Będą walczyć o utrzymanie

Częstochowianie wracają na swoje boisko i atut ten będą chcieli maksymalnie wykorzystać.


Przedostatnie miejsce w tabeli nie zdołowało zespołu Skry. Wręcz przeciwnie. Podopieczni trenera Jakuba Dziółki do zimowych przygotowań przystąpili zmotywowani, ale przede wszystkim podbudowani powrotem do domu. Po zakończeniu pierwszej fazy remontu stadionu przy Loretańskiej nie muszą się już bowiem błąkać po okolicznych boiskach.

– Z naszych analiz wynika, że brak bazy treningowej godnej pierwszoligowca, a w związku z tym regeneracji po ciężkich treningach i meczach, przyczynił się do tego, że mamy o 6 punktów za mało – stwierdził wiceprezes Piotr Wierzbicki. – Nie muszę chyba dodawać, że te 6 punktów dałoby nam więcej spokoju. To, że ich nie mamy nie oznacza jednak, że w nasze poczynania wkradło się zdenerwowanie. Dalej pracujemy zgodnie z naszym modelem, mając świadomość, że teraz musimy się bardziej starać. Na szczęście wracamy na Loretańską, tutaj trenujemy i to sprawia, że atmosfera w drużynie oraz w klubie jest inna.

Inny jest też zespół, który wiosną ma za zadanie wywalczenie utrzymania. Ze Skrą pożegnało się 6 piłkarzy z Bartłomiejem Burmanem na czele, któremu względy zdrowotne nie pozwalają kontynuować kariery. Spośród pozostałych tylko Damian Hilbrycht był zawodnikiem tak zwanego pierwszego wyboru, ale jego dorobek strzelecki – gol w 17 meczach – świadczy o tym, że nie okazał się „Kmicicem” zespołu spod Jasnej Góry.

Czy na takie miano zasłuży któryś z piłkarzy, którzy zimą pojawili się w częstochowskim klubie? Żeby sprawa była jasna – żaden z pozyskanych przez Skrę zawodników nie jest „samograjem”. Wprawdzie Denis Gojko ma w CV mistrzostwo Polski zdobyte z Piastem Gliwice i 20 występów w ekstraklasie, ale ostatnio występował w III-ligowej Olimpii Grudziądz. Gracjan Jaroch natomiast na najwyższym krajowym szczeblu zanotował 14 występów w Warcie Poznań, a w marszu „Zielonych” do elity miał swój 8-bramkowy udział, ale i on był ostatnio na bocznym torze, bo w GKS-ie Tychy jesienią zagrał zaledwie 93 minuty i w 9 występach strzelił gola. Z motywacją udowodnienia, że potrafią grać w piłkę do Skry przyszli także Mateusz Machała „odstawiony” w Zagłębiu Sosnowiec i Mateusz Winciersz, który był rezerwowym w Ruchu Chorzów. Do nich dodajmy Michała Kitlińskiego, wypożyczonego latem do Stali Stalowa Wola, w której na III-ligowych boiskach wystąpił 15 razy i zdobył 4 bramki. On także ma wiosną coś do udowodnienia i na tej motywacji trener Dziółka buduje swój plan.

Sporo miejsca i czasu sztab szkoleniowy poświęcił grze ofensywnej, żeby poprawić strzelecki dorobek 10 goli w 18 jesiennych meczach. Z wyjątkiem sparingu z Zagłębiem Sosnowiec (3:2) finalizacja akcji pozostawiała jednak sporo do życzenia. Kibice drużyny spod Jasnej Góry wierzą jednak, że skuteczność przyjdzie już na pierwszy mecz rundy wiosennej i od 13 lutego częstochowianie będą się piąć w tabeli.

Czy wiesz, że…

Ostatni mecz o punkty na swoim boisku Skra rozegrała 29 maja 2021 roku, jeszcze w II lidze. Po awansie w roli gospodarza występowała najpierw na boiskach rywali, a następnie „zadomowiła się” na GIEKSA Arena w Bełchatowie, gdzie jeszcze 19 lutego podejmie ŁKS. – Mamy nadzieję, że będzie to nasz ostatni wyjazd na mecz, którego jesteśmy gospodarzami – mówi prezes Artur Szymczyk. – Nasze boisko jest już po remoncie i gotowe do odbioru przez Komisję ds. Licencji Klubowych PZPN. Wprawdzie nie mamy jeszcze trybun, ale możemy grać bez udziału publiczności i liczymy, że od pierwszego weekendu marca, czyli od spotkania z Podbeskidziem, wrócimy na swój obiekt przy Loretańskiej.


Na zdjęciu: Piotr Nocoń (z lewej) już 9. sezon broni barw klubu z Częstochowy.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus