Będzie transferowy hit?

W sierpniu 2017 roku łotewski napastnik Valerijs Szabala, który wcześniej miał na koncie występy w pierwszoligowej Miedzi Legnica, trafił na zasadzie transferu definitywnego do Podbeskidzia Bielsko-Biała. Formalnie jego poprzednim miejscem pracy był belgijski Club Brugge, chociaż zawodnik nigdy w barwach tego zespołu nie występował. Tuż przed tym, jak przyjechał pod Klimczok, grał w ojczyźnie w barwach klubu FC Ryga. W swoim pierwszym sezonie w Podbeskidziu, „Szabi” na zapleczu ekstraklasy rozegrał 28 spotkań i strzelił 9 bramek. Zawodnik jest regularnie powoływany do reprezentacji Łotwy i mimo młodego wieku – niedawno skończył 24 lata – rozegrał w barwach drużyny narodowej już 51 spotkań.

Goli mogło być więcej

Ponad rok temu Szabala podpisał z bielskim klubem dwuletnią umowę. Runda jesienna tego sezonu okazała się dla niego strzelecko niemal tak samo udana, jak… całe poprzednie rozgrywki. W 20 występach Łotysz zdobył 8 goli. Przez długi czas przewodził klasyfikacji najlepszych strzelców zaplecza ekstraklasy i dopiero w ostatnim jesiennym spotkaniu – przeciwko Garbarni Kraków – został doścignięty przez… swojego kolegę z drużyny Łukasza Sierpinę. Nie ulega wątpliwości, że „Szabi” mógł mieć na swoim koncie więcej trafień. Po jednym z meczów dość stanowczo o jego skuteczności wypowiedział się trener Krzysztof Brede, który powiedział, że rozlicza każdego swojego napastnika z niewykorzystanych sytuacji. Tak samo, jak obrońcę wówczas, kiedy ten się pomyli.

To nie jedyny kłopot zawodnika, który spuszczał z tonu, kiedy wracał z meczów reprezentacji. A że jesienią były trzy takie przerwy, to klub sporo to kosztowało. Trener Brede zauważył to i odbył z zawodnikiem męską rozmowę. Zażyczył sobie, aby Szabala wracał do klubu w takiej formie, w jakiej wyjeżdża na kadrę i to podziałało. Chociaż trzeba przyznać, że końcówka rundy nie była dla Łotysza – przynajmniej jeżeli chodzi o skuteczność – zbyt udana. Nie zmienia to jednak faktu, że bez bramek Szabali, Podbeskidzie nie zajmowałoby w pierwszoligowej tabeli dobrego, piątego miejsca. Nic dziwnego, że napastnik bielskiej jedenaski znalazł się na celowniku klubów ekstraklasy. Konkretnie jednego zespołu – Arki Gdynia.

Nie łatwo i nie tanio

Chociaż na razie żadna transferowa oferta do Podbeskidzia nie wpłynęła, to sztab szkoleniowy drużyny z Wybrzeża widziałby Valerijsa Szabalę w swoich szeregach. Z tego, co udało się nam ustalić pewne zapytania w tej kwestii już były. W tym miejscu pewnie niejeden z kibiców Podbeskidzia poczuje się zaniepokojony, bo przecież niełatwo będzie się pogodzić z ewentualną utratą jednego z najlepszych strzelców.

Podajmy najistotniejsze fakty jeżeli rzeczywiście miałoby dojść do sprzedaży Szabali, która byłby niewątpliwie transferowym hitem w I lidze. Otóż kontrakt Łotysza z Podbeskidziem obowiązuje do końca bieżącego sezonu, czyli w teorii zostanie on w czerwcu wolnym zawodnikiem. W umowie znajduje się jednak arcyważna klauzula przedłużenia jej o rok, którą Podbeskidzia może uruchomić. To w znacznym stopniu zmienia postać rzeczy i będzie miało kluczowy wpływ na cenę zawodnika. Wiadomo bowiem, że żaden klub raczej nie zdecyduje się zapłacić sporych pieniędzy, jeżeli piłkarz ma pół roku do końca kontraktu. Jeżeli zatem Arka będzie chciała pozyskać zawodnika teraz, to musi liczyć się z poważniejszym wydatkiem, bo za drobne Podbeskidzie na pewno Szabali nie puści.

Szukają „dziewiątki”

Czy Szbala dałby radę w ekstraklasie? Na pewno sprawdził się na naszych boiskach. Wiadomo, że gdynianie szukają klasycznej „dziewiątki”, bo z tą pozycją trener Zbigniew Smółka ma nieustanny problem. Wreszcie przeprowadzka do Gdyni byłaby korzystna dla samego zawodnika, bo z tego miasta do rodzinnej Rygi jest prawie dwa razy bliżej, aniżeli z Bielska-Białej.

Na zdjęciu: Valerijs Szabala strzelił w rundzie jesiennej osiem goli i to zdecydowało, że zawodnik znalazł się w kręgu zainteresowania Arki.