Bednaruk: Ostrzegam przed Słowenią!

Ma pan dość dobre rozeznanie możliwości polskiej reprezentacji, którą poprowadził pan do brązowego medalu Ligi Narodów, w zastępstwie Vitala Heynena. Dobrze się stało, że to Słoweńcy ograli Rosjan i zagramy z nimi w półfinale mistrzostw Europy?

Jakub BEDNARUK: – To wszystko u mnie się zmienia, zwłaszcza po obejrzeniu meczu Słowenia – Rosja. Jak oglądałem w telewizji Polaków i widziałem, że wysoko prowadzą, to od razu przełączałem kanał na Słowenię. Warto było, cudne rzeczy tam się działy. Słoweńcy grali na 200 procent swoich możliwości, a to co wyprawiali Tine Urnaut czy Dejan Vincić, to się w głowie nie mieściło. Naprawdę można się ich obawiać, tym bardziej, że przegrywaliśmy już z nimi w mistrzostwach Europy. Jeśli ktoś myśli, że będzie podobnie jak ostatnio w Gdańsku w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich, gdzie wygraliśmy 3:1 to się myli.

Jakub Bednaruk zdaje sobie sobie sprawę, że ze Słoweńcami czeka biało-czerwonych trudna przeprawa. Fot. Adam Starszyński/PressFocus

To może powinniśmy żałować, że Rosjanie przegrali ze Słoweńcami, gdyż mogli być teoretycznie łatwiejszymi rywalami, pozbawionym przede wszystkim fantastycznego dopingu, jaki mają gospodarze?

Jakub BEDNARUK: – Rosja nie była tym samym zespołem, co wcześniej. Tylko Jegor Kluka trzymał poziom, no i Wiktor Poletajew. Dmitrj Wołkow był sparaliżowany, wystarczyło, że kilka tysięcy ludzi krzyknęło i Rosjanom trzęsły się ręce. A to przecież zawodowcy. Ostrzegam przed Słowenią, to nie ten sam zespół, który widzieliśmy w grach grupowych.

Skąd ta metamorfoza u naszych półfinałowych rywali? Mało kto stawiał na Słowenię, w meczu z Rosją miało być gładkie 0:3…

Jakub BEDNARUK: – Na pewno kibice ich ponieśli… To jest zespół grający ze sobą od kilku lat. Tine Urnaut jest uznaną marką we Włoszech, Alen Pajenk i Dejan Vincić w Polsce. A pamiętajmy o drugim przyjmującym, czyli Klemenie Cebuljim, który także gra we Włoszech i trzyma wysoką formę.

W ataku jest z kolei Mitja Gasparini, świetny gracz, który grał kiedyś w Jastrzębskim Węglu, a teraz będzie występował Japonii. Ten zespół chciał rozszarpać Rosjan i teraz będzie to samo chciał zrobić z Polską.

Nie zdziwiła pana sytuacja z lotem naszej drużyny z Amsterdamu do Lublany? To są przecież mistrzostwa Europy, a tu dochodzi do tak kuriozalnej sytuacji…

Jakub BEDNARUK: – Bardzo zmartwiło to, co stało się z podróżą naszej drużyny do Słowenii. Tak to jest, jak trzeba lecieć tanimi liniami lotniczymi. Trzeba było wcześniej przewidzieć, że może być strajk. Tak może być w trzeciej lidze, ale nie w mistrzostwach Europy. Ostatecznie polski rząd pomógł reprezentacji i nasz kapitan, „Misiek” Kubiak już za to podziękował. Ale do takich sytuacji nie powinno dochodzić.

Biało-czerwone tsunami!

Po obejrzeniu wcześniejszych występów biało-czerwonych, może pan stwierdzić z ręką na sercu, że jesteśmy w stanie wywalczyć złoto?

Jakub BEDNARUK: – Moje typowanie można o kant potłuc… Bardzo liczę na złoty medal, ale nie jestem w stanie przewidzieć, jak będzie w półfinale i ewentualnie finale. Bardzo mi się spodobał Vital Heynen, który powiedział, że gramy najlepszą siatkówkę i to my jesteśmy faworytami do złotego medalu. I to mi się podoba, takie jasne postawienie sprawy, żadne tam ściąganie presji z drużyny. Nie ma się co szczypać… Trzeba to mówić głośno, jesteśmy faworytem do złota i nie musimy się nikogo obawiać.

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ