje.

– Niektórzy mu zarzucają mu, że nic nie robi podczas meczów, co oczywiście nie jest prawdą – śmieje się prezes Krysta. – Przede wszystkim zachowuje spokój, podczas przerw nie ma żadnych nerwowych ruchów. Sprowadzenie Harry’ego do naszego klubu to nasz najlepszy transfer. Nie ukrywam, że chcieliśmy w tym sezonie wykonać kolejny krok do przodu. Jednak w sporcie nie da się wszystkiego precyzyjnie zaplanować.

Zbudowaliśmy zespół na miarę naszych możliwości budżetowych, stworzyliśmy zawodnikom możliwie najlepsze warunki do treningu, odpoczynku oraz rehabilitacji. Ponadto świetnie funkcjonowała szatnia; ta grupa zawodników mocno się wspierała. Suma wszystkich tych działań sprawiła, że osiągnęliśmy upragniony awans.

Z pomocą Amerykanina

Działacze, trenerzy i siatkarze BBTS-u wcale nie ukrywali, że chcą dokonać skoku jakościowego. Jednak w silnej I lidze było kilka zespołów z podobnymi aspiracjami. Niemniej to jednak ekipa bielsko-bialska znakomicie funkcjonowała na przestrzeni sezonu zasadniczego oraz w play offach.

– Gdy tworzy się drużynę zawsze pojawiają się problemy – kontynuuje prezes BBTS-u. – Jednak gdy jest sukces, wszystkie te momenty wylatują z pamięci. Zawsze istnieje pewne ryzyko przy sprowadzaniu zagranicznego zawodnika. Z reguły analizuje się jego statystyki, ale nigdy to nie jest w pełni ocena obiektywna, bo nie widzi się go bezpośrednio w akcji. Raz trafi się lepiej, raz gorzej.

Nam się trafiło dobrze! Szerokie znajomości Harry’ego sprawiły, że pojawił się u nas Jake Hanes, który puka już do reprezentacji USA. To była niezwykle skomplikowana i jednocześnie delikatna sytuacja w drużynie. Na pozycji atakującego mieliśmy Pawła Gryca, ale on swoje sportowe ambicje odstawił, bo wie, co znaczy drużyna. Pomógł nam, bo występował też w roli przyjmującego. Tym samym zwiększyliśmy naszą siłę uderzeniową. Ponadto Jake był nikomu nieznany i mógł się spokojnie rozwijać. Doskonale rozumiem Pawła, że chce zmienić otoczenie, bo przecież ma spore ambicje sportowe i pragnie grać w podstawowym składzie. Jesteśmy umówieni z nim, że kiedyś nasze drogi się zejdą.

Nowa rola kapitana

Siatkarze BBTS-u zaimponowali serią 18. zwycięstw z rzędu na finiszu rozgrywek i to właśnie sprawiło, że mogli cieszyć się z awansu.

– Staram się do wszystkiego mieć dystans, ale chwile zwątpienia miałem podczas pierwszego meczu w tie-breaku, gdy rywale objęli prowadzenie – wyjawia sternik klubu. – Jednak udało się odwrócić losy tego seta. O wszystkim zadecydowała siła mentalna. Co prawda wygraliśmy z Będzinem 5 meczów, ale każdy miał swoją dramaturgię i do łatwych nie należał.

W drużynie dojdzie do sporych zmian, bo kilku zawodników już się pożegnało i poszukuje (?) nowych pracodawców. O Grycu już wspomnieliśmy, ale dochodzą m.in. dwaj przyjmujący Bartosz Pietruczuk oraz Tomasz Piotrowski, zaś Sergiej Kapelus, kapitan zespołu, ogłosił koniec kariery.

– Swego czasu, po przegranym meczu w Lublinie, siedzieliśmy smutni. I wtedy Harry tak powiedział o Sergieju: – To najlepszy kapitan, z jakim mi przyszło pracować i z nim awansujemy – dodaje prezes Krysta. – Trudno z tak wartościowego człowieka rezygnować i tracić z klubu. Dlatego Sergiej od nowego sezonu będzie pełnił rolę drugiego trenera, a z czasem będzie cenionym szkoleniowcem – jestem o tym przekonany. A co do zmian? Są one niezbędne. Prowadzimy szereg rozmów i uzgadniamy szczegóły. Każda pozycja wymaga uzupełnienia i wzmocnienia.

Jako beniaminek nie celujemy w mistrzostwo, ale chcemy zbudować najmocniejszy zespół na jaki nas stać. W trakcie sezonu do końca stycznia mamy możliwości poczynić ewentualne korekty. Chcemy pozyskać nowych sponsorów, bo przecież teraz wszystkie nasze mecze będą transmitowane w telewizji i to będzie również gratka dla firm, które nas wspierają lub będą wspierać.

Pod Szyndzielnią po kilku latach przerwy znów będziemy świadkami rywalizacji dwóch zespołów w ligach pań oraz panów. Fani siatkówki, a tych przecież w Bielsku-Białej nie brakuje, emocje mają zagwarantowane.


Na zdjęciu: „Rodzinne” zdjęcie ekipy BBTS-u tuż po dekoracji złotymi medalami.

Fot. Katarzyna Płuszyńska/Tauron I liga